Dosyć „ziewania”

Nowy trener Śląska Wrocław Jacek Magiera nie uznaje w swoim zespole „świętych krów”. Tym razem padło na Erika Exposito.


Jacek Magiera, zatrudniony w miejsce Ivana Djurdjevicia po to, by uchronić drużynę Śląska Wrocław przed degradacją do Fortuna 1. Ligi, stoi przed arcytrudnym zadaniem. Jego podopieczni w Zabrzu nie popisali się, a wynik 2:0 dla Górnika był najniższym wymiarem kary, jaki poniósł zespół z Oporowskiej. – Bardzo się cieszę, że mam 50 godzin więcej wiedzy na temat tego zespołu – powiedział nowy szkoleniowiec wrocławian po zakończeniu batalii na Stadionie im. Ernesta Pohla. – Mecz z Górnikiem pozwoli mi zdiagnozować problem i próbować wszystko poprawić. Teraz trzeba przygotować się do kolejnego spotkania. Skupiamy się na krótkoterminowych celach, a tym jest mecz z Radomiakiem.

Persona non grata

W składzie Śląska w Zabrzu zabrakło dwóch kluczowych do tej pory zawodników – kapitana zespołu Patricka Olsen i Erika Exposito. W przypadku Hiszpana w nieoficjalnym obiegu zaczęła krążyć pogłoski, że złamał palce w obu rękach (!), w tym kciuka. Jacek Magiera na konferencji prasowej ich absencję wytłumaczył w dyplomatyczny sposób. – Patrick Olsen i Erik Exposito są niezdolni do gry – stwierdził „Magic”. – Erik otrzymał zadanie na ten tydzień i jeśli je wykona, to wróci do zespołu. Jeśli nie, poradzimy sobie bez niego.

Następnego dnia Wersal już się jednak skończył i Magiera w jednym z telewizyjnych programów stwierdził bez ogródek, że w tej chwili Hiszpan jest osobą niemile widzianą w szatni Śląska. – Exposito dostał rozpiskę treningów i limit wagi, z jakim ma się stawić w klubie – powiedział 46-letni szkoleniowiec. – Nie interesuje mnie to, gdzie on zrobi te treningi. Może to zrobić nad morzem, w górach, gdziekolwiek. Teraz nie chcę go widzieć w szatni. Zawodowcy mają o siebie dbać.

Zacisnąć pięści

Zawiedzeni przebiegiem, a przede wszystkim wynikiem ostatniego meczu ligowego są zawodnicy Śląska. – Co można powiedzieć po takim meczu? – zastanawiał się niespełna 25-letni obrońca, Konrad Poprawa. – Popełniliśmy błędy przy rozegraniu piłki, w głupi sposób ją straciliśmy w środku pola i przeciwnik nas kontrował. W ten sposób zabrzanie dochodzili do sytuacji strzeleckich, z wykorzystaniem kontrataków. Z perspektywy boiska mam wrażenie, że kontrolowaliśmy mecz operując piłką, popełniliśmy jednak wiele błędów i mieliśmy dużo strat, a Górnik w ten sposób się napędzał. Trudno powiedzieć, skąd wynikają nasze błędy. Musimy w szatni wyjaśnić sobie kilka kwestii i zacisnąć pięści. Do zakończenia rozgrywek zostało tylko pięć meczów i dopóki piłka jest w grze, to wszystko jest możliwe. Musimy bardziej zjednoczyć się, ostatnim meczem mimo wszystko potwierdziliśmy, że idzie to w dobrym kierunku. W kolejnym musimy zdobywać punkty, bo nam ich brakuje.

Gryźć trawę, orać boisko

Klubowemu koledze wtórował John Yeboah. – W pierwszych minutach meczu z Górnikiem wykonywaliśmy niezłą pracę – powiedział niemiecki skrzydłowy. – W pressingu realizowaliśmy swoje zadania, funkcjonował nasz plan na pressing. Niestety, popełniliśmy błędy i dzieje się to regularnie. Trafiają się one każdemu z nas, również mi. Ale musimy podnieść głowy i wierzyć, że w kolejnym meczu nasza gra będzie lepsza. Jeśli jednak to się nie zmieni, to będzie bardzo ciężko. Musimy teraz patrzeć na każdy kolejny mecz. Trener Jacek Magiera dał nam nową energię, jednak trzeba to przełożyć teraz na boisko, aby znów zacząć wygrywać i to od kolejnego spotkania.

Przed kamerami klubowej telewizji głos zabrał bramkarz wrocławian, Rafał Leszczyński. – Czego zabrakło, żeby zdobyć punkty w meczu z Górnikiem Zabrze? – zastanawiał się 31-letni golkiper. – Myślę, że powtórzyła się historia z meczu z Wartą Poznań. Nasza strata piłki, po której drużyna przeciwna wyszła z dobrą kontrą i strzeliła bramkę. Jeśli uda nam się wyeliminować te proste błędy, to na pewno będzie lepiej. Musimy wziąć się w garść i walczyć. Nic straconego, do końca rywalizacji pozostało pięć kolejek i gwarantuję, że każdy z nas będzie gryzł trawę i orał boisko. Co trzeba zrobić, by w najbliższym meczu z Radomiakiem zdobyć trzy punkty? Musimy być jednością na boisku, tak jakw spotkaniu z Górnikiem po stracie pierwszej bramki. Wszyscy zrobiliśmy kółeczko, wspieraliśmy się i to jest klucz do tego, aby jako jedność podnieść drużynę. Samemu będzie trudniej, bo to jest sport zespołowy. Jak jeden zawodnik popełni błąd, to gotowych musi być dwóch kolejnych, żeby pomóc mu i jego błąd naprawić.


Na zdjęciu: Nowy trener Śląska Wrocław Jacek Magiera stoi przed arcytrudnym zadaniem.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus