Droga do kadry wiodła przez bramę na Bukowej

O ile widok „Krychy” (nie mówiąc już o Robercie Lewandowskim czy Wojciechu Szczęsnym) to sprawa raczej dość niezwykła, o tyle Reca w przeszłości przyjeżdżał tu parokrotnie, i to z różnymi zespołami. I… nie były to wizyty szczęśliwe – przegrywał w Katowicach jako piłkarz Floty, ale i płockiej Wisły.

Z „nafciarzami” zjeżdżał na Górny Śląsk również Jacek Góralski. Damian Kądzior także grywał na Bukowej mecze o mistrzostwo pierwszej ligi, a to jako zawodnik Dolcanu Ząbki, o to w barwach Wigier. Z suwalczanami zresztą wywiózł stąd trzy punkty. Rafał Kurzawa tylko remis w starciu GieKSy z „jego” Górnikiem (1:1).

Podobnie jak Damian Szymański (2:2), ale dla niego Bukowa jest „kamieniem milowym” w piłkarskiej przygodzie. Jeszcze jako nieopierzony nastolatek wiosną 2014 roku właśnie tu zdobył swego pierwszego „dorosłego” gola na szczeblu centralnym: trafił wtedy dla GKS-u Bełchatów. O Arturze Jędrzejczyku, który katowicki obiekt pamięta jeszcze sprzed lat dziesięciu, wspominaliśmy już we wczorajszej relacji z treningu kadrowiczów.

Ławka u (przyszłego) selekcjonera

W każdym z tych przypadków mówimy o piłkarzach przyjeżdżających „w gości” na Bukową. Ale przecież są w reprezentacji i tacy, których los związał z tym obiektem na dłużej. Jeszcze trzy lata temu graczem GieKSy – to przez dwa i pół sezonu – był Rafał Pietrzak. Ba; to właśnie tu Jerzy Brzęczek miał okazję poznać swego obecnego reprezentacyjnego podopiecznego.

Dla Jerzego Brzęczka, boisko przy Bukowej to miejsce bardzo dobrze znane. Był przecież trenerem GKS-u Katowice. Fot. Rafał Rusek/PressFocus

– Jako były piłkarz, świetnie czuje szatnię. I stawia na bardzo bezpośredni kontakt, dużo rozmawia indywidualnie z zawodnikami – dzielił się wówczas swoimi wrażeniami z (krótkiej) współpracy z obecnym selekcjonerem „Pietrzu”. Brzęczek okazał się pierwszym trenerem w GKS-ie, który (w wyjazdowym spotkaniu z Wigrami) „etatowego” lewego obrońcę… posadził na ławce. To był jedyny mecz w czasie 2,5-letniego pobytu zawodnika w Katowicach, który zaczynał on w roli rezerwowego! Na wszystkie pozostałe – niezależnie od roszad na trenerskiej ławce – wychodził w podstawowej jedenastce. Wypadł z niej w owym okresie tylko dwukrotnie – z powodu absencji kartkowych.

Boleśnie drastyczna diagnoza

O ile Pietrzak – przychodząc na Bukową – miał już w CV nawet występy ekstraklasowe (ale i trudne chwile, kiedy nie był w stanie zadomowić się w jedenastkach Górnika czy Piasta), o tyle Paweł Olkowski (ówczesny szkoleniowiec GieKSy, Dariusz Fornalak, nieustająco – mając jego na myśli – używał nazwiska „Olkowicz”) stał dopiero u progu piłkarskiej przygody. – Miał już 20 lat i w czasie jednej z pierwszych rozmów powiedział mi: „Jeżeli nie wyjdzie mi w Katowicach, dam sobie w ogóle spokój z poważnym futbolem” – wspomina jeden z ówczesnych działaczy klubowych.

Ciekawe to o tyle, że Olkowski trafił do Katowic jako mistrz Młodej Ekstraklasy w barwach Zagłębia Lubin. W szeregach „miedziowych” grywał najczęściej jako boczny obrońca. W takiej też roli pojawiał się na murawie w pierwszych meczach GKS-u. Średnio udanych dla niego i zespołu. Potyczkę z Wartą Poznań zakończył co prawda z bramką, ale i… czerwoną kartką. To wtedy – co obecni w „strefie mieszanej” dziennikarze pamiętają do dziś – po remisie 1:1 padło z jego strony sławne „Zagraliśmy jak ciu…”.

Dobre czasy na „dziewiątce”

Katowiczanie – nawet po zmianie trenera, czyli zatrudnieniu Wojciecha Stawowego – grali „jak ciu…” niemal przez cały sezon. Olkowski na tym tle był jednak wyjątkiem. Jesienią zaskarbił sobie sympatię kibiców rajdami wzdłuż linii, wiosną zaś fani… zobaczyli go w zupełnie nowej roli. Szkoleniowiec w zimowych sparingach zaczął ustawiać go bowiem na pozycji „dziewiątki”! Poskutkowało: wiosną „Olo” strzelił cztery gole dla GKS-u. Zapracował w ten sposób na wykupienie go przez klub z Gwarka Zabrze (stamtąd był wypożyczony i do Lubina, i do Katowic) i natychmiastowy… transfer do Górnika!

Dalsze jego losy są już doskonale znane: o rozstaniu z zawodową piłką nie myślał już ani przez chwilę. A uczucia związane z owym pierwszym „dorosłym” sezonem w futbolu, spędzonym na Bukowej? Najlepiej chyba oddaje jego wpis na jednym z portali społecznościowych. Umieszczając na nim swoją fotkę w koszulce GieKSy, reprezentant Polski napisał krótko, ale treściwie: „Dobre czasy. Wtedy jeszcze byłem napastnikiem”!

 

Na zdjęciu: Uwierzysz, że kiedyś na tę bramkę z tyłu strzelałem gole jako napastnik? – Paweł Olkowski do Roberta Lewandowskiego podczas treningu przy Bukowej.