Dortmund idzie na zakupy

Piotr Tubacki

Ostatnimi czasy do Bayernu Monachium przylgnęła łatka klubu, który „okrada” swoich ligowych rywali z najlepszych zawodników. Bawarczycy byli przedstawiani jako ci źli, którzy prędzej czy później przyjdą, by wziąć co im się „należy”. Trochę w tym racji jest. Przecież mówimy o największym graczu na niemieckim rynku. Nie można zapominać, że podobne działania prowadzi – ale na nieco inną, mniejszą skalę – Borussia, która również czerpie garściami z innych drużyn Bundesligi.

Maszynka do asyst

„Sport Bild” podał informacje o tym, że dortmundczycy mają na oku trzech wyróżniających się Niemców. Każdy z tych transferów teoretycznie miałby spore szanse na powodzenie. Jednym z nich jest Philipp Max, czyli lewy obrońca Augsburga, którego w zeszłym roku niektóre media łączyły nawet… z Manchesterem City. Były to dość odważne doniesienia, w które raczej trudno było uwierzyć, choć faktycznie defensor wyróżniał się na tle Bundesligi. W poprzednim sezonie zanotował 13 asyst. Teraz ma już na koncie 7, więc nic dziwnego, że kluby większe niż Augsburg zaczęły się nim interesować.

Jego odejście jest pewnie tylko kwestią czasu, ale wypadałoby się zastanowić, dlaczego Max nie odszedł już latem? Jego przypadek nie jest odosobniony, bo choć 25-latek świetnie gra do przodu, to z tyłu często popełnia wiele błędów. W Dortmundzie miałby jednak spore szanse na grę. Bardziej w odstawkę idzie tam Marcel Schmelzer. Achraf Hakimi wciąż jest tylko wypożyczony z Realu Madryt (i nominalnie gra na prawej stronie).

Żelazne płuca

Minionego lata Borussia wzięła do siebie środkowego pomocnika Werderu Brema, Thomasa Delaneya, a w najbliższe lato może mieć… środkowego pomocnika z Bremy, Maximiliana Eggesteina. 22-letni Niemiec z roku na rok rozwija się coraz bardziej i obecnie jest jednym z liderów efektownie grającej drużyny z północy. Gdy w Bremie był jeszcze Delaney, razem stanowili duet środkowych pomocników, będąc w topowej trójce najbardziej wybieganych zawodników Bundesligi. Weserstadion robi się dla Eggesteina za ciasny, a dortmundzki kierunek wydaje się odpowiednim do dalszego rozwoju.

Nie wiadomo jednak, czy Niemiec jest gotowy na taki krok, podobnie jak nie wiadomo, czy udałoby mu się wywalczyć miejsce w składzie. Żelaznym duetem w BVB są obecnie Axel Witsel i wspomniany Delaney, a na tę chwilę w obwodzie są jeszcze Julian Weigl i Mahmoud Dahoud.

Człowiek zagadka

Ostatnim, którego „Sport Bild” łączy z Borussią, jest Timo Werner, obok którego stoi obecnie wielki znak zapytania. Nie wiadomo bowiem, jak potoczy się jego kariera, bo możliwe są wszystkie scenariusze. Jego kontrakt z Lipskiem wygasa w przyszłym roku i jeśli nie zostanie przedłużony z końcem sezonu, Werner zostanie sprzedany, bo RB nie przepuści okazji do zgarnięcia kilkudziesięciu milionów euro. A łączy się go z transferem do Anglii, Bayernem (który nie jest przekonany do szybkiego, ale chaotycznego i ograniczonego Niemca) czy teraz z Dortmundem. Do BVB 22-latek pasowałby idealnie, ponieważ w swojej grze bazuje na dynamice i ogromnym przyspieszeniu, co pokrywa się z filozofią Borussii, ale… wciąż trudno stwierdzić czy Werner w końcu odejdzie, czy jednak przedłuży swój kontrakt, bo taka opcja również jest możliwa. Tym bardziej że od lata trenerem Lipska będzie uzdolniony Julian Nagelsmann, z którym Niemiec chciałby pracować.

 

Na zdjęciu: Niewielu zawodników w Bundeslidze ma lewą nogę ułożoną tak dobrze jak Philipp Max.