Dogrywka rozstrzygnęła

Drugi raz z rzędu hokeiści GKS-u rozegrali dobre spotkanie, ale zdobyli tylko punkt. Szczęście ich omija.


Obie drużyny stworzyły niezwykle ciekawe widowisko z wieloma sytuacjami bramkowymi. A wszystko skończyło się po jednym golu w regulaminowym czasie. Dogrywka przyniosła szybko rozstrzygnięcie, bo po 1:12 min Wojtech Polak zdobył zwycięskiego gola. Tak więc obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic zaliczyli 4. porażkę z rzędu, choć wcale na nią nie zasłużyli.

Zespół GKS-u, choć pod Wawelem, pojawił się bez obrońcy Jakuba Waackiego oraz napastnika Matiasa Lehtonena to był mocno zdeterminowany. Od pierwszego gwizdka szukał swojej szansy, by w końcu przerwa kiepską serie porażek. Taki sam cel przyświecał gospodarzom, którzy nie zamierzali oddawać pola. Stąd też w 1. tercji wiele składnych akcji oraz soczystych strzałów. Bezbramkowy wynik to zasługa obu bramkarzy Roka Stojanoviciaoraz Johna Murraya. „Pasy” nie wykorzystały 2 razy liczebnej przewagi. Ba, druga z nich mogła się zakończyć stratą gola. W 9 min Bartosz Fraszko, najlepszy punktujący zawodnik GKS-u, otrzymał krążek z własnej strefy i samotnie popędził z nim na bramkę gospodarzy. Uderzył, ale Stojanović wyczuł intencje. W rewanżu Martin Kasperlik, najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy, nie zdołał pokonać Murraya. Pod jedną i drugą bramką było gorąco. Shigeki Hitosato nie zdołał skierować krążka do pustej bramki, a w 18 min. Joona Monto trafił w poprzeczkę. Nieco wcześniej ani Radosław Sawicki ani też Roman Rac nie potrafili skierować krążka do siatki.

W 2. odsłonie może tempo akcji nieco spadło, ale to wcale nie oznacza, że nie brakowało okazji do zmiany rezultatu. Bardziej klarowne sytuacje mieli Patryk Wronka, Marek Raczuk oraz ponownie Kasperlik, ale krążek jak zaczarowany padł łupem Murray albo też dziwnym trafem mijał minimalnie bramkę. Goście wcale nie chcieli być dłużni i również groźnie atakowali. Mecz był prowadzony fair i tym razem obyło się bez żadnych wykluczeń. Pewnie między tercjami w obu w szatniach toczyły się ożywione rozmowy jaką akcją można zaskoczyć rywala.

I taka sytucja się pojawiła w 44 min Jirzi Gula podał, ale zmylił czujność rywali i w dogodnej sytuacji posłał krążek obok rozpaczliwie interweniującego Murraya do siatki. Stworzyła się arcyciekawa sytuacja, bo przecież goście chcieli za wszelką cenę zmienić niekorzystny wynik. Japończyk Hitosato po raz 2. w tym spotkaniu mógł wpisać do protokołu, ale znów posłał krążek obok słupka. Na 2:30 min trener Jacek Płachta wziął czas i manewr przyniósł efekt. Przez ponad minutę goście grali w tercji gospodarzy i w końcu Brandon Magee zdołał wepchnąć krążek do siatki. Do końca regulaminowego czasu wszelkie próby zmiany wyniku zakończyły się fiaskiem. A w dogrywce szczęście dopisało „Pasom” i one zapisały na swoim koncie zwycięstwo, ale tym razem za 2 pkt.


COMARCH CRACOVIA – GKS KATOWICE 2:1 (0:0, 0:0, 1:1, 1:0) po dogr.

1:0 – Kasperlik – Gula (43:13), 1:1 – Magee – Kruczek – Monto (58:30), 2:1 – Polak – Gula – Wronka (61:12).

Sędziowali: Paweł Breske i Robert Długi – Artur Hyliński i Sebastian Iwaniak. Widzów 450.

CRACOVIA:Stojanović; Jeżek – Kinnunen, Gula – Saur, Vdzoch – Krejci, Tynka; Sawicki – Rac – Kasperlik, Kapica – Polak – Wronka, Michalski – Raczuk (2) -Nemec, Arrak – Csamango – Brynkus, Dziurdzia. Trener Rudolf ROHACZEK.

GKS: Murray; Kolusz – Rompkowski, Mikkola – Musioł (2), Wajda- Kruczek (2), Maciaś;Magee – Pasiut – Fraszko, Prokurat – Pulkkinen – Blomqvist, Hitosato – Monto – Olsson, Krężołek – Smal – Bepierszcz. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Cracovia – 2 min, GKS – 4 min.


Na zdjęciu: Rok Stojanović interweniował z dużym wyczuciem, ale i on został pokonany.

Fot. Krzysztof Porębski/Fot. PressFocus