Duże rozczarowanie

Trenerzy i piłkarze Miedzi Legnica z bólem serca przełknęli remis z Jagiellonią Białystok, bo trzy punkty były na wyciągnięcie ręki.


Praktycznie od samego początku rozgrywek PKO BP Ekstraklasy Miedź Legnica „zadomowiła się” w strefie spadkowej. W tej chwili podopieczni trenera Grzegorza Mokrego tracą do „bezpiecznego” Górnika Zabrze sześć punktów, a remisy – jak choćby niedzielny z Jagiellonią Białystok – tylko „umacniają” zielono-niebiesko-czerwonych na dnie tabeli.

– Na pewno duże rozczarowanie i niedosyt z naszej strony – powiedział po ostatnim meczu szkoleniowiec „Miedzianki”, Grzegorz Mokry. – Oczywiście szczególnie po tym, co zobaczyliśmy w drugiej połowie, bo pierwsza połowa była niemrawa w naszym wykonaniu. Byliśmy w niej apatyczni, byliśmy drużyną reaktywną niż taką, która prowadziła grę. Dużo o tym rozmawiamy, ale to się powtarza w kolejnym już meczu, że do momentu straty gola gramy słabo i dopiero budzimy się i zaczynamy grać w momencie, gdy mamy problem i przegrywamy. Z drugiej połowy jestem bardzo zadowolony, przede wszystkim z tego, jak zespół zareagował. Jestem zadowolony z liczby wykreowanych sytuacji, już na samym początku drugie połowy. Problem jest taki, że nie wykorzystujemy tych sytuacji. Mamy trzy sytuacje sam na sam z bramkarzem i nie pada żaden gol.

Na razie nie jesteśmy zespołem pokroju Legii Warszawa, Rakowa Częstochowa, czy Lecha Poznań, które mogą tych sytuacji kreować dziesięć i jak nie wykorzystają dwóch czy trzech, to się nic nie stanie. My mamy trzy sytuacje jeden na jeden z bramkarzem, więc jest to wystarczająco, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Trzeba tylko było wykorzystać przynajmniej jedną z nich. Niestety, to się nie udało. Brak skuteczności mocno komplikuje naszą sytuację, z czego ja i zespół doskonale zdajemy sobie sprawę.

W meczu z Jagiellonią po raz pierwszy w tym sezonie zameldował się na boisku Damian Tront. Ostatni mecz niespełna 29-letni pomocnik rozegrał 30 kwietnia ubiegłego roku, gdy „Miedzianka” występowała w Fortuna 1. Lidze, a jej przeciwnikiem był Chrobry Głogów (wynik 1:0).

– Bardzo długo na to czekałem i ciężko na to pracowałem, żeby wrócić na w końcu boisko-– powiedział po niedzielnym meczu wychowanek Startu Mszana, który w doliczonym czasie gry zastąpił Maxime’a Domingueza. – Cieszę się, że wróciłem, ale to sprawa drugorzędna. Najważniejszy był wynik, którego nie akceptujemy. Zwycięski powrót byłby zdecydowanie lepszy, niestety, nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych sytuacji i zostaliśmy tylko z punktem. Tak naprawdę każdy mecz jest dla nas o życie, nie tylko te najbliższe z Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice. Remisy nic nam nie dają, chcąc się utrzymać w ekstraklasie musimy w każdym meczu zdobywać trzy punkty.


Na zdjęciu: Nawet „nurkowanie” nie pomogło piłkarzom Miedzi Legnica pokonać Jagiellonię.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz