Młody do obrony

Dominik Jończy, to jedyny – obok Grzegorza Goncerza – nowy gracz Podbeskidzia, który od razu wskoczył do wyjściowej jedenastki.

W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu parę środkowych obrońców Podbeskidzia Bielsko-Biała tworzył duet Mavroudis Bougaidis – Mariusz Malec. O postawie obu wymienionych zawodników wypowiadano się w zasadzie jedynie pozytywnie. Przypomnijmy, że „górale” zaliczyli m.in. pięć meczów z rzędu z czystym kontem, a w ośmiu kolejnych spotkaniach stracili zaledwie jedną bramkę. Od dłuższego czasu wiadomo było jednak, że dłużej w takiej konfiguracji w defensywie bielszczanie grać nie będą. Powód? Sprzedaż do Pogoni Szczecin, Malca. Niemal jednocześnie, na początku czerwca, klub zdecydował się przedłużyć współpracę w Bougaidisem, który podpisał z „góralami” nowy, roczny kontrakt.

Co po Malcu?

Grecki defensor udowodnił na wiosnę, że jest zawodnikiem rzetelnym. Nie tylko sprawnie zawiadywał obroną, ale też okazał się przydatny na połowie przeciwnika, bo jego dalekie wyrzuty z autów sieją popłoch w polu karnym rywala. Na dodatek Bougaidis dobrze gra głową, co akurat przydaje się zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Po odejściu Mariusza Malca wszyscy zaczęli się jednak zastanawiać, kto będzie partnerował Grekowie na środku obrony, bo jego pozycja wydawała się niepodważalna? Stawiano na Kamila Wiktorskiego, który w poprzednim sezonie rozegrał 25 spotkań w barwach Podbeskidzia. Tymczasem trener Krzysztof Brede znalazł dla tego zawodnika miejsce w środku pola i „Wiktor” zagrał w meczu inaugurującym rozgrywki I-ligowe na pozycji defensywnego pomocnika.

W na środku obrony, obok Bougaidisa, wystąpił Dominik Jończy. To 21-letni obrońca, który dołączył do bielszczan pod koniec czerwca tego roku. Został na rok wypożyczony z Zagłębia Lubin, a rundę wiosenną poprzedniego sezonu również spędził na wypożyczeniu, w drużynie Chojniczanki.

W Katowicach było poprawnie

Tam miał okazję pracować pod okiem trenera Brede i nikt specjalnie nie ukrywa, że to okazało się kluczowe w kontekście transferu do Podbeskidzia. Ważna różnica polegała jednak na tym, że w zeszłych rozgrywkach zawodnik miał jeszcze status młodzieżowca, a teraz już go nie ma. Jończy szybko zaaklimatyzował się w nowym zespole, chociaż dopiero dziś mija miesiąc od podpisania kontraktu pod Klimczokiem. – Drużyna przyjęła mnie bardzo fajnie. Znałem dwóch czy trzech chłopaków wcześniej, więc na pewno pomogli mi na samym początku i było nieco łatwiej – mówił po jednym z meczów kontrolnych rosły, bo mierzący prawie 190 cm wzrostu, który – jak się później okazało – wygrał rywalizację z innym letnim nabytkiem „górali”, Aleksandrem Komorem. W Katowicach młody stoper spisał się poprawnie. Złapał wprawdzie żółtą kartkę, ale w trakcie całego spotkania nie popełnił większego błędu. Co ważne, obok Grzegorza Goncerza, był jedynym letnim nabytkiem klubu, który zagrał od pierwszej minuty. Wszystko wskazuje zatem na to, że na dzisiejsze spotkanie – przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza – Dominik Jończy znów wyjdzie w pierwszym składzie.