Droga przez mękę

Piłkarze Pniówka Pawłowice „przepchnęli” mecz z ROW-em Rybnik, ale znowu zostali „wykartkowani”.


Gdyby Pniówek Pawłowice mógł zagrać w pełnym składzie, nie miałbym żadnych wątpliwości, która drużyna zainkasuje trzy punkty. Jesienią podopieczni trenera Grzegorza Łukasika wygrali w Rybniku 4:1, a honorowego gola dla ROW-u zdobył Jakub Kuczera, nie grający obecnie w Pniówku Kamil Spratek. Nie wiem, czemu większość „dziennikarzy” z uporem maniaka przypisuje tego gola drugiemu z wymienionych, wystarczy go spytać i na pewno rozwieje wszelkie wątpliwości.

Lista nieobecnych (kartki i kontuzje) w zespole gospodarzy była długa jak Nil, więc drużyna trenera Rolanda Buchały (nie wiem, dlaczego ktoś w zapowiedzi meczowej zmienił mu imię na Ronald, gość o takim imieniu (Koeman) prowadzi w tej chwili Barcelonę) nie była pozbawiona szans na korzystny wynik.

Pech nie opuścił piłkarzy Pniówka również dzisiaj – już w 10 minucie z powodu kontuzji musiał opuścić boisko Kamil Turoń, dla którego był to debiut w zespole z Pawłowic. Zmienił go Dawid Wiciński, a oprócz niego trener Grzegorz Łukasik miał na ławce jeszcze tylko Patryka Zapałę, Bartłomieja Sicińskiego i Bartosza Żyłę. Mateusz Pańkowski i Tomasz Musioł zostali wpisani do protokołu tylko w charakterze „straszaków”, bo wiadomo, że zmagają się z kontuzjami. W odwodzie pozostawał… drugi trener Dariusz Kłus (miał nr „14”), który został zgłoszony do rozgrywek III ligi w tym tygodniu.

Zwycięstwo gospodarzy rodziło się w bólach – wprawdzie już w 12 minucie po podaniu Filipa Łukasika Dawid Morcinek wolejem z 30 metrów zaskoczył Bartosza Plewkę, ale kilka minut po przerwie goscie doprowadzili do wyrównania. Marek Krotofil wznowił grę wrzutem z autu, jeden z piłkarzy ROW-u przedłużył piłkę głową i Tomasz Gomola z 8 metrów nie dał żadnych szans Bartoszowi Gocykowi na skuteczną interwencję. Decydującego gola gospodarze zdobyli w 76 minucie spotkania – Łukasik obsłużył Dawida Weisa, ten zwodem oszukał Jana Janika i strzałem w długi róg umieścił futbolówkę w siatce.

Wypadałoby parę słów poświęcić arbitrowi tego spotkania, ale tym razem nie będę robił mu darmowej reklamy. Szesnaście żółtych kartek plus dwie czerwone to „zdobycz”, którą nie powinien się chwalić. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że zawodnicy obu drużyn pomylili piłkę nożną z futbolem amerykańskim, a poza tym są wyjątkowymi chamami…

Pniówek 74 Pawłowice – ROW 1964 Rybnik 2:1 (1:0)

1:0 – Morcinek, 12 min, 1:1 – Gomola, 53 min, 2:1 – Weis, 76 min.

PNIÓWEK 74: Gocyk – Mazurkiewicz, Ciuberek, Turoń (10. Wiciński), Glenc – Morcinek, Spratek – Łaski, F. Łukasik, Weis – Caniboł. Trener Grzegorz ŁUKASIK.

ROW 1964: Plewka – Janik, Pacholski, Krotofil, Gajda – Warmiński, Tomaszewski (85. Migus), Kuzior, Baranskyi – Kuczera, Gomola. Trener Roland BUCHAŁA.

Sędzia Szymon Grabara (Mysłowice). Żółte kartki: Mazurkiewicz, F. Łukasik, Caniboł, Weis, Glenc, Spratek, Ciuberek, Wiciński, G. Łukasik (trener), Pańkowski (na ławce rezerwowych), Milanowski (kierownik drużyny) – Krotofil, Kuzior, Kuczera; czerwone kartki: Glenc (70. druga żółta) – Kuzior (73. druga żółta).


Na zdjęciu: Dawid Weis zapewnił Pniówkowi Pawłowice kolejne zwycięstwo i trzy punkty.

Fot. gkspniowek74@com.pl