Dwa oblicza Podbeskidzia i… remis z Jagiellonią

Do przerwy „górale” prowadzili z białostockim rywalem, bo byli drużyną lepsza. Druga połowa należała jednak do przyjezdnych.


Dominik Frelek, zgodnie z przypuszczeniami, zastąpił w środku pola pauzującego za żółte kartki Gergoe Kocsisa, a na skrzydło wrócił Karol Danielak, bo pierwszy z wymienionych piłkarzy spełnił obowiązek gry młodzieżowca. Na dodatek „Frelo” po raz pierwszy w karierze rozpoczął mecz w ekstraklasie od pierwszej minuty. Był to jego trzeci występ na najwyższym poziomie i młody gracz „górali”, w klasyfikacji… rodzinnej, wyprzedził swojego ojca, Tomasza, który w 1989 roku zagrał dwukrotnie w ekstraklasie w barwach Górnika Wałbrzych. Innych roszad w stosunku do meczu z Cracovią trener bielszczan, Robert Kasperczyk, nie dokonał. Tymczasem Jagiellonia musiała radzić sobie bez drugiego w tym sezonie najskuteczniejszego zawodnika, Jakova Puljicia. Chorwat, z powodu kontuzji, został w Białymstoku.

Od początku rundy wiosennej ci, którzy obserwują poczynania Podbeskidzia, zdążyli zapomnieć o zespole z jesieni, który w pierwszych minutach spotkań dawał się zdominować, a bramki były kwestią czasu. Teraz to zespół spod Klimczoka stara się narzucić rywalowi własny styl gry. I tak właśnie było w starciu z Jagiellonią. „Górale”, po trudnym boisku, poruszali się żwawiej i lepiej operowali piłką. Zaatakowali i na efekty nie trzeba było długo czekać. Trzeba przyznać, że trener Kasperczyk, mówiąc o pracy nad stałymi fragmentami gry, nie rzucał słów na wiatr. Piłkę z rzutu rożnego w pole karne dostarczył, na krótki róg, Danielak. Marko Roginić wyszedł do niej i strącił w kierunku dalszego słupka, a tam akcję domknął Rafał Janicki. Nie było w tym przypadku. Bielszczanie musieli takie rozwiązanie ćwiczyć, bo środkowy obrońca poszedł „na pewniaka” i z bliska skierował futnbolówkę do siatki.

Było to drugie trafienie doświadczonego środkowego obrońcy w sezonie. Oba gole „Kazek” strzelił dla Podbeskidzia i… wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie w karierze. Dwie bramki zdobył w sezonie 2015/16, kiedy był piłkarzem Lechii Gdańsk. Do przerwy Jagiellonia nawet nie spróbowała odpowiedzieć. „Górale” grali bardzo solidnie w defensywie i ciągle przeważali. Byli zespołem zdecydowanie lepszym, a niedługo przed gwizdkiem oznaczającym przerwę Danielak miał stuprocentową sytuację, po podaniu Kamila Bilińskiego, na 2:0. Skrzydłowy „górali” niepotrzebnie jednak przyjmował piłkę. Ta mu następnie odskoczyła, a mgnienie oka później poszybowała w… trybuny, bo gracz „górali” nie trafił w nią czysto. Lepiej, kilkadziesiąt sekund później, uderzył Roginić, ale dobrą interwencją popisał się Xavier Dziekoński.

W 40 sekund po przerwie białostoczanie zrobili więcej w ofensywie niż przez całą pierwszą połowę. Strzelał, po niepewnej interwencji bielskiej defensywy, Bojan Nastić i gdyby nie znakomita parada Michala Peskovicia, który trącił piłkę końcówkami palców na słupek, to padłoby wyrównanie. Bielszczanie nie wyciągnęli z tej sytuacji wniosków i bardzo szybko tego pożałowali. Paweł Olszewski przedefilował środkiem pola zbyt łatwo i oddał strzał. Pesković odbijał piłkę do boku, ale zrobił to tak dla niego niefortunnie, że futbolówka spadła wprost pod nogi nadbiegającego Bartłomieja Wdowika. Słowak błędu jednak nie popełnił, bo wyraźnie zaspał w tej sytuacji Filip Modelski. Młodzieżowiec w barwach białostockiego zespołu wyskoczył zza pleców kapitana „górali” i strzelił swojego premierowego gola w ekstraklasie.

Jagiellonia przejęła inicjatywę. To był zupełnie inny zespół niż przed przerwą, a w 66. minucie piłka drugi raz wpadła do bielskiej siatki. Po strzale Ariela Borysiuka i rykoszecie od Rafała Janickiego. VAR wykazał jednak, że sporą chwilę wcześniej na spalonym był Maciej Makuszewski i bielszczanie mogli mówić o tym, że uśmiechnęło się do nich szczęście. „Górale” w drugiej połowie wyglądali znacznie gorzej, aniżeli w pierwszej odsłonie, choć mogli ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Po rzucie rożnym mocno strzelał Siergiej Miakuszko, ale trafił wprost w Dziekońskiego.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0)

1:0 – Janicki, 13 min (głową, asysta Roginić), 1:1 – Wdowik, 53 min (bez asysty).

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić, Mamić – Rzuchowski, Frelek (76. Bieroński) – Danielak, Hora (85. Miakuszko), Roginić (67. Marzec) – Biliński (67. Wilson). Trener Robert KASPERCZYK.

JAGIELLONIA: Dziekoński – Olszewski, Tiru (46. Runje), Augustyn, Nastić – Borysiuk (74. Romanczuk), Pospiszil – Makuszewski, Imaz, Wdowik (79. Lopez) – Czernych (79. Bortniczuk). Trener Bogdan ZAJĄC.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

Żółte kartki: Danielak (90+4. faul) – Borysiuk (29. faul), Pospiszil (48. faul), Augustyn (90+4).


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus