Dwa punkty widzenia

Można gdyńską rzeczywistość nieco polukrować – i wówczas ręce same składają się do oklasków. Ale równie niewielka dawka dziegciu sprawia, że wszystko jawi się wyłącznie w ciemnych barwach.

Najpierw był Superpuchar dołożony do klubowej gabloty chwały. Potem – pucharowe boje z FC Midtjylland. Z tym rywalem przegrywała i Legia, więc dwa heroiczne boje gdynian w elimimacjach Ligi Europy, zakończone golem straconym w 93 minucie, przysporzyły sympatii zdobywcom Pucharu Polski. W ekstraklasie – prawdziwa huśtawka nastrojów. Obok 4:1 z późniejszym wicemistrzem, Jagiellonią, bywały i mecze kompletnie bez wyrazu. 0:3 z dołującą w tamtym czasie Pogonią, bezbramkowy remis wyjazdowy z Sandecją… Nic dziwnego, że choć arkowcy niemal do końca sezonu zasadniczego walczyli o grupę mistrzowską, po derbowej klęsce z Lechią wylądowali w spadkowej. Na szczęście dorobek punktowy z 30 kolejek – tym razem bez dzielenia punktów – wystarczył im na spokojne dogranie (choć bardziej pasuje tu słowo „dogorywanie”…) sezonu.

Równolegle była jednak i kolejna – bardzo przyjemna dla fanów – przygoda z Pucharem Polski. Oczywiście „sierotka” losująca kolejne rundy w pucharowej drabince znów uśmiechnęła się do Arki, ale przecież ową autostradę do finału trzeba jednak było pokonać własnymi siłami.

Finisz sezonu pokazał jednak, że „król jest nagi”. Wspomniana runda finałowa w lidze – rozpoczęta drugą w ciągu tygodnia prestiżową porażką z gdańszczanami – w annałach klubowych pozostanie z bilansem 1-0-6. Powtórki szczęśliwego finału PP już nie było, a na to wszystko nałożyła się medialna „pyskówka” między kibicami oraz władzami (i właścicielem) klubu. Kwintesencją – a pewnie i ostrzeżeniem przed kolejnym sezonem – jest ostatnie miejsce Arki w ligowej tabeli, uwzględniającej 16 tegorocznych meczów. Jakości piłkarskiej w zespole brak, polityka transferowa sprawiała chwilami wrażenie „snu pijanego szaleńca”, najlepszy strzelec drużyny 80 procent swego dorobku uzyskał z rzutów karnych. W nowym sezonie zespół poprowadzi zaś szkoleniowiec, dla którego będzie to pierwsza ekstraklasowa praca…

 

12. Arka Gdynia

STRZELCY (46): 10 – Szwoch, 5 – Jurado, Siemaszko, 3 – Warcholak, Zbozień, 2 – Esqueda, Jankowski, Kriwiec, Kun, Marciniak, Marcjanik, 1 – Bohdanow, Janus, Kakoko, Łukasiewicz, Nalepa, Piesio, Zarandia; samob. – Wlazło (Jagiellonia).

PLUS
Z ziemi polskiej do włoskiej
Lepsi od nas fachowcy – czyli praktycy z włoskiego Empoli – uznali, że w minionym sezonie postacią numer jeden gdyńskiego zespołu był Michał Marcjanik. Nie ma w tym żadnego przypadku – stoper żółto-niebieskich był absolutnie niezastąpiony w swej drużynie (dwa mecze absencji wynikały z nadmiaru żółtych kartek), prezentując rzeczywiście poziom ekstraklasowy. Co akurat w Arce nie zawsze było oczywistością…

MINUS

Cierpienia „na zesłaniu”
Ponad 200 meczów w ekstraklasie, w Zabrzu – status niemalże ikony (czego nie zmieniła nawet decyzja o odsunięciu od pierwszej drużyny w końcówce sezonu 2016/17). Adam Danch „nowego impulsu” w swej karierze pojechał szukać 500 km od rodzinnych stron. Trudno jednak powiedzieć, by go znalazł. Kilka występów jesienią, potem fatalny uraz kręgosłupa zakończony interwencją chirurgiczną, wiosna – poza kadrą ekstraklasową.

Klasyfikacja „Złotych Butów”

2277 pkt: Steinbors 211, Marcjanik 176, Zbozień 171, Szwoch 153, Marciniak 143, Piesio 142, Helstrup 141, Nalepa 120, Siemaszko 115, Sołdecki 114, Kun 113, Jurado 93, Warcholak 84, Kakoko 55, Bogdanow 53, Zarandia 50, Łukasiewicz 47, Jankowski 44, Marcus Vinicius 41, Socha 37, Danch 35, Esqueda 32, Kriwiec 32, Poungouras 15, Sobieraj 14, Jazvić 13, Nowicki 9, Janus 6, Żebrakowski 5, Rey 4, Łoś 4.

Pięć ostatnich sezonów

2013/14 – I liga
2014/15 – I liga
2015/16 – I liga
2016/17 – 13
2017/18 – 12