Duda rządzi w Berlinie

Piotr Tubacki

Z Ekstraklasy odchodził dwa lata temu, mając niespełna 22 lata. Przypiętą miał metkę wielkiego talentu, dlatego przede wszystkim na Słowacji wszyscy na niego chuchali i dmuchali. W barwach Legii momenty miał różne, bywał kapryśny, humorzasty, ale nikt nie negował tego, że jest obdarzony wielkim talentem i ma potencjał na coś więcej niż nasza rodzima liga. Najpierw wydawało się, że odejdzie do Interu Mediolan, wszystko było już niby przyklepane, ale z transferu wyszły nici. Ostatecznie skończyło się na Hercie Berlin i kwocie ponad 4 mln euro.

Dobry wybór

Pierwsze dwa sezony w niemieckiej stolicy poszły jednak na zmarnowanie. Wydawało się, że Duda będzie kolejnym grajkiem z Ekstraklasy, który podejmie ambitną próbę podboju Zachodu, zakończoną jedynie dobrymi chęciami. Drużynę wybrał sobie idealną, ponieważ Hertha nie słynie z chaotycznych działań transferowych i ściągania w swoje szeregi całej masy zawodników. W dodatku w ostatnich latach berlińczycy grali toporną piłkę, więc ktoś tak kreatywny jak Słowak wydawał się dla zespołu zbawieniem.

Głośne tatuaże

Jego bundesligowym przygodą przeszkodziły jednak kontuzje. Sezon 2016/17 zaczął co prawda w pierwszym składzie, lecz później wypadł drużynie na kilka miesięcy, a licznik jego minut w tamtej kampanii ledwo przekroczył setkę. Sezon 2017/18 był już pod tym względem lepszy, a Duda na boisku pojawiał się częściej, jednak nie często. Zdobył nawet gola i to w meczu z nie byle kim, bo z samym Bayernem Monachium.

Problem pojawił się jednak na płaszczyźnie treningowej, ponieważ trener Pal Dardai nie był zadowolony z pracy słowackiego pomocnika, który w dodatku źle wyglądał pod względem fizycznym. W „Bildzie” pojawił się nawet o nim artykuł, jednak nie dotyczył spraw piłkarskich, a tatuaży, które Duda zrobił sobie na udach: „work hard” na prawym i „play hard” na lewym. Niestety sam nie stosował się do tych haseł.

Lider klasyfikacji

23-latkek przez dwa lata w Bundeslidze nie pokazał prawie nic. W tym sezonie to się jednak zmieniło. Duda rozpoczął go w pierwszym składzie, którego nie opuścił ani na sekundę, zarówno w lidze, jak i w Pucharze Niemiec. Wreszcie wygląda tak, jak się od niego oczekuje i po trzech kolejkach, razem z dwoma innymi piłkarzami, przewodzi klasyfikacji strzelców Bundesligi z trzema trafieniami na koncie. Dwa z nich to piękne gole z rzutów wolnych, a szczególnie urokliwy był ten zdobyty przeciwko Wolfsburgowi, gdy Duda uderzył piłkę pod murem. – Na początku chciałem strzelić w stronę bramkarza, ale zauważyłem, że mur jest wysoki. Spróbowałem więc uderzenia pod nimi. Bezpośrednio przed strzałem spytałem jeszcze Marvina Plattenhardta, co o tym sądzi, a on się zgodził – stwierdził po tamtym meczu Ondrej Duda.

Magiczny trójkąt

Były gracz Legii w Hercie funkcjonuje w trzyosobowym bloku środkowych pomocników, których w Niemczech nazywa się już „magiczną trójką” lub „magicznym trójkątem”. 19-letni Arne Maier, Marko Grujić i właśnie Duda są miłą odmianą w porównaniu z topornymi, defensywnymi i wybieganymi zawodnikami, którzy grali tam w ostatnich latach. Słowak odnajduje się tam idealnie – On jest przykładem tego, co pewność siebie może zrobić z piłkarzem. Jesteśmy szczęśliwi, że pokazuje pełnię swoich możliwości – komplementował 23-latka trener Pal Dardai.