Dobre miejsce, by zacząć

Korespondencja własna

W XIII wieku Bolonia była szóstym największym miastem Europy. Teraz, z 380 tysiącami mieszkańców, nie przytłacza swoją wielkością. Szybko i sprawnie można przemieścić się z jednego końca miasta na drugi. Na ulicach nie ma korków, ludzie chętnie korzystają z dobrze zorganizowanej komunikacji miejskiej, królują jednak tak kochane przez Włochów skutery. Przydają się w wąskich uliczkach, które w starym mieście zastawione są stolikami restauracyjnymi. Rzut oka na menu i szybko można rozprawić się z pewną legendą, a potem otrzymujemy potwierdzenie od naszego gospodarza. – Spaghetti bolognese to bajeczka dla turystów. Spaghetti króluje na południu Włoch, u nas tradycyjnie z sosem bolognese je się makaron typu tagliatelle – mówi i przekonuje, że nic lepszego nie zjemy.

Z włoskich sportowych dzienników najwięcej miejsca polskiej drużynie poświęcił wczoraj Corriere dello Sport. Nie kończy się na sprawach sportowych.

Fot. Mateusz Miga/Sport

Dziennik przypomina, że w rozmowie z włoskimi dziennikarzami Wojciech Szczęsny powiedział, że po zakończeniu gry w piłkę chce być projektantem wnętrz. Możemy też znaleźć sylwetki ośmiu reprezentantów grających na co dzień w Serie A. W Tuttosport znajdujemy wycinek z czwartkowej konferencji prasowej, w La Gazzetta dello Sport tylko krótką wypowiedź Jerzego Brzęczka. Ale wielkie chwile przeżywa Krzysztof Piątek, który został uznany największym odkryciem początku sezonu we Włoszech. W tym samym artykule, gdzie wychwalany jest były piłkarz Cracovii, krytykowany jest… Cristiano Ronaldo.

Stadion Renato Dall’Ara to obiekt blisko stuletni (powstał w 1927) i czuć tu ducha futbolu. Obiekt jest już mocno przestarzały, już na dobre wrósł się w architekturę zachodniej części miasta. Spacerując wokół stadionu po raz kolejny przekonujemy się o tym, że futbol we Włoszech to religia. Natrafiamy na mały ołtarzyk poświęcony pamięci Arpada Weisza. Węgier w latach 1933-1935 był trenerem Bologni FC. W 1942 został wraz z rodziną aresztowany przez Gestapo i wszyscy trafili do Auschwitz. Dzieci trenera zginęły w komorze gazowej, a on sam – padł w wycieńczenia podczas pracy przymusowej. Za ładnie oprawione zdjęcie trenera ktoś wetknął własnoręcznie stworzony sztuczny kwiat.

Fot. Mateusz Miga/Sport

Stadion po raz ostatni gruntowną modernizację przeszedł przed mistrzostwami świata w 1990 roku. Od tego czasu – tylko kosmetyka. Nic więc dziwnego, że nie przystaje do wymogów dzisiejszej piłki. Trybuny są dość daleko od murawy (szczególnie te za bramkami), brak też sky-boksów, które są przecież ważnym źródłem dochodów dla wielu klubów. Stadion ma przejść modernizację koszem 30 milionów euro, ale decyzja wciąż nie zapadła. We Włoszech nie tylko Bologna gra na przestarzałym obiekcie. Tam stadiony budowano na początku XX wieku i od początku były to wielkie i piękne obiekty. Gdy my przygotowywaliśmy się do EURO 2012, nikomu nie było żal starych stadionów, bo nie były ani funkcjonalne ani ładne.

Fot. Mateusz Miga/Sport

Do Bolonii przyjechała spora rzesza polskich kibiców, większość korzystając z tanich linii lotniczych. Na kilka godzin przed meczem zebrali się na Piazza Maggiore, głównym rynku miasta. Ochoczo korzystali z faktu, że włoska policja nie reaguje, gdy ktoś w miejscu publicznym spożywa alkohol i raczyli się różnymi trunkami. Rzucali się w oczy, bo jeszcze na 3 godziny przed meczem trudno było znaleźć na ulicach Bolonii kogoś w koszulce reprezentacji Włoch. Wcześniej, być może w nocy, ktoś wdrapał się na pobliski pomnik włoskiego patrioty Giovanniego Livraghiego i założył mu na szyję polską flagę. Pewnie nikt nie wiedział, kim był Livraghi, ale warto za to pamiętać, że w 1945 2 Korpus Polski wyzwolił Bolonię spod hitlerowskiej okupacji.