Dreszczowiec w Legnicy

Dramaturgii nie brakowało. Podbeskidzie prowadziło, ale punkt zapewniło sobie w doliczonym czasie gry. Grając w dziesiątkę!


Gdyby kibice znajdowali się na trybunach Stadionu im. Orła Białego, to – bez kwestii – nie mieliby żadnych podstaw do tego, aby się nudzić. Biorąc pod uwagę całą pierwszą połowę, a także resztę spotkania. Bardzo groźnie pod bramką Podbeskidzia zrobiło się już na początku meczu, a także w 20. minucie, po strzale z rzutu wolnego Jakuba Łukowskiego.

Piłka przedarła się przez bielski mur i w sposób dla golkipera bardzo nieprzyjemny zmierzała do bramki. Martin Polaczek zdołał ją jednak drasnąć na słupek.

Bramkarz źle ustawiony

Dla Podbeskidzia było to już drugie ostrzeżenie i „górale” szybko wyciągnęli wnioski. Kolejne minuty wyglądały bowiem tak, jakby bielszczanie dali się rywalowi „wyszumieć” i zaczęli zyskiwać kontrolę nad meczem. Mało kto spodziewał się jednak, że prowadzenie lider rozgrywek obejmie w taki sposób.

Kacper Gach rozegrał piłkę z Marko Roginiciem i podał do Karola Danielaka. Najskuteczniejszy w tym sezonie gracz „górali” podbiegł kilkanaście metrów i zdecydował się na strzał. Nie było to piorunujące uderzenie i wydawało się, że Łukasz Załuska wykona skuteczną interwencję.

Golkiper gospodarzy był jednak źle ustawiony i futbolówki nie sięgnął, co oznaczało, że Danielak – po raz jedenasty w tym sezonie – wpisał się na listę strzelców. Z prowadzenia „górale” nie cieszyli się zbyt długo. Gola stracili z rzutu karnego, a było sporo wątpliwości, że jedenastka ta została w ogóle podyktowana.

Spryt byłego „górala”

Piłka pozostawała daleko poza zasięgiem Kacpra Kostorza, który – zmierzając w jej kierunku – sprytnie przewrócił się w polu karnym. Po tym, jak przypadkowo dotknął go dłonią w plecy Jaroch, były kolega z Podbeskidzia, bo „Kosta” jest przecież wychowankiem bielskiego klubu. Nie pomogły protesty – Martin Polaczek obejrzał żółtą kartkę – i Marquitos posłał piłkę do siatki, choć słowacki bramkarz miał futbolówkę na ręce.

Komentować decyzji sędziego nie zamierzamy, bo była kontrowersyjna. Ale dodajmy, że w pierwszej połowie Piotr Urban pokazał sześć żółtych kartek, mimo iż spotkanie wcale nie było ostre. Co budowało jedynie wrażenie, że arbiter nie prowadził tych zawodów zbyt dobrze.

Dowód? Na początku drugiej połowy Marcin Pietrowski wskoczył na plecy i uderzył łokciem Filipa Laskowskiego, który się uchylił. Piotr Urban uznał, że faulował… zawodnik Podbeskidzia.

Ukrainiec do dwóch bramek!

Dziwne wyroki arbitra nie zdeprymowały „górali”. Znów przejęli oni kontrolę i powinni objąć prowadzenie w 58. minucie spotkania. Po główce Roginicia w słupek piłka spadła pod nogi Łukasza Sierpiny, który mając przed sobą pustą bramkę… przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Niedługo potem legniczanie kolejny raz mieli furę szczęście. Strzelał Roginić, ale trafił w… obrońcę Miedzi, który znalazł się na linii bramkowej, bo Załuska leżał już na placu gry w zupełnie innym miejscu! To była kolejna znakomita sytuacja „górali” w tym spotkaniu. I wtedy stało się coś, czego kibice bielszczan… się nie spodziewali.

Kostorz wystartował do kontry, a daleko poza pole karne wybiegł Polaczek. Napastnik Miedzi chciał przepuścić piłkę obok golkipera gości i… trafił go w rękę! Słowacki bramkarz nie miał zamiaru jej używać, ale przewinienie było i zawodnik „górali” został odesłany do szatni.

Jego zespół musiał radzić sobie w dziesiątkę. I sobie nie poradził. Dmytro Baszłaj okazał się tym, który zsumował nieszczęścia Podbeskidzia w tym spotkaniu. Po zagraniu głową Jospia Szoljicia ukraiński obrońca bielszczan interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki.

To wszystko? Ależ skąd! Baszłaj zdążył się bowiem… zrehabilitować i doprowadził – w doliczonym czasie gry – do wyrównania, wykorzystując świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego Rafała Figla!




Miedź Legnica – Podbeskidzia Bielsko-Biała 2:2 (1:1)

0:1 – Danielak, 35 min (asysta Gach), 1:1 – Maqruitos, 41 min (karny), 2:1 – Baszłaj, 80 min (samobójcza), 2:2 – Baszłaj, 90+1 (głową, asysta Figiel).

MIEDŹ: Załuska – Zieliński, Chrzanowski (67. Musa), Mijuszković, Pietrowski – Łukowski (81. Roman), Purzycki, Santana (67. Szoljić), Marquitos, Pikk – Kostorz. Trener Dominik NOWAK.
PODBESKIDZIE: Polaczek – Jaroch, Osyra, Baszłaj, Gach – Danielak (72. Leszczyński), Rzuchowski (82. Nowak), Figiel, Laskowski (86. Mroczko), Sierpina – Roginić. Trener Hubert KOŚCIUKIEWICZ.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Żółte kartki: Zieliński, Mijuszković – Rzuchowski, Osyra, Polaczek, Figiel. Czerwona kartka: Polaczek (70. zagr. ręką).

Piłkarz meczu – Rafał FIGIEL.


Na zdjęciu: Karol Danielak, strzelając gola w Legnicy, jedenasty raz w tym sezonie wpisał się na listę strzelców.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus