Dobry punkt

Zaległy hit nie zawiódł, a rozjarzył się w końcówce.


Niebiesko-czerwoni zakończyli jesień z 4-punktową stratą do prowadzących rezerw Rakowa, a zanim w środę zainaugurowali wiosnę na własnym boisku zaległym przez „zimową” sobotę meczem z Rekordem, byli już liderem o punkt wcale nie przed częstochowianami, ale właśnie przed bielszczanami! Tak więc III-ligowy szczyt zapowiadał się mocno i tak też zaczęli goście. Już w 12 min Polonia, której tym razem nie prowadził „czterokartkowy” Adam Burek, miała dwie żółte kartki, a Rekord dwa niecelne strzały oraz rzut wolny Tomasza Nowaka zza bocznej linii pola karnego, który bramkarz Eryk Mirus wybił na „róg” z dalszego „okienka”. Później gospodarze odpowiedzieli centrostrzałem Tomasza Gajdy za łatwym dla Wołodymyra Kotełby, ale w 32 min Filip Żagiel na środku boiska odebrał piłkę Nowakowi i wypuścił Krzysztofa Ropskiego, który z 20 m trafił w poprzeczkę. Po 2 minutach Jacek Wuwer z prawej „poszukał” Ropskiego, który zagrał dalej na lewo do Konrada Andrzejczaka, a ten z boku musnął dalszy słupek. Pod koniec I połowy piąstkujący Kotełba znokautował kolegę z obrony, Kacpra Kasprzaka, a po „reanimacji” poloniści mieli jeszcze szansę, ale zabrakło spokoju.

Trzy zmiany w przerwie, w tym wejście bytomskiego supersnajpera, Dawida Wolnego, którego nieobecność w I połowie była raczej taktyczna, miały przynieść gospodarzom sukces, ale pierwsi szansę mieli goście, gdy z prawej strony uderzył Mateusz Pańkowski, Mirus odbił na drugą stronę, skąd poprawił Kasprzak, ale zablokowali obrońcy. W 57 min dokładny krzyżowy przerzut Dawida Krzemienia niemal przez całą szerokość boiska przyjął Wolny i po zwodach uderzył w „krótki” róg, ale Kotełba był na miejscu. Wkrótce Wolny „bombą” zza pola karnego znokautował Konrada Karetę, ale to „profesor” Nowak wystąpił w głównej roli w 77 min, gdy rzut wolny z okolic narożnika pola karnego wykonał w stylu największych techników i trafił przy bliższym słupku. Zapachniało zmianą lidera, ale gra się do końca. Gospodarze bez objawów paniki szukali wyrównania, aż Dominik Budzik znalazł na 5 metrze Ropskiego, który walnął pod poprzeczkę, a w doliczonym czasie Patryk Stefański w wolnego również odszukał Ropskiego, który bardzo podobnie trafił do siatki, ale chorągiewka arbitra-asystenta poszła w górę.

– Podobno lepiej mieć dwóch rannych niż jednego zabitego… Remis jest sprawiedliwy, a zdobyty punkt istotny. Chcieliśmy wygrać, więc rozpoczęliśmy ostro, a zmiana sposobu gry nie wynikała ze zmęczenia, tylko z tego, że Polonia wyszła po przerwie na dwóch napastników. Zdobyliśmy bramkę i szkoda, że nie udało się wygrać – skwitował Tomasz Nowak, który w pierwszej dekadzie XXI wieku grał w Polonii na wyższym niż obecnie szczeblu.

Natomiast Krzysztof Ropski widział to tak:

– Chcieliśmy na własnym boisku wygrać za wszelką cenę. Po pierwszych 20 minutach „do zapomnienia” odzyskaliśmy rytm, ale straciliśmy bramkę i dążyliśmy do wyrównania. Jestem napastnikiem i wiele się ode mnie oczekuje, więc chcę podołać tym zadaniom. Gdy trafiłem drugi raz, nie przypuszczałem, że mógł być spalony…

(jac)


Polonia Bytom – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)

0:1 – Nowak, 77 min (wolny), 1:1 – Ropski, 88 min

POLONIA: Mirus – Ławrynowicz (72. Siwek), Bedronka, Radkiewicz, Zejdler – Andrzejczak (46. Wolny), Norkowski (46. Budzik), Gajda (87. Stefański), Wuwer, Żagiel (46. Krzemień) – Ropski. Trener Wojciech MRÓZ.

REKORD: Kotełba – Bojdys, Pańkowski, Kareta – Nocoń (63. Żołna), Twarkowski, Madzia (90. Wyroba), Nowak, Kasprzak – Świderski (63. Biskup), Waluś. Trener Dariusz MRÓZEK.

Sędziował Marcin Bielawski (Katowice). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Andrzejczak, Norkowski, Bedronka, Radkiewicz – Nowak, Kasprzak.


Na zdjęciu: Tomasz Nowak (z prawej) rozpoczął, a Krzysztof Ropski zakończył strzelanie w meczu na szczycie tabeli.
Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom