Drużyny wygrywają, murawa cierpi

Gospodarze obiektu przy Okrzei w Gliwicach wygrali swoje mecze, ale murawa przeżywa swoje najtrudniejsze chwile.


Niezwykle ważne trzy punkty zdobyte przez Piasta i Ruch w mieniony weekend powinny skupić na sobie całą uwagę, ale tak się nie stało. Wszystko przez fakt, że i tak nienajlepsza murawa na stadionie w Gliwicach w mniej niż dobę musiała „przetrwać” dwa mecze ligowe i to w bardzo niesprzyjających warunkach. Specjaliście z Gliwic i Chorzowa robili wszystko, by mecze odbyły się w miarę przyzwoitych warunkach i by w kolejnych spotkaniach temat murawy nie był już dominującym.

Zakaz trenowania

Od początku temat gry Piasta i Ruchu na tym samym stadionie wzbudzał kontrowersje, bo płyta boiska przy Okrzei mimo wielu prób naprawczych należy raczej do drugiej połówki ekstraklasowych boisk. A okres zimowy to dla niej najgorszy czas. Od początku wiosennego grania wiadome było, że ostatni weekend lutego będzie prawdziwym testem wytrzymałości trawy w Gliwicach.

– Wiedziałem, że pytanie o murawę padnie. Odpowiem tak: nie jestem greenkeeperem, tylko trenerem. Oszczędzamy murawę maksymalnie. W listopadzie wyszliśmy tu raz na trening przed meczem z Lechią Gdańsk. A w tym roku zagraliśmy tu tylko mecze. To wszystko, co mogliśmy zrobić z naszej strony. Gdybyśmy jeszcze za teraz grali tu jako drudzy, to byłoby coś naprawdę niesamowitego – odpowiedział nam Aleksandar Vuković, trener Piasta pytany przed sobotnim meczem z Cracovią.

Wspólnymi siłami

W ostatnią sobotę o godz. 15 gliwiczanie podejmowali Cracovię, a dzień później o godz. 12.40 „Niebiescy” zagrali ze Stalą Rzeszów. Pomiędzy jednym i drugim meczem do „akcji” wkroczyli greenkeeperzy z obu miast, a chorzowianie pokazywali, że nawet w nocy i „do upadłego” trwały prace mają na celu przygotować boisko do gry.

– Prace rozpoczęły się od razu po zakończeniu sobotniego meczu. W niedługim czasie po końcowym gwizdku sędziego trzeba było wykonać szczotkowanie boiska i koszenie kosiarkami rotacyjnymi. Trzeba też było murawę „widełkować” i pomalować linie, przygotowując boisko już do kolejnego meczu. Pogoda ma zawsze duży, jak nie największy wpływ. Pokazał to ostatni mecz, kiedy przez wiele godzin padał intensywny deszcz. Istniało nawet ryzyko, że mecz się nie odbędzie, ale sędziowie i delegat podjęli decyzję, aby grać – opowiada nam Karol Młot rzecznik Piasta, który utrzymywanie murawy „przy życiu” ogląda każdego dnia będąc w pracy i w klubie.

– Pomiędzy meczami wykonuje się szczotkowanie wraz z zebraniem sieczki, czyli suchej i luźno leżącej trawy. Do tego należy skosić murawę, a także wykonać ręczne dosiewy i nawożenie dolistne, które ma pomóc w podniesieniu jakości trawy. Te czynności powtarza się każdorazowo po rozegraniu meczu. Z racji częstotliwości rozgrywanych meczów, tych zabiegów jest więcej. Wszystko uzależnione jest jednak od pogody i możliwości wjechania na boisko ciężkim sprzętem. Nasi greenkeeperzy pracują wspólnie z greenkeeperami Ruchu. Wspólnymi siłami i z większym nakładem ludzi oraz sprzętu, przygotowujemy murawę do kolejnych spotkań – dodaje rzecznik Piasta.

Zwycięstwa i punkty najważniejsze

Choć było trudno, to szczęśliwie i Piast i Ruch swoje mecze wygrały, a murawa jakoś się trzymała, choć piłkarzom na pewno grało się bardzo trudno. Wszystkie strony z utęsknieniem wyglądają słonecznej i suchej aury oraz wiosennych temperatur. Najważniejsze jednak, że przeszkody te dla obu klubów nie są nie do pokonania.

– Zawsze mówię, że warunki są takie same dla obu zespołów – przyznaje trener Vuković.

– Mamy tu niełatwe warunki, ale wydaje mi się, że w meczu z Cracovią stworzyliśmy sobie więcej sytuacji. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Trzy punkty zostają w Gliwicach i mamy nadzieję, że nadszedł ten czas, kiedy będziemy regularnie punktować – dodaje pomocnik gliwiczan Patryk Dziczek.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus