Dwa sety od finału

Do rewanżu musimy podejść z ogromną koncentracją i zaangażowaniem. Nic za darmo nie dostaniemy – podkreślił Aleksander Śliwka, kapitan kędzierzyńskiej drużyny przed starciem w Perugii.


Mistrzowie Polski w półfinale Ligi Mistrzów rywalizują z Sir Sicoma Monini Perugia. To jeden z włoskich potentatów, zbudowany by dominować nie tylko na krajowych, ale też światowych parkietach. O jego sile stanowią reprezentanci Polski, przyjmujący Wilfredo Leon oraz Kamil Semeniuk, a trenerem jest były selekcjoner naszej kadry i szkoleniowiec m.in. Politechniki Warszawskiej oraz Trefla Gdańsk, Andrea Anastasi.

Włosi byli faworytami rywalizacji z Grupą Azoty. Po pierwszym meczu w Kędzierzynie-Koźlu, to jednak nasza drużyna jest dużo bliżej gry po raz trzeci z rzędu w finale. Wygrała 3:1, prezentując efektowną i skuteczną siatkówkę. Było ono ich popisem i demonstracją ogromnej siły. Kapitalne zawody zagrał zwłaszcza Bartosz Bednorz, który do zespołu dołączył w trakcie sezonu. Szybko jednak zaaklimatyzował się w drużynie i stał się jednym z jej liderów. Kompletnie przyćmił Leona i Semeniuka. – Zostawiliśmy kawał serducha na boisku. Jestem ogromnie dumny z tego zespołu i mam nadzieję, że będziemy kontynuować – tłumaczył przyjmujący Grupy Azoty.

By zagrać w finale kędzierzynianie muszą wygrać w Perugii dwa sety. Jeśli jednak przegrają 0:3 lub 1:3, też jeszcze nie wszystko stracone. Wtedy o tym, która ekipa awansuje zdecyduje złoty set. Mimo udanego pierwszej starcia w Kędzierzynie-Koźlu wszyscy zdają sobie sprawę, że w Perugii o sukces wcale nie będzie łatwo. – Mamy sporą zaliczkę, ale na ten moment nic nam jeszcze nie daje. Wygrać nawet dwa sety we Włoszech będzie naprawdę trudno, mamy też podpórkę w postaci złotego seta, ale postaramy się wygrać dwa sety – zapewnił Marcin Janusz, rozgrywający kędzierzyńskiego zespołu. – Wygraliśmy pierwszy mecz, ale to nie oznacza jeszcze awansu do finału. Trzeba teraz wykonać drugi krok w hali Perugii. A w niej gospodarze grają bardzo dobrze. Nie będzie łatwo – wtórował mu Aleksander Śliwka, kapitan Grupy Azoty.

Także atakujący Łukasz Kaczmarek, spodziewa się zaciętego boju. – Przed nami jeden z najtrudniejszych meczów w tym sezonie. Nasi rywale na pewno zagrają dużo lepiej niż w Kędzierzynie-Koźlu. Będzie to wielkie i trudne spotkanie – ocenił.

W ekipie z Perugii przed dzisiejszym meczem panuje nerwowa atmosfera. Na początku sezonu zespół grał bardzo dobrze. Bez porażki zakończył sezon zasadniczy Serie A. Gdy przyszła decydująca część rozgrywek zaczęły się kłopoty. Sir Sicoma Monini przegrała walkę o Puchar Włoch, a w pierwszej rundzie play offu siatkarze z Perugii natrafili na nadspodziewanie duży opór ze strony Alianz Mediolan i po czterech meczach jest remis. Sukces w Lidze Mistrzów też się mocno oddalił. Irytacji z postawy zespołu nie krył Gino Sirci, prezes Sir Sicoma Monini. W wywiadzie dla włoskich mediów mocno dostało się trenerowi Anastasiemu.

– Trener nie potrafi rozwiązać problemów, z którymi obecnie się zmagamy. Został zatrudniony po to, by to robić, a od półfinału Pucharu Włoch gramy źle. Nie radzimy sobie w przyjęciu i w związku z tym nie gramy w ataku tak, jak powinniśmy. Drużyna sobie nie radzi i w najważniejszym momencie sezonu, w odróżnieniu od naszych rywali zamiast grać coraz lepiej, gra coraz gorzej. Musimy dowiedzieć się jakie są tego powody – grzmiał w rozmowie z serwisem corrieredellumbria.corr.it. Szef Perugii wierzy jednak w awans do finału Ligi Mistrzów. – Możemy to zrobić. W naszej hali potrzebujemy naprawdę zrobić coś wielkiego i to wielki łut szczęścia, że gramy rewanż w Pala Barton, a także, że piąty mecz ćwierćfinałowy gramy u nas. Przeciwko polskiej drużynie musimy zrobić wszystko, ale potrzeba jasnego planu na to, co powinniśmy robić na boisku – podkreślił.

Półfinał

PERUGIA, 20.30: Sir Sicoma Monini – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle.


Na zdjęciu: Bartosz Bednorz w pierwszym meczu należał do najlepszych na parkiecie. Dzisiaj powtórka wskazana.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus