Drużyny „na zakręcie”

Jagiellonia Białystok chce podreperować nadszarpniętą reputację po trzech wyjazdowych porażkach.


W poniedziałek o godzinie 20.30 rozpocznie się mecz Jagielonii Białystok z Wisłą Płock. Dla obu ekip jest on arcyważny, ponieważ ich notowania w ligowej tabeli nie są w tej chwili najwyższe. – Ostatnie dni nie były dla nas najłatwiejsze, w związku z kontuzjami i chorobami – przyznał trener „Jagi”, Bogdan Zając. – Poprzedni tydzień był solidną dawką treningów. Pracowaliśmy nad wieloma elementami, w tym nad motoryką oraz taktyką. Przed każdym meczem pracujemy podobnie, ale zawsze są różnice w detalach, uzależnione od konkretnego przeciwnika. W sporcie tak bywa, że zdarzają się trudne momenty. Jesteśmy obecnie w takim właśnie momencie, po trzech wyjazdowych porażkach (ze Śląskiem Wrocław, Pogonią Szczecin i Cracovią – przyp. BN). Wcześniej wspominałem już o tym, że każde z tych spotkań miało inną historię. Ta sytuacja bardzo nas boli. Tak jak mówiłem po meczu z Cracovią, chcielibyśmy, żeby kolejne starcie odbyło się jak najszybciej, ponieważ złość zawsze jest. Obecnie patrzymy już na to z dystansem. Pracowaliśmy nad tym, żeby wyciągnąć z tych porażek wnioski. Wierzę, że następne starcie z Wisłą Płock będzie przebiegało już po naszej myśli. Zrobimy wszystko, żeby wygrać to spotkanie. Zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że każdy mecz jest inny i trudny. Zawsze jest pytanie – kto kogo? W ostatnich, przegranych spotkaniach to, niestety, przeciwnicy nas trafiali. Nie potrafiliśmy skutecznie odpowiedzieć na te ciosy. W poniedziałek zrobimy wszystko, żeby spróbować się wybronić przed atakami przeciwnika i grać swoje, stwarzać sytuacje i wykorzystać je, bez względu na ich liczbę.

Nadzieje na zmianę kursu ma także stoper „Żubrów”, Błażej Augustyn. – Bywałem w takich sytuacjach wiele razy, ale jest tylko jedno lekarstwo: ciężka praca – zapewnił wychowanek Strzelinianki Strzelin. – Musimy z podniesioną głową przeć do przodu oraz zwyciężać. Nie można rozmyślać o tym, co było, tylko o tym, co przed nami. Kryzys jest w stanie dopaść każdego, to normalna rzecz w piłce nożnej. Nie doszukiwałbym się tutaj czegoś szczególnego. Teraz wierzymy, że pokażemy naszą wyższość w najbliższym spotkaniu ligowym.

Od kłopotów nie jest wolny również szkoleniowiec „nafciarzy” z Płocka, Radosław Sobolewski. – Sytuacja z wirusem bardzo skomplikowała nam sprawy organizacyjne, bo nie mogliśmy trenować w pełnym składzie – powiedział. – Tak naprawdę ostatnia grupa zawodników dołączyła do nas dopiero w poniedziałek. Nie ukrywam, że było to bardzo duże utrudnienie. Co więcej, musieliśmy też dostosować konkretne obciążenia dla poszczególnych zawodników, w zależności od tego, jak choroba w ich przypadku przebiegała. Wiadomo, że wybór podstawowej jedenastki również jest utrudniony. Wcześniej przedstawiłem chłopakom swoją strategię na mecz pucharowy z Pogonią Szczecin i ligowy z Jagiellonią. W Pucharze Polski w większym wymiarze skorzystaliśmy z zawodników, którzy choroby nie przeszli. Nie jesteśmy jednak w stanie ułożyć jedenastki z samych zdrowych piłkarzy. Co do meczu z Jagiellonią, jesteśmy mądrzejsi po piątkowym spotkaniu z Pogonią. Najbliższy czas to z pewnością duże rotacje w składzie. Musimy się też bacznie przyglądać, jak zawodnicy reagują na wzmożony wysiłek fizyczny, na obciążenia związane z meczami. I optymalnie dobierać piłkarzy, którzy mogą dać najwięcej zespołowi.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus.