Dobre widowisko.Tychy z Ruchem na remis

GKS Tychy – Ruch Chorzów 2:2 po bardzo emocjonującym, toczonym na dużej intensywności i pełnym zwrotów derbowym meczu.


To było świetne widowisko, ze zwrotami akcji, czterema bramkami, wieloma strzałami, ofensywnie usposobionymi zespołami i rekordową jak na jesienne tyskie standardy frekwencją, na co złożyła się też 700-osobowa grupa kibiców gości. Takich meczów, takich derbów, jak dzisiejsze w Tychach, chciałoby się oglądać jak najwięcej.

Trener GKS-u, Dominik Nowak, po ubiegłotygodniowym zwycięstwie w Rzeszowie uznał, że skoro poszło, to nie ma co zmieniać personaliów i desygnował ten sam skład, co na konfrontację ze Stalą oraz w tym samym ustawieniu defensywy z czwórką obrońców. Szkoleniowiec Ruchu, Jarosław Skrobacz, mimo derbowej wygranej z GieKSą trochę pozmieniał. Albo z konieczności – pauzującego za kartki Macieja Sadloka zastąpił na lewym stoperze Remigiusz Szywacz – albo wskutek własnej decyzji, bo miejsce Łukasza Janoszki i Jakuba Piątka zajęli Mikołaj Kwietniewski i Artur Pląskowski, a brak „Ecika” i Tomasza Foszmańczyka sprawił, że opaskę kapitańską założył Patryk Sikora.

Mecz najlepszej ofensywy (Tychy) z jedną z najszczelniejszych w Fortuna 1. Lidze defensyw był widowiskiem ofensywnym, ale trudno się temu dziwić, bo Ruch przecież też dał się poznać jako zespół, który nie okopuje się, a gra piłką, do przodu, kombinacyjnie. Na bardziej bezpośredni futbol postawili gospodarze. Choć pierwszy kwadrans należał do chorzowian, to na prowadzenie wyszli miejscowi. Daniel Rumin nie dał co prawda rady zamknąć centry Patryka Mikity, ale poderwał się i do dośrodkowania Marcina Koziny już doszedł, skutecznie główkując mimo obecności Przemysława Szura czy Konrada Kasolika, bo defensywa Ruchu nie była tego dnia monolitem.

Potem tyszanie mieli jeszcze dwie bardzo dobre szanse na podwyższenie prowadzenia i jeśli po końcowym gwizdku będą czuli niedosyt, to zapewne mając na myśli ten fragment meczu. Rumin po krótko rozegranym rzucie rożnym obił poprzeczkę, zaś Kozina po kontrze i dograniu Antonio Domingueza uderzył nie dość precyzyjnie, by pokonać Jakuba Bieleckiego.

Końcówka pierwszej połowy była piorunująca w wykonaniu Ruchu, bo to on schodził na przerwę do szatni z korzystnym wynikiem. Dwie asysty zaliczył Tomasz Wójtowicz. Młodzieżowiec grający tym razem na lewym wahadle rozbujał Kozinę, a jego centrę głową wykończył Tomasz Swędrowski. Po chwili zaś obsłużył Artura Pląskowskiego i ten ze spokojem zdobył swoją kolejną bramkę – czwartą w sezonie, a drugą z rzędu, idąc za ciosem po udanych derbach z GieKSą. Pląskowski przypomniał się zarazem tyskiej publice, przed którą mimo awansu do pierwszej ligi bez powodzenia występował w 2016 roku. Przy golu na 1:2 kawał roboty odwalił Sikora, wślizgiem odbierając piłkę Janowi Biegańskiemu.

Druga połowa zaczęła się idealnie dla GKS-u. Błyskotliwy Dominguez prostopadłym podaniem dojrzał na prawej stronie Macieja Mańkę, ten dośrodkował mimo że naciskał go Sikora, a z bliska użytek z tego świetnego dogrania zrobił Rumin, uprzedzając Kacpra Michalskiego i uzyskując dublet po dwóch strzałach głową. Potem na murawie trwała wymiana ciosów. Jakub Bielecki bronił strzały Krzysztofa Wołkowicza czy Domingueza, zaś Konrad Jałocha – Daniela Szczepana. Końcowe minuty toczyły się z inicjatywą „Niebieskich”, ale wynik nie uległ już zmianie. Pozostali na 3. miejscu w tabeli ze stratą 3 punktów do ŁKS-u, ale swój mecz rozegra jeszcze Puszcza Niepołomice, dlatego manko względem lidera może wzrosnąć. Ruch zakończy rok meczem ze Skrą Częstochowa w Bełchatowie, zaś tyszanie podejmą Chojniczankę.


GKS Tychy – Ruch Chorzów 2:2 (1:2)

1:0 – Rumin, 16 min (głową), 1:1 – Swędrowski, 40 min (głową), 1:2 – Pląskowski, 45 min, 2:2 – Rumin, 47 min (głową).

GKS: Jałocha – Mańka (69. Połap), Buchta, Żytek, Wołkowicz – Biegański, Czyżycki – Kozina (78. Jaroch), Dominguez (89. Ploch), Mikita – Rumin (89. Machowski). Trener Dominik NOWAK.

RUCH: Bielecki – Kasolik, Szur, Szywacz – Michalski (61. Piątek), Swędrowski (79. Foszmańczyk), Sikora, Wójtowicz – Kwietniewski (85. Moneta), Szczepan – Pląskowski (61. Janoszka). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Widzów 6873. Żółte kartki: Mańka, Kozina, Rumin – Szczepan, Szywacz.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus