Dorociak: nowa osada pływa szybko, ale zawody nas zweryfikują

Podczas zgrupowania reprezentacji we włoskim Livigno Deresz, jedna z najbardziej utytułowanych zawodniczek wagi lekkiej, uszkodziła więzadła w kolanie i obecnie przechodzi rehabilitację. W tej sytuacji trener Przemysław Abrahamczyk musiał szybko stworzyć nową osadę. Nie miał zbyt wielkiego wyboru, gdyż uczestniczka igrzysk w Rio de Janeiro Martyna Mikołajczak przeszła do wagi normalnej, a nową partnerką Dorociak została Katarzyna Wełna.

„Kiedyś już raz startowałyśmy razem. To było chyba w 2013 lub 2014 roku podczas regat kwalifikacyjnych. Potem już bardziej rywalizowałyśmy ze sobą, a ja od czterech lat z małą przerwą startowałam razem z Weroniką” – opowiadała Dorociak.

Jak dodała, bardzo szybko nawiązały nić porozumienia. Jej zdaniem, dwa miesiące wspólnej pracy były bardzo owocne.

„Sposób jazdy nam bardzo pasuje, prędkości, które osiągamy świadczą, że jesteśmy dobrze przygotowane do sezonu. Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedyś niezadowolone schodziły z treningu, wręcz odwrotnie, z reguły byłyśmy dodatkowo zmotywowane. Nawet bywałyśmy zaskoczone, że tak dobrze nam idzie. Z dużym entuzjazmem podchodzimy do nowego sezonu” – przyznała.

Zawodniczki podczas zawodów otwarcia sezonu, które odbyły się w miniony weekend w Poznaniu, wygrały wszystko, co było do wygrania. W jedynkach triumfowała Dorociak przed Mikołajczak, a w dwójce dwukrotnie przypłynęły pierwsze z dużą przewagą nad innymi osadami.

„Myślę, że zawody Pucharu Świata, a pierwsze mamy już za dwa tygodnie, pokażą, na jakim poziomie pływamy. Czasy na treningu nie są do końca adekwatne, w regatach następuje prawdziwa weryfikacja. Tu dochodzi głowa, kwestia poradzenia sobie z presją, czy jesteśmy w stanie psychicznie to ogarnąć. A wydaje mi się, że z moją +głową+ jest coraz lepiej” – zapewniła zawodniczka WTW Warszawa.

ME we wioślarstwie: Polacy wracają z czterema medalami

Z Deresz Dorociak tworzyła jedną z najlepszych załóg w świecie. W 2018 roku w Glasgow w mistrzostwach Europy Polki zdobyły srebrny medal, choć start na mistrzostwach świata w Płowdiw nie był już udany – zajęły 11. miejsce.

„Trzymam kciuki za Weronikę, wierzę, że szybko do nas wróci. Niestety, kontuzje są nieodłączną częścią sportu. Ja też miałam kłopoty ze zdrowiem. Przytrafiła mi się zakrzepica przed najważniejszą imprezą, czyli igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro” – przypomniała Dorociak.

Nie ukrywa, że nie chce, aby kolejne igrzyska ją ominęły. Pod koniec sierpnia będzie walczyć w mistrzostwach świata o przepustki olimpijskie.

„Cztery lata temu do igrzysk kwalifikowało się 11 najlepszych osad. Teraz już tylko siedem, więc o awans nie będzie łatwo” – przyznała.

Liczba uczestników w wadze lekkiej w Tokio będzie trochę okrojona w porównaniu do wcześniejszych igrzysk. Dorociak martwi się tym, że w niedalekiej przyszłości może ona w ogóle zniknąć z olimpijskiego programu.

„Chodzą plotki, że to mogą być ostatnie igrzyska z wagą lekką. Mam jednak nadzieję, że nasza konkurencja zostanie. Ja akurat jestem taką osobą, która nigdy nie miała problemu ze zbijaniem wagi, a wręcz odwrotnie. Mam dobry metabolizm, genetycznie jestem szczupła. Chciałam nawet spróbować sił w normalnej wadze, ale miałam kłopot z tym, żeby przytyć” – podsumowała wicemistrzyni Europy.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ