Godlewski: Duża świeżość i uprawniony optymizm

Finezja w grze biało-czerwonych pojawiała się oczywiście tylko chwilami w obu spotkaniach towarzyskich, ale już sam fakt, że w ogóle się pojawiała, stanowi odmianę. Z pewnością miłą, natomiast czy pożądaną – dopiero oczywiście przekonamy się w Rosji.

Pozytywów w grze naszego zespołu we wtorkowy wieczór można  było zresztą dopatrzeć się znacznie więcej. Przede wszystkim uwagę zwraca bardzo dobra dyspozycja Roberta Lewandowskiego, który na mundial wybierze się o wiele bardziej wypoczęty niż w 2016 roku do Francji, i z wyregulowanym celownikiem. Gołym okiem widać, że Jupp Heynckes – zatrudniając w Bayernie Monachium Sandro Wagnera, dzięki któremu Lewy mógł liczyć na oddech – wykonał znakomitą robotę dla drużyny Nawałki. A nie sposób też przejść do porządku dziennego nad przełamaniem z 11 metrów w oficjalnym meczu Kuby Błaszczykowskiego. Nie można przecież wykluczyć, że po – spodziewanym – wyjściu z grupy, biało-czerwoni znów będą dogrywać się z rywalami z wysokiej europejskiej półki na rzuty karne.  Tymczasem doświadczony pomocnik Wolfsburga wciąż znajduje się w grupie ich etatowych wykonawców, świetnie zatem, że nie będzie musiał wspominać wyłącznie pecha z serii jedenastek w ćwierćfinałowym starciu z Portugalią na ME we Francji.

Natomiast co do systemu gry, który nasz selekcjoner przygotowuje na mecz z Senegalem, nie tylko Afrykanie mają nadal – bo taki był oczywiście plan – wątpliwości. Tak umiejętnie nasz zespół zmieniał ustawienie zarówno w Poznaniu przy Bułgarskiej w miniony piątek, jak i wczoraj na Stadionie Narodowym, iż – jak należy zakładać – skutecznie mylił tropy. Co jest o tyle ważne, że przy wyrównanej klasie obu zespołów, element zaskoczenia może okazać się decydujący w pierwszym spotkaniu w grupie H. Choć oczywiście było – i to po raz kolejny – widać, że w ustawieniu 1-4-4- 2 nasz zespół czuje się pewniej w defensywie. Z tego wynikałoby, że jeśli idzie o grę biało-czerwonych w destrukcji, druga połowa wtorkowego spotkania z Litwinami była bardziej miarodajna. A gdyby tak właśnie było, to nie można wykluczać, iż zestawienie Grzegorz Krychowiak – Jacek Góralski w środku drugiej linii, jest szykowane na 19 czerwca. Tyle że tryb przypuszczający jest jedynym uprawnionym, więc rywale pozostaną w niepewności, pewnie nawet mocno ich irytującej. Co także z polskiej perspektywy należy uznać na pozytyw.

Najlepsza wczorajsza informacja dotyczy jednak oczywiście ostatecznej diagnozy w sprawie barku Kamila Glika. Nawet jeśli stoper AS Monaco będzie mógł wystąpić dopiero przeciw Japonii, czyli na koniec fazy grupowej – a skądinąd wiadomo, że jego tkanki goją się w nieprawdopodobnym tempie – to jest na tyle ważną częścią układanki Nawałki, że rolę do odegrania ma również bez wychodzenia na murawę; w szatni.
Zatem? Jeśli jedyna obawa dotyczy tego, czy wszystko nie poszło ostatnio zbyt łatwo, lekko i przyjemnie, to kibice w naprawdę dobrych nastrojach powinni oczekiwać na start mundialu.