Dwa meczbole poszły w aut

Mieli być jak nieomylni saperzy, a w przedostatniej kolejce zdobyli łącznie tylko… punkt. W II lidze trwa wyścig żółwi o awans. Górnikowi Łęczna brakuje już tylko remisu, Widzewowi – zwycięstwa, a GKS-owi Katowice – małego cudu.

W miniony weekend nie poznaliśmy jeszcze ani jednego beniaminka I ligi. Wiemy za to, że na pewno nie będzie już „małej tabeli” między Łęczną, GKS-em a Widzewem, bo niemożliwe jest, by zakończyły sezon zasadniczy z równą liczbą punktów. To zła wiadomość dla katowiczan, bo w ewentualnej małej tabeli wyprzedziliby Łęczną, ale dziś mają już świadomość, że aby prześcignąć któregoś z rywali, muszą zgromadzić od niego więcej „oczek”. Z Łęczną mają gorszy bilans bezpośrednich starć (0:1 i 2:1), z Widzewem – równy (1:1 i 1:1), za to ustępują mu w bramkach (+17, przy +29 łodzian). W skrócie: chcąc awansować bezpośrednio, GKS musi w sobotę pokonać Resovię i liczyć albo na porażkę Łęcznej w Legionowie, albo na brak zwycięstwa Widzewa w domowej konfrontacji ze Zniczem Pruszków.

***

Łęczna po serii pięciu zwycięstw spektakularnie wyhamowała, w trzech kolejnych meczach zdobywając tylko 2 punkty. W niedzielę przez moment była już w I lidze – gdy prowadziła ze Stalą Rzeszów, a zakończył się mecz w Stalowej Woli – lecz nie dowiozła prowadzenia i szampany musiały zostać w lodówkach. Ekipa z Lubelszczyzny zafundowała sobie kolejny tydzień nerwówki, co nie zmienia faktu, że do awansu wystarczy jej już tylko punkt w Legionowie (albo brak wygranej GieKSy z Resovią). Widzew potrzebuje zaś wygranej ze Zniczem (albo braku wygranej GieKSy z Resovią).

***

Dwie ostatnie niedziele oznaczały dla GieKSy dwie piłki na wagę sezonu. Nie ścięła ani jednej. Mogła zameldować się w strefie premiowanej bezpośrednim awansem po meczu z Widzewem, ale zamiast wygrać zremisowała. Mogła to uczynić przedwczoraj, wiedząc już o porażce łodzian w Rzeszowie i zwyciężając w Stalowej Woli, ale przegrała. Losy promocji do I ligi nadal są w nogach katowiczan – tyle że nie jest to już kwestia tylko jednej ligowej kolejki, a również barażu.


Czytaj jeszcze: Aleście to spartolili!

Wiadomo już, że jeśli do niego przystąpią, to z pozycji nr 3, czyli oba barażowe mecze rozegrają przy Bukowej, gdzie bilans w tym sezonie mają świetny (10-3-3). Nie wiadomo oczywiście, z kim. Obecnie 6. miejsce zajmuje Olimpia Elbląg, która jak wiadomo postawiła już raczej nie na walkę o awans, a o premię z Pro Junior System, rezygnując z trenera Adama Noconia i kilku czołowych zawodników. Pierwotnie elblążanie nie występowali nawet o licencję na I ligę (jej posiadanie to warunek uczestnictwa w barażu), ale przed tygodniem zmienili zdanie i wystąpili do PZPN z prośbą o zgodę na złożenie wniosku. Posiedzenie Komisji ds. Licencji Klubowych – już w tę środę. Dla GKS-u byłby to dobry scenariusz, bo z ewentualnej barażowej czwórki elblążanie z pewnością będą najsłabsi, ale muszą jeszcze w tym gronie się utrzymać, co łatwe nie będzie.

***

Porażka GieKSy w Stalowej Woli na pewno była rozczarowaniem, ale trudno pisać o jakimś wielkim zaskoczeniu. W 11 kolejkach rozegranych po pandemii katowiczanie zdobyli 17 punktów i plasują się w środku tabeli ułożonej za ten okres. Przeciętność. „Stalówka” zaś spośród 11 meczów wygrała aż 7, choć to fakt, że tej wiosny jej sprzymierzeńcem jest terminarz, bo tylko dwa razy grała poza swoim nowym stadionem. Swoją drogą – naprawdę ładnym. Przyjemnie było patrzeć na niedzielne spotkanie rozgrywane w takim otoczeniu. Dla GKS-u była to pierwsza w tym sezonie porażka do zera różnicą większą niż jeden gol.

***

Jako się rzekło, GieKSa potrzebuje czy to porażki Łęcznej, czy potknięcia Widzewa, a przede wszystkim – zwycięstwa z Resovią. Zadanie z pewnością najtrudniejsze z całego TOP 3. Rzeszowianie po pandemii nie potrafili zgarnąć pełnej puli, podkręcali licznik remisów, ale w niedzielę wreszcie się przełamali, zasłużenie pokonując łodzian. Przy Bukowej będą mieli o co grać. Stawką jest miejsce w barażu i jak najlepsze rozstawienie przed nim, a wciąż mają szansę nawet na 4. miejsce.

***

Przy okazji – terminarz ułożył się w tym sezonie tak, że drużyny tuż po meczu z Widzewem mierzyły się również z GKS-em. Dotąd tylko trzy zdołały zgarnąć dublet (Bytovia w 2. i 3. kolejce, Skra w 23. i 24. kolejce oraz Polkowice w 28. i 29. kolejce). Czy Resovia będzie czwarta?

***

Skala trudności rośnie dla katowiczan tym bardziej, że w Stalowej Woli złapali sporo kartek. Pauzować będą Bartosz Mrozek, Kacper Michalski, Grzegorz Rogala i Piotr Kurbiel. Zagrają zatem z Resovią bez podstawowego bramkarza (Mrozek), dwóch podstawowych młodzieżowców (Mrozek, Michalski), pary bocznych obrońców (Michalski, Rogala) oraz podstawowego napastnika (Kurbiel).

***

Choć z drugiej strony… może odpoczynek części z nich się przyda. Z wyżej wymienionych, trudno mieć pretensje tylko wobec Rogali, który wyrósł na czołową postać GKS-u i czołowego lewego defensora II ligi – wydaje się, że gotowego do podjęcia wyzwań nieco większych niż występy na poziomie rozgrywkowym nr 3. Mrozek ostatnio nie ma dobrej serii i nawet obroniony w Siedlcach rzut karny nie zmienia faktu, że częściej ostatnio drużynie przeszkadza niż pomaga. Michalski po rundzie jesiennej znacznie obniżył loty, zaś Kurbiel stara się, jest pracowity, ale odkąd wskoczył do wyjściowej jedenastki, trafił do siatki tylko raz (w swym pierwszym meczu w podstawowym składzie, ze Stalą Rzeszów). Trener Rafał Górak nie jest sabotażystą i z pewnością wie, co robi, ale można tylko zastanawiać się, co stało się z Dawidem Rogalskim. Jesienią grał bardzo dobrze, zdobył sporo ważnych bramek, był najlepszym strzelcem zespołu. Teraz jest omijany szerokim łukiem. Nawet gdy Kurbiel (ściągnięty zimą ze Stargardu) poprzednio usiadł na ławce, to od pierwszej minuty grał nie Rogalski, a młodzieżowiec Patryk Szwedzik (tak było w spotkaniu z Polkowicami). Potem Górak znów zaczął stawiać na Kurbiela, za którym już 7 meczów w wyjściowym składzie bez gola. Rogalski podobnej serii nie miał, a wydaje się, że jeśli któryś z napastników zapracował przy Bukowej na taki kredyt zaufania, to właśnie on. W jakiej jest dyspozycji? Przekonamy się zapewne w sobotę, skoro Kurbiel będzie pauzował.

***

Na Resovię eksperymentalnie zestawiona będzie musiała być obrona. Do bramki wskoczy zapewne Szymon Frankowski. Nastolatek zagrał do tej pory tylko 2-krotnie (gdy Mrozek przebywał na dwóch jesiennych zgrupowaniach kadry). Z Elaną – bardzo dobrze, zaś w Pruszkowie – dużo gorzej, bo drużyna przegrała, a on miał na sumieniu straconą bramkę. Boki obrony uzupełnią najpewniej Zbigniew Wojciechowski i Maciej Dampc, którzy dotąd w wyjściowym składzie grali od święta (odpowiednio 4 i 3 razy).

***

Rotacje w tyłach czekają też Widzewa. Za kartki wisieć będą bramkarz Wojciech Pawłowski i prawy obrońca Łukasz Kosakiewicz. Ze Zniczem w ich miejsce wskoczyć powinni Patryk Wolański i Łukasz Turzyniecki. Nic dziwnego, że trener Łęcznej Kamil Kiereś, komentując remis ze Stalą Rzeszów zaakcentował: – Pozytywne, że nie ma żadnych absencji, nie jesteśmy wykartkowani.

***

– Gratulacje dla Stali, zasłużone zwycięstwo. Dziękuję – tylko tyle wydusił z siebie na konferencji prasowej trener Rafał Górak, który miał prawo być wściekły. Nie minął kwadrans II połowy, a dokonał już trzech zmian. W Stalowej Woli ściągnął z boiska m.in. Macieja Stefanowicza. Tak wcześnie – 57 minucie – w GieKSie jeszcze tego nie uczynił. Stefanowicz to jego żołnierz, trafili na siebie w kwietniu 2017 w Elanie Toruń. Od tamtej pory Stefanowicz zagrał w 102 ze 112 możliwych ligowych meczów. Jeśli nie grał, to najczęściej z powodu kartek lub kontuzji.

***

W gronie szybko zmienionych znalazł się też w niedzielę Grzegorz Janiszewski. Stoper w spektakularny sposób zawalił drugą bramkę. Zastąpił go Radek Dejmek, dla którego był to dopiero pierwszy w 2020 roku występ. Można uśmiechnąć się, że najwyraźniej coś już było na rzeczy wcześniej, skoro przed wyjazdem do Stalowej Woli to właśnie on wypowiadał się do klubowego mikrofonu… Wyliczaliśmy w „Sporcie”, że z żadnym innym zawodnikiem w składzie GKS nie punktuje tak dobrze. Czech dał bardzo poprawną zmianę, znamionującą, że problemy zdrowotne już za nim. Pytanie tylko, dlaczego tak długo nie podnosił się tej wiosny z ławki – zwłaszcza wobec kolejnych błędów Janiszewskiego…?

***

Wczoraj w moment rozeszło się około 100 przeznaczonych do wolnej sprzedaży biletów na sobotni mecz z Resovią. Czyli wiara w katowickim narodzie mimo wszystko jest. Bo co innego pozostało? Trzeba małego cudu, ale takowy Katowice już znają. 5 lat temu Rozwój awansował na zaplecze ekstraklasy, mimo że kolejkę przed końcem zajmował dalekie 6. miejsce. W tej lidze niemożliwe nie istnieje.


Na zdjęciu: By myśleć o bezpośrednim awansie, katowiczanie będą musieli w sobotę pokonać Resovię oraz liczyć na potknięcia Łęcznej i Widzewa.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus