Dwóch faworytów

W grupie F, wiele na to wskazuje, walkę o pierwsze miejsce stoczy Chorwacja i Belgia. Ale Maroko i Kanada to zespoły, które również swoje ambicje mają.


Starciem z Marokiem rozpoczynają mundial w Katarze wicemistrzowie świata sprzed czterech lat. Reprezentacja Chorwacji, w 2018 rok w Rosji, przeżyła niesamowitą przygodę. „Vatreni” rozkochali w sobie kibiców na całym świecie, choć warto podkreślić, że wszystkie mecze fazy pucharowej do finału kończyli po dodatkowym czasie gry. Duńczyków i Rosjan wyeliminowali po karnych, a Anglików, a półfinale, po dogrywce. W decydującym starciu ulegli Francji. Jeszcze niedawno optymizmu przed wyjazdem do Kataru nie było zbyt wiele. Przypomnijmy, że w czerwcu, w pierwszym meczu Ligi Narodów, Chorwacja skompromitowała się przed własną publicznością. Uległa bowiem, aż 0:3, Austrii. Następnie zremisowała z Francją, ale cztery pozostałe mecze wygrała i awansowała do turnieju finałowego.

Takie rezultaty, m.in. pokonanie mistrzów świata na ich terenie, spowodowały, że apetyty w Chorwacji przed występem Luki Modricia i jego kolegów na mundialu w Katarze wzrosły. Zresztą Chorwaci wiele razy przed wielkimi turniejami nie bali się wielkich oczekiwań. Zlatko Dalić, selekcjoner „Vatrenich” nie ukrywa, że to właśnie wspomniany Modrić będzie liderem zespołu.

– To najlepszy piłkarz chorwacki w historii. Wygrał pięć razy Ligę Mistrzów i poprowadził nasz zespół, przed czterema laty, do najlepszego wyniku w dziejach. Zdobył „Złotą piłkę”, dlatego nikt nie może z nim konkurować – podkreślił opiekun chorwackiego zespołu narodowego. Dalić dodał również, że spodziewa się trudnej przeprawy w meczu z Marokiem.

– To zespół, który stale robi postępy. Nie przez przypadek drugi raz z rzędu dostali się na mistrzostwa świata. Eliminacje w Afryce nie są łatwe, wszyscy o tym wiemy. Na pewno nie lekceważymy przeciwnika – podkreślił opiekun Chorwatów.

Wydaje się, że nieco łatwiejsze zadanie na otwarcie turnieju mieć będą Belgowie. Trzeci zespół poprzedniego mundialu zainauguruje turniej meczem z Kanada, która na mistrzostwa świata wraca po 36 latach przerwy. Jak dotąd jedyny raz ekipa z kraju spod znaku klonowego liścia zagrała w 1986 roku w Meksyku. Wówczas doznała trzech porażek i nie strzeliła ani jednego gola. Teraz Kanadyjczycy mają w swoim zestawieniu jedną wielką gwiazdę. Jest nią Alphonso Davies, piłkarz Bayernu Monachium. Co ciekawe zawodnik ten w klubie występuje najczęściej jako obrońca. Ale w drużynie narodowej grał już chyba na wszystkich możliwych pozycjach, poza bramkarzem, ale głównie jest graczem ofensywnym. Czy jednak jeden wybitny piłkarz będzie w stanie zagrozić rywalowi, w szeregach którego roi się od gwiazd? W Belgii mówi się, że mundial w Katarze jest dla tego, znakomitego pokolenia piłkarzy ostatnią szansę, by wygrać coś wielkiego. Owszem, docenia się brąz MŚ w Rosji, ale kibice „Czerwonych diabłów” mają przekonanie, że ich ulubieńców stać nawet na triumf w wielkiej imprezie. Liderem zespołu jest Kevin De Bruyne, choć trener Roberto Martinez liczy, że odbuduje się słabo grający w Realu Madryt, Eden Hazard. – Zdaję sobie sprawę, że nie mam już tego poziomu, co w 2018 roku. Ale mam nadzieję, że po Katarze mój wizerunek się poprawi – powiedział Hazard tuż przed starciem z Kanadą.

GRUPA F

Środa, 23 listopada, godz. 11.00, Al Bayt Stadium, Al-Khor

MAROKO – CHORWACJA

Sedzia – Fernando Rapallini (Argentyna).

Środa, 23 listopada, godz. 20.00, Ahmad bin Ali Stadium, Ar-Rajjan

BELGIA – KANADA

Sędzia – Janny Sikazwe (Zambia).



Na zdjęciu: Do gry na mundialu wkraczają dziś wielkie gwiazdy. Chorwat Luka Modrić (z lewej) i Belg Eden Hazard (z prawej).
Fot. Pressfocus