Dwa ciosy w końcówce

 

Zabrzanie zaczęli spotkanie z Romanem Prochazką w wyjściowym zestawieniu. Słowacki pomocnik, który jeszcze w poprzednim sezonie grał z Viktorią Pilzno w fazie grupowej Ligi Mistrzów, debiutował w ekstraklasie. Przed tygodniem z Koroną w Kielcach nie mógł zagrać z powodu kontuzji. – Bardzo pozytywnie oceniam jego występ – komentował po meczu trener Marcin Brosz.

Niewykorzystany karny

„Górnicy” zaczęli z rozmachem uzyskując od pierwszej minuty przewagę. W 5 minucie dobrą centrą popisał się Erik Janża, ale na miejscu był dobrze broniący Pavels Steinbors.

Zaraz potem, po dobrze i pomysłowo rozegranym rzucie rożnym i uderzeniu głową Igora Angulo, piłka wylądowała na poprzeczce bramki gości. Z kolei w 8 minucie lewym skrzydłem urwał się Jesus Jimenez, ale jego efektowny rajd zakończył się tylko kolejnym rożnym.

Pierwsze minuty, to przewaga dobrze i pomysłowo grających „górników”, podobała się zwłaszcza gra w drugiej linii, co w pierwszej części sezonu było pietą Achillesową zabrzan.

Potem szczęścia ponownie próbował Angulo, ale został powstrzymany przez skutecznie interweniujących defensorów. Arka w tym momencie gry miała kłopot z wyjściem ze swojej połowy. W pierwszym kwadransie gdynianie zanotowali jeden rzut różny i było to wszystko, na co stać ich było z przodu.

W 17 minucie świetnie zachował się Łukasz Wolsztyński, który wykorzystał nieporozumienie pomiędzy Steinborsem i Christianem Maghomą. Wyłuskał pikę, a zaraz potem nieprzepisowo został powstrzymany przez obrońcę przeciwnika i prowadzący mecz Szymon Marciniak wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Angulo i… chybił, posyłając piłkę obok lewego słupka bramki Steinborsa. Najlepszy strzelec zabrzan tylko złapał się za głowę…

Potem impet miejscowych osłabł. Niczym szczególnym nie wyróżniała się też Arka. W ich zespole starał się z przodu Marko Vejinović, ale na niewiele się do zdało.

Zabójczy koniec

Zaraz po przerwie trafienie powinien zaliczyć Wolsztyński. Uderzy z kilku metrów celnie, ale Maghoma jakimś cudem zdołał zablokować piłkę. Potem swoich szans szukali Jirka, szarpiący na skrzydle Jesus Jimenez czy chcący się zrehabilitować Angulo.

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem dali o sobie znać Hiszpanie z Górnika. Po zagraniu Jimeneza i mimo ostrego kąta „Angulo-gol” swoją lewą nogą kropnął tak, że Steinbors nie miał nic do powiedzenia i zabrzanie mogli się cieszyć z prowadzenia.

To nie był koniec emocji, bo w ostatnich sekundach do siatki trafił też jeszcze rozgrywający dobry mecz Paweł Bochniewicz. Po rzucie rożnym, w zamieszaniu podbramkowym uderzył tak, że bramkarz gdynian po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki.

– O karnym zapominam, teraz możemy się z tego pośmiać. Najważniejsza jest wygrana i bardzo dla nas ważne punkty. To też dobry prognostyk przed kolejnymi ligowymi grami – komentował po meczu Angulo.

 

 

Górnik Zabrze – Arka Gdynia 2:0 (0:0)

1:0 – Angulo, 83 min (asysta Jimenez), 2:0 – Bochniewicz, 90 min (bez asysty)

GÓRNIK: Chudy – Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża – Jirka, Procházka (89. Koj), Manneh (69. Matras), Jimenez – L. Wolsztyński (64. Kopacz), Angulo. Trener Marcin Brosz. Rezerwowi: Kudła – Kopacz, Koj, Ściślak, Krawczyk, Matras, Gryszkiewicz, Ryczkowski, Rostkowski.

ARKA: Steinbors – Zbozień, Maghoma, Marić, Marciniak – Deja – Młyński, Nalepa, Vejinović (88. Vinicius), Jankowski (68. Mihajlović) – Serrarens. Trener Aleksandar Rogić. Rezerwowi: Staniszewski – Danch, Olczyk, Wawszczyk, Bergqvist, Vinicius, Kopczyński, Mihajlović, Antonik.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 9456. Żółte kartki: Wiśniewski, Sekulić, Angulo – Maghoma, Marciniak.

Piłkarz meczu – Paweł BOCHNIEWICZ.

 

GŁOS TRENERÓW

Marcin BROSZ: – Zdawaliśmy sobie sprawę, że po tym, jak padnie bramka, zwiększą się emocje. Tak też się wydarzyło. Chcieliśmy zdobyć gola zdecydowanie szybciej. Mieliśmy przecież ku temu okazje. Z mojej perspektywy jest jednak ważnym, że zawodnicy nie załamali się, a przecież była poprzeczka i rzut karny, którego nie wykorzystaliśmy.

Cały czas dążyliśmy do tego, aby zdobyć bramkę. Cieszę się, że przy wyniku 1:0 bramkę po stałym fragmencie zdobył Paweł Bochniewicz. Długo na to ciężko pracował. Na pewno doda mu pewności siebie.

Aleksandar ROGIĆ: – Gratuluję Górnikowi, ponieważ był lepszym zespołem i zasłużył na zwycięstwo. Wygrał więcej pojedynków, stworzył więcej sytuacji strzeleckich. Oczywiście przyjechaliśmy do Zabrza, aby zdobyć punkty.

Naszym planem na to spotkanie była gra atakiem pozycyjnym. Nie znam statystyk z tego spotkania, ale wydaje mi się, że częściej piłka była przy naszych nogach. Jednak to przeciwnik stworzył groźniejsze sytuacje. Teraz musimy skupić się na dobrym przygotowaniu się do następnego meczu.