Dramat faworytów

Ekwadorskie ściganie, to nie tylko Richard Carapaz, o czym przekonaliśmy się dobitnie. Dobra jazda Rafała Majki.


Przed startem mówiono, że najpoważniejszymi kandydatami do triumfu w Giro są Brytyjczycy, w kolejności Geraint Thomas i Simon Yates. Pierwszy już podczas pierwszego etapu, jazdy indywidualnej na czas, zajął 4. miejsce, ale spośród kolarzy, którzy mieli liczyć się w walce o najwyższe cele, zaprezentował się zdecydowanie najlepiej. Walijczyk za metą sobotniej czasówki powiedział, że… miło jest, kiedy słyszy, że jest faworytem i obiecał, że postara się jechać najlepiej, jak tylko potrafi. W tej sytuacji niełatwo skomentować to, co stało się dzisiaj. Niedługo po starcie honorowym, jeszcze przed startem ostrym, kolarz grupy Ineos Grenadiers zaliczył upadek. Wydawało się, że nic groźnego mu się nie stało. Thomas podróżował w peletonie, ale na 27 kilometrów przed metą upadł po raz drugi! Tym razem wyglądało poważniej i okazało się, że wyścig, a przede wszystkim walka o zwycięstwo, właśnie się dla triumfatora zakończyła.

Ostrożnie i czujnie

Thomas dotarł do mety, ale do zwycięzcy stracił ponad 12 min. Niedługo po starcie ukształtowała się ucieczka ośmiu kolarzy. W szczytowym momencie odjazd miał ponad 5 minut przewagi, ale im bliżej kluczowego momentu, przewaga malała. Wszystko co najważniejsze wydarzyło się podczas podjazdu na Etnę. To była ciężka i wymagająca wspinaczka. Najwytrwalszym z uciekinierów okazał się Ekwadorczyk Jonathan Caicedo. Kolarz EF Pro Cycling najpierw zerwał się do ataku wraz z Giovannim Viscontim, ale następnie skontrował 37-letniego Włocha i sam pomknął do mety. Tymczasem problemy na niecałe 10 km przed szczytem zaczął mieć Simon Yates. Brytyjczyk zupełnie niespodziewanie odpadł z jeszcze kilkudziesięcioosobowej grupy liderów. Cały czas jechał w niej, ostrożnie i czujnie, Rafał Majka. Ostatecznie grupa liderów zredukowana została do sześciu zawodników. Oprócz Polaka jechali w niej Vincenzo Nibali, Domenico Pozzovivo, Jakob Fuglsang, Steven Kruijswijk i Wilco Kelderman. Ostatni z wymienionych postanowił zaatakować i zyskał kilkadziesiąt metrów przewagi.

Jak wulkan, to erupcja

Tymczasem Caicedo zameldował się na mecie jako pierwszy i pokazał, że ekwadorskie kolarstwo, to nie tylko Richard Carapaz, zeszłoroczny triumfator Giro. Wspomniany Kelderman zyskał najwięcej, bo nad grupą Rafała Majki nadrobił 12 sek. Polak finiszował jako szósty, tuż obok m.in. Nibalego, a grupce tej udało się nadrobić 5 sek. nad Kruijswijkiem. „Zgred” przesunął się w klasyfikacji generalnej na 11. miejsce, a liderem został Joao Almeida. Portugalczyk ma identyczny czas łączny, co triumfator dzisjieszego etapu. O tym, kto założy jutro różową koszulkę lidera, decyduje niższa suma miejsc na wszystkich odcinkach.

O ile Thomas stracił dziś szanse na triumf w wyścigu, o tyle Yates przegrał z samym sobą. Brytyjczyk na kreskę dotarł ponad 4 min. po Caicedo, a do najgroźniejszych rywali stracił przeszło trzy minuty. Jak widać, już na początku rywalizacji doszło do prawdziwej… erupcji. Skojarzenie to oczywiście nie jest przypadkowe, bo dzisiaj czeladka wspinała się po stokach czynnego wciąż sycylijskiego wulkanu.

3. etap (Enna – Etna, 150 km)

1. Jonathan Caicedo (Ekwador, EF Pro Cycling) 4.02:33, 2. Giovanni Visconti (Włochy, Vini Zabu-Brado KTM) +21, 3. Harm Vanhoucke (Belgia, Lotto Soudal) +30, 4. Wilco Kelderman (Holandia, Sunweb) +39, 5. Jakob Fuglsang (Dania, Astana), 6. Rafał Majka (Bora-hansgrohe) – obaj +51, 66. Paweł Poljański (Bora-hansgrohe) +11:34, 120. Kamil Małecki (CCC Team) +24:48, 141. Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe), 142. Kamil Gradek (CCC Team) – obaj +25:12.

Klasyfikacja generalna

1. Joao Almeida (Portugalia, Deceuninck-Quick Step) 7.44:25, 2. Caicedo – ten sam czas, 3. Pello Bilbao (Hiszpania, Bahrain-McLaren) +37, 4. Kelderman +42, 5. Vanhoucke +53, 6. Vincenzo Nibali (Włochy, Trek-Segafredo), 11. Majka +1:26, 57. Poljański +12:09, 122. Małecki +27:43, 128. Gradek +28:32, 130. Bodnar +29:00.


914 km na dobę

Słoweński kolarz, Stanko Verstovsek, ustanowił rekord świata w jeździe 24-godzinnej. W tym czasie pokonał 914,02 km. Poprzedni najlepszy wynik – 896,2 km – należał do Austriaka Christopha Strassera. Verstovsek poruszał się po trójkącie między miejscowościami Dobrovnik, Genterovci i Turnisce. Łącznie ustanowił dziewięć rekordów świata uznawanych przez Światową Organizację Ultra Kolarstwa.


Na zdjęciu: Geraint Thomas chyba stracił dobry nastrój.

Fot. PAP/EPA