Dobrzy ludzie siedzą w wozie

– Mogą mnie zawiesić na 10 lub 12 meczów, albo nawet na cały sezon – nie skrywa oburzenia trener beniaminka, Valdas Ivanauskas. – Nie dbam o to. Dla mnie najważniejsza jest drużyna. I przejrzyste zasady gry. To, co nas spotyka ostatnio, nazwać można wyłącznie skandalem.

Bolesna statystyka

Litewski szkoleniowiec wraca dzisiaj na ławkę po odbyciu kary dwóch meczów dyskwalifikacji. Czy dotrwa jednak przy linii bocznej do ostatniego gwizdka? Pytanie jest zasadne, bo frustracja w obozie Zagłębia, spowodowana listą niekorzystnych decyzji sędziowskich, bliska jest zenitu. Klub właśnie przygotował dla mediów listę werdyktów podjętych w spornych sytuacjach z wykorzystaniem systemu VAR. Widnieją na niej tylko trzy wskazania na korzyść sosnowiczan i aż 11 przeciwko nim.

– Decyzje podejmowane przeciwko nam są tak rażące, że nie zamierzamy przechodzić obok tego obojętnie – mówi dyrektor sportowy Zagłębia, Robert Tomczyk. – Zimą zrobiliśmy wszystko z myślą o uratowaniu miejsca w ekstraklasie nie po to, żeby teraz w taki sposób niweczono nasze wysiłki. Gramy znacznie lepszą piłkę niż jesienią i chcielibyśmy zobaczyć efekty tego w tabeli.

Głuchy na podszepty

Tymczasem na jaw wychodzą kulisy meczu Cracovia – Zagłębie, przegranego przez sosnowiczan 1:2. Drugą bramkę gospodarze zdobyli po mocno dyskusyjnym starciu Martina Totha z Airamem Cabrerą. Okazuje się, że sędzia Mariusz Złotek otrzymał informację z wozu VAR, iż przewinienia nie było. Mimo to i tak zdecydował się wskazać na „wapno”. Skuteczny strzał z jedenastu metrów w końcowym rozrachunku dał „Pasom” trzy punkty.

– To nie jest już śmieszne, to jest bardzo smutne – zauważa trener Ivanauskas. – Jeśli ktoś czuje przed nami strach i woli, żeby nas w tej lidze nie było, to niech stwierdzi to otwarcie i będziemy mieli jasność. Powiedziałem jesienią, że jestem przychylny systemowi VAR i jestem skłonny to zdanie podtrzymać. Tylko że ludzie chcą oglądać przede wszystkim futbol, a nie sędziego wpatrującego się w monitor. A futbol to sport kontaktowy. W niedawnym meczu Bayernu z Liverpoolem było mnóstwo takich sytuacji jak ta, po której nie uznano nam bramki w Zabrzu, bo rzekomo faulował Georgios Mygas. I co? W Monachium arbiter nawet nie pomyślał, żeby przerwać grę…

Grzech ze Szczecina

Dzisiejszy mecz z Lechią Gdańsk poprowadzi na Stadionie Ludowym arbiter z Warszawy – Paweł Raczkowski. Ten sam, który 8 grudnia 2018 roku gwizdał sosnowiczanom wyjazdową potyczkę z Pogonią Szczecin. Beniaminek przegrał wówczas 0:1, a jedyna bramka – zdaniem większości obserwatorów – padła ewidentnie z pozycji spalonej. Rozjemca nie raczył podejść do monitora, by osobiście ocenić kontrowersyjne (?) zdarzenie. Można w ciemno założyć, że każda sytuacja, która dziś wieczorem wymagać będzie analizy VAR, wprowadzi trybuny przy Kresowej w stan wrzenia…

 

Na zdjęciu: Paweł Raczkowski z Warszawy to doświadczony arbiter. Dziś wieczorem czeka go jednak jeden z trudniejszych występów w karierze…