Dwie życiówki Zniszczoła

Skoczek z Wisły skakał dzisiaj najdalej spośród naszych reprezentantów – w treningach i kwalifikacjach – przed piątkowym konkursem w Planicy.


Na ostatni w tym sezonie weekend Pucharu Świata, do Planicy, trener Thomas Thurnbichler zabrał, pod nieobecność Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska, Aleksandra Zniszczoła, Jana Habdasa i Andrzeja Stękałę. Cała szóstka wystąpiła w kwalifikacjach na Letalnicy, a to – wiadomo – miejsce magiczne. Nie poradzili sobie Habdas, który pierwszy raz w życiu miał okazję zmierzyć się z mamucią skocznią, a także – dość niespodziewanie – Wąsek. Dwaj nasi reprezentanci nie wystąpią w piątkowym konkursie indywidualnym. Najmłodszy w naszej drużynie nie ukrywał, że obawia debiutu na tak wielkiej skoczni. W treningach radził sobie przyzwoicie.

W kwalifikacjach przytrafił mu się jednak słabszy skok. 178.5 metra nie mogło dać awansu do konkursu.

– Mój znak rozpoznawczy jest taki, że się… napalam. Nie umiałem się dobrze skoncentrować. Chciałem zrobić wszystko lepiej, ale ze skoku na skok tak się nie da. Wystarczyło zrobić swoje… – stwierdził 19-latek w rozmowie z TVP Sport..

– Czuję też euforię. Loty są bardzo przyjemne. Największy stres był na dole, w trakcie rozgrzewki, przebierania. Na górze poczułem się lepiej. W sumie nie było aż tak strasznie – finalnie Habdas się uśmiechnął, ale wiadomo, że dla niego skoki w tym sezonie już się zakończyły. Nie wystartuje ani w piątek indywidualnie, ani w sobotę drużynowo. Nie weźmie też udziału w konkursie niedzielnym, w którym wystąpi 30 najlepszych skoczków klasyfikacji generalnej PŚ tego sezonu. Medalista MŚ juniorów zajmuje w niej bowiem 43. miejsce.

Paweł Wąsek spisał się jeszcze słabiej od Habdasa i również nie dostał się do konkursu. A najbardziej zadowolonym z naszych był – bez kwestii – Aleksander Zniszczoł. Jemu na Latelnicy skakało się bowiem znakomicie. W treningu ustanowił rekord życiowy, poszybował na 225 metr. W kwalifikacjach dołożył do tego wyniku 2,5 metra i od teraz jego najlepszy wynik wynosi 227,5 metra. 8 Polaków – Stoch, Kubacki, Żyła, Stękała, Maciej Kot, Stefan Hula, Jakub Wolny i Adam Małysz – skakało w karierze dalej.

– To dopiero pierwszy dzień, a ja już dwa razy zrobiłem „personal best” – cieszył się wiślanin w rozmowie z portalem skijumping.pl.

– W skoku kwalifikacyjnym troszkę przeleciało mi za bardzo do przodu, ale to nieistotne. To były naprawdę dobre skoki. Plan był taki, żeby sobie polatać, nacieszyć się tym. Można powiedzieć, że to skocznia, która daje zawodnikom najwięcej wrażeń. To jest prawdziwy gigant – podkreślił Aleksander Zniszczoł, który zachowuje cień szansy na to, by zaprezentować się również w niedzielę. Warunkiem jest jednak bardzo dobry występ w piątkowym konkursie. Jest bowiem 35 w klasyfikacji generalnej PŚ i musi czekać również na to, co zrobią rywale.

Zniszczoł spośród Polaków skoczył w kwalifikacjach najdalej, ale przegrał nieznacznie z Żyłą (221) i Stochem (224). Zajęli oni – odpowiednio – 11 i 10. miejsce. Fenomenalnie, co było do przewidzenia, prezentowali się Słoweńcy. Gospodarze zajęli w kwalifikacjach trzy pierwsze miejsca. Wygrał Anże Laniszek (239) przed Timim Zajcem (241,5) i Domenem Prevcem (230). Daleko latali również Austriacy i Norwegowie. Johann Andre Forfang był wprawdzie dopiero siódmy, ale miał drugą najlepszą odległość kwalifikacji (239,5) po Zajcu. Słoweniec, jako jedyny, przekroczył 240 metrów. W piątek takich skoków nie powinno zabraknąć, a prognozy pogody, jak na Planicę, są optymistyczne. W sobotę, z kolei, rozegrany zostanie ostatni w tym sezonie konkurs drużynowy. Raczej nie ma wątpliwości, że – jeśli idzie o nasz zespół – to wystartują Stoch, Żyła i Zniszczoł. Co do czwartego, to duże szanse ma Stękała, który w czwartek był 32, uzyskując 203,5 metra. Przypomnijmy, że na tej skoczni zawodnik z Dzianisza osiągnął swój najlepszy wynik w życiu, zdobywając brązowy medal mistrzostw świata w lotach w drużynie.


Fot. Vid Ponikvar / Sportida/SIPA/PressFocus