Dogadać się z Angulo

Rozmowa z Łukaszem Madejem, wychowankiem ŁKS, byłym piłkarzem Górnika, 417 meczów w ekstraklasie .

Chodzi pan na meczu ŁKS-u?

Łukasz MADEJ: – Nie, bo gdzieś tam nie po drodze mi z ludźmi, którzy teraz zarządzają tym klubem. Oczywiście, sercem jest z ŁKS, ale jak mówię, nie z ludźmi, którzy wszystkim tam zawiadują. Z przykrością patrzę na to, co się dzieje, a dzieje się źle.

Gdzie szukać słabości ŁKS-u? W zarządzaniu klubem?

Łukasz MADEJ: – Tak. Są tam nieodpowiedni ludzie na nieodpowiednich miejscach. Jeśli jest tyle nieudanych transferów, jeśli drużyna gra tak słabo, to ktoś za to jest odpowiedzialny. W Górniku można mieć jakieś tam pretensje, bo rozmawiam z ludźmi stamtąd, że jest za dużo obcokrajowców w zespole, ale nie można krytycznie patrzeć na działania dyrektora Artura Płatka czy ludzi odpowiedzialnych za transfery, bo zabrzanie idą gdzieś tam do przodu. Górnik ma swój styl, a w ŁKS jest problem na tych stanowiskach.

Fot. Łukasz Sobala/Press Focus

Myśli pan o dyrektorze Krzysztofie Przytule?

Łukasz MADEJ: – Pomyłki transferowe w ŁKS są straszne. Organizacja i wybory, za które odpowiada dyrektor sportowy są fatalne, a do tego te wyniki… Zawsze powtarzam, że ryba psuje się od głowy. Ktoś za to wszystko musi odpowiadać, jeśli nie trener, to ktoś, kto go wybrał, a taką osobą jest właśnie dyrektor sportowy.

Tutaj jest największy problem. Ten ŁKS też nie jest teraz taki, jaki zawsze był, a więc związany z łódzkim środowiskiem. Tego łódzkiego środowiska w klubie nie ma. Jest wszystko, ale nie ma ludzi, którzy kiedyś na chwałę tego klubu pracowali. Tutaj jest wielki problem, właśnie w zarządzaniu, w doborze ludzi, którzy spowodowali, że jest taka sytuacja.

W Górnik spędził pan kilka lat. Jak pan wspomina ten okres?

Łukasz MADEJ: – W Górniku, mimo takiego, a nie innego rozstania, to przeżyłem świetne chwile. To klub, o którym mogę mówić tylko dobrze i wspominać z sentymentem i radością, bo to wielka historia polskiej piłki i to się tam czuje na każdym kroku, kiedy przekracza się bramy stadionu oraz wychodzi na trening.


Czytaj jeszcze: Dobra passa trwa


Bramka, którą strzeliłem w wielkich derbach na Ruchu, to była jedna z najważniejszych chwili w mojej piłkarskiej karierze. Oczywiście, gdzieś tam zdobywało się piłkarskie trofea czy tytuły, ale to w Górniku czułem się najbardziej spełniony jako piłkarz. Górnik był dla mnie blisko i tak jest do dzisiaj. Po ŁKS, to klub którego najbardziej wspieram i który bardzo szanuję.

A jak będzie we wtorek?

Łukasz MADEJ: – To spotkanie dwóch klubów, które są najbliżej mojemu sercu, moim wspomnieniom. Niestety, ŁKS spada z ligi i to spada bez żadnej klasy, jako zdecydowanie najsłabsza drużyna. Można oczywiście spaść, ale musi być zachowany jakiś poziom, a ŁKS spada z hukiem, bez jakiegokolwiek poziomu.

Górnik przyjeżdża do Łodzi podbudowany ostatnimi zwycięstwami czy z Legią czy ostatnio z Koroną. Są na fali i przyjadą po kolejną wygraną. Niespodzianki się zdarzają, ale faworytem są oczywiście zabrzanie.

Gdyby Górnik byłby w czołowej ósemce, to byłby w stanie „namieszać”?

Łukasz MADEJ: – Ciężko powiedzieć, to takie gdybanie. Ta zasadnicza część sezonu to 30 spotkań. Górnik wiele meczów „przespał”, nie prezentował takiej formy, takiej dyspozycji, jak jest to ostatnio. Też było tam wiele zawirowań. Nie jest to zespół, który – tak patrząc personalnie – byłby się w stanie bić o czołowe lokaty w lidze, ale jest to drużyna, która gdzieś tam idzie powoli do przodu.

Z drugiej jednak strony, jak popatrzymy, to w zespole jest bardzo wielu obcokrajowców. To też, nawet jak rozmawiam z ludźmi, którzy chodzą na Górnika, którzy utożsamiają się z klubem, nie jest do końca dobre. Wynik jednak nie jest najgorszy. Idzie to do przodu, ale tych zagranicznych zawodników jest tam za dużo, jak na klub, który gdzieś tam zawsze bazował na swoich graczach.

Wspomina pan o obcokrajowcach. Głośno ostatnio o Igorze Angulo. Podpisałby pan z nim nowy kontrakt czy jednak ze względu na wiek nie?

Łukasz MADEJ: – Angulo to wiadomo, jest już można powiedzieć klubową legendą. Ja powiem tak, próbowałbym się z nim porozumieć. Bezapelacyjnie próbowałbym znaleźć jakieś wyjście. Ten zawodnik, mimo swoich 36 lat, dalej strzela i myślę, że jeszcze przez rok czy dwa dalej będzie zdobywał bramki.

Starałbym się więc podpisać z nim kontrakt choćby z tego względu, że cały czas słyszymy, jak trener Brosz mówi, że jest przykładem dla innych. Dalej będzie autorytetem i dalej będzie zdobywał bramki. Nie sądzę, żeby przez pół roku stał się starym dziadkiem, który nie będzie trafiał do siatki.

Tracąc takiego zawodnika zabrzanom będzie ciężko znaleźć takiego piłkarza, który zapewni Górnikowi średnią bramek, które on zdobywał. Myślę, że zaryzykowałbym.

Zawsze uważałem, że nie należy patrzeć w metrykę, to tylko liczby, zawodników nie należy dzielić na starych i młodych, a tylko czy jest dobry czy nie. A Angulo jest dalej w dobrej dyspozycji. Dalej daje jakość i trafia do siatki. Myślę zresztą, że przy odpowiednim podejściu, to on też na pewno poszedłby na pewne ustępstwa, jeżeli chodzi o nowy kontrakt.

Trzeba szanować takich ludzi jak on. Przyczynił się przecież i do awansu do ekstraklasy i do tego, że Górnik grał potem w pucharach. Cały czas zdobywa te bramki, daje dużo jakości, no i pomaga w kolejnych zwycięstwach. Górnikowi ciężko będzie znaleźć piłkarza, który zdobywa tyle goli co on.

Na zdjęciu: 30 maja Górnik wygrał w Łodzi 1:0. Jak będzie dzisiaj?

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl