Dortmundzka katastrofa i jej przykre konsekwencje

Bayern zagrał słaby mecz i stracił fotel lidera. W Niemczech najgłośniej jest jednak o Borussii Dortmund i jej upokarzającej porażce, która nie pozostała bez konsekwencji.


– Nie zagraliśmy dobrze, a Stuttgart… zagrał dobrze – zaskoczył truizmem Lucien Favre po tym, jak beniaminek zgniótł Borussię na jej własnym stadionie aż 5:1. Magazyn „kicker” stworzył zestawienie najwyższych porażek dortmundczyków u siebie i wynika z niego, że nigdy nie zebrała większych cięgów. W ostatniej kolejce zeszłego sezonu Hoffenheim wygrało na Signal Iduna Park 4:0, a w 2009 roku wynik 5:1 uzyskał Bayern.

Prawie jak z Bayernem

– Strata piłki, gol, strata, gol, starta, gol – mówił roztrzęsiony Mats Hummels, czołowy obrońca BVB. – Tu chodzi o koncentrację. Zawsze staramy się grać na małych przestrzeniach i mieć jak najniższy poziom strat. Jeśli to działa, wyglądamy dobrze, gramy fajną piłkę. Ale… rzadko kiedy tak jest – narzekał Hummels, który sam nie pozostawał bez winy.

Borussia traciła bramki w sposób wręcz kompromitujący, dając ogrywać się jak dzieci, tracąc bezsensowne piłki i umożliwiając „Szwabom” zagrywanie groźnych podań prostopadłych. Stuttgart zresztą podawał w przestrzenie pełne dortmundczyków, którzy mimo własnej, sprzyjającej im ciasnoty, nie byli w stanie zatrzymywać akcji beniaminka.

– Dwa tygodnie temu, po meczu z Bayernem, mieliśmy wielkie plany. Zagraliśmy wtedy podobnie, ale nie zaryzykowaliśmy w wystarczającym stopniu. Dzięki Bogu, że tym razem to zrobiliśmy i że mieliśmy lepszy plan niż rywale – mówił strzelec jednego z goli dla Stuttgartu, Philipp Foerster, nawiązując do przegranego niedawno przez VfB spotkania z monachijczykami 1:3, kiedy „Szwaby” również były chwalone za swój występ. Jak widać, tym razem beniaminek wyciągnął wnioski, które sprawiły, że ich pomysł sprawdził się lepiej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

Lider po cichu

Borussia ma w tej chwili tyle samo punktów po 11 kolejkach, co w zeszłym sezonie, ma też identyczny bilans bramkowy. Nie ma jednak… trenera, bo wczoraj popołudniu klub poinformował o zwolnieniu Luciena Favre’a ze stanowiska. Do końca sezonu jego rolę będzie zajmował jeden z dotychczasowych asystentów, Edin Terzić.

Porażki i kłopotów BVB nie wykorzystał natomiast Bayern, który zagrał bardzo słaby mecz z Unionem w Berlinie, remisując 1:1. Wynik można uznać za względnie sprawiedliwy, choć w praktyce to ataki zespołu ze stolicy Niemiec wyglądały bardziej obiecująco. Gola wyrównującego dla Bawarczyków zdobył natomiast Robert Lewandowski, który – pod nieobecność kontuzjowanego Erlinga Haalanda – umocnił się na fotelu lidera klasyfikacji strzelców.

Niepierwszy w ostatnim czasie słaby występ Bayernu nie był dla trenera Hansiego Flicka jedyną złą informacją. Kontuzji bowiem doznał Leon Goretzka – drugi obok nieobecnego Joshui Kimmicha kluczowy środkowy pomocnik – i na razie nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Oprócz tego swój mecz bez większych kłopotów wygrał RB Lipsk, zrównując się tym samym punktami z bawarskim liderem. Jednak ani jedni, ani drudzy nie zajmuję teraz fotela lidera – na czoło wysunął się bowiem wciąż niepokonany Bayer Leverkusen, który mimo spokojnego początku ostatnio imponuje dyspozycją.


Fot. PressFocus