Drugi „gong”

Olimpia Elbląg wywiozła komplet punktów z Jastrzębia Zdroju, a miejscowy GKS w drugim meczu z rzędu strzelał ślepą amunicją.


Trener gospodarzy Grzegorz Kurdziel w porównaniu do przegranego meczu z rezerwami Lecha Poznań dokonał czterech zmian w wyjściowej jedenastce. Na ławce rezerwowych usiedli Farid Ali, Kamil Jadach i Dominik Klimkiewicz, zaś Dariusza Kamińskiego w środowym spotkania wyeliminował nadmiar żółtych kartek. Ich miejsce zajęli Dominik Kulawiak, Przemysław Lech, Daniel Szymczak i Krystian Mucha. Natomiast szkoleniowiec Olimpii Przemysław Gomułka zaufał tej jedenastce, która rozpoczęła zwycięski mecz z Garbarnią Kraków.

Na początku pierwszej połowy goście grali z rywalami w „dziadka”, a jastrzębianie wyglądali na zagubionych jak dzieci we mgle. Sami mieli problemy z wymianą kilku podań, preferując długie piłki, które nie przynosiły żadnych korzyści. Albo podania były niedokładne i na „zapalenie płuc”, albo adresat szybko rozstawał się z futbolówką, bo nie potrafił wygrać pojedynku jeden na jeden z przeciwnikiem.

Przez pierwszy kwadrans spotkania na boisku brylował pomocnik Olimpii Jan Sienkiewicz, który nękał Grzegorza Drazika strzałami z dystansu. Z dwoma pierwszymi próbami (3 i 5 min) bramkarz gospodarzy sobie poradził, ale po trzecim strzale 27-letniego Białorusina wyciągał piłkę z siatki. Sienkiewicz otrzymał prostopadłą piłkę od Michała Czernisa, przy biernej postawie defensorów GKS-u wjechał jak w masło w ich pole karne i lewą nogą uderzeniem w długi róg posłał futbolówkę do siatki.

W 34 minucie goście chyba zdobyli drugiego gola, gdy po stzrale lewą nogą z woleja w wykonaniu Arona Stasiaka Drazik wybił piłkę w powietrzu zza linii bramkowej. Sędzia Robert Marciniaka nie miał jednak do pomocy VAR-u, a asystent w ogóle nie zareagował, więc trafienie nie mogło zostać zaliczone. Tak jak w sądzie, wątpliwości działają na korzyść oskarżonego.

Jastrzębianie jedyną dogodną okazję do zdobycia wyrównującego gola zmarnowali w 38 minucie. Po dośrodkowaniu Bartosza Borunia z rzutu wolnego piłkę głową zgrał Daniel Stanclik, potem skontrował ją Mateusz Słodowy, a Szymon Gołuch z pola bramkowego strzelając głową chybił celu! O przewadze goście w tej części spotkania świadczy przewaga w strzałach celnych (5:1).

Goście pieczątkę na zasłużonym zwycięstwie postawili w 75 minucie. Dalekie podanie do szarżującego Marcina Rajcha przeciął wybiegający z bramki Drazik, ale piłka trafiła pod nogi rywali. Przytomne zagranie na lewą stronę, a tam Stasiak nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do pustej bramki.

GKS Jastrzębie – Olimpia Elbląg 0:2 (0:1)

0:1 – Sienkiewicz, 13 min, 0:2 – Stasiak, 75 min.

JASTRZĘBIE: Drazik – Boruń, Słodowy, Zacharczenko, Kulawiak (36. Szkudlarek) – Mucha (84. Misala), Wybraniec (78. Ali), Lech, Szymczak, Gołuch (46. Kawula) – Stanclik. Trener Grzegorz KURDZIEL.

OLIMPIA: Witan – Sarnowski, Kuczałek, Piekarski – Jakubczyk (81. Gutowski), Czernis, Danilczyk (85. Famulak), Sienkiewicz, Stefaniak (81. Filipczyk) – Stasiak (85. Łabedzki), D. Wojtyra (71. Rajch). Trener Przemysław GOMUŁKA.

Sędziował Robert Marciniak (Kraków). Widzów 421. Żółte kartki: Stefaniak, D. Wojtyra, Danilczyk, Jakubczyk, Gutowski.
Piłkarz meczu Jan SIENKIEWICZ.


GŁOS TRENERÓW
  • Przemysław GOMUŁKA: – Uważam, że pierwsze 20-25 minut zagraliśmy świetny mecz. W defensywie, z piłką przy nodze, bez piłki, graliśmy odważnie, otwieraliśmy wszystko do tyłu, tworzyliśmy sytuacje do zdobycia gola. Było to znakomite 25 minut, takie, jakie sobie życzę. Później mieliśmy lekkie problemy przez to, że niepotrzebnie faulowaliśmy w tych strefach, w których nie trzeba. W przerwie o tym porozmawialiśmy i uważam, że w II połowie bardzo dobrze kontrolowaliśmy grę.
  • Grzegorz KURDZIEL: – Mecz rozpoczął się od dwóch uderzeń z dystansu Sienkiewicza i w tym momencie zespół Olimpii uwierzył, że jest w stanie coś robić. Ponieważ domino zawsze zaczyna się od samej góry, przy pierwszej straconej bramce zabrakło mi agresywności w naszej strefie ataku. Stykowa sytuacja przy linii bocznej, nie wytrąciliśmy zawodników Olimpii z równowagi, nie przerwaliśmy ich korzystnej akcji. Jej końcowa faza była w tempo, wykorzystali nasz błąd w ustawieniu. Później skutecznie wybijali nas z rytmu, dzięki dobremu ustawieniu lub zdecydowanych interwencjach.

Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u Jastrzębie Krystian Mucha (z lewej) i jego koledzy z drużyny nie potrafili zaskoczyć obrońców Olimpii (na zdjęciu Michał Kuczałek) do tego stopnia, by strzelić gola.
Fot. gksjastrzebie.com