„Dzidziuś” nie dla NMC Górnika

To już oficjalne. Michał Jurecki po zaledwie roku wraca z Bundesligi i w nowym sezonie zagra w Azotach Puławy.

Dwukrotny medalista mistrzostw świata (2007, 2009) rok temu przenosił się z PGE Vive Kielce do ekipy mistrza Niemiec SG Flensburg-Handewitt. 35-letni rozgrywający nie był jednak zadowolony z roli, jaką w drużynie wyznaczył mu trener Maik Machulla (w Bundeslidze grywał głównie w obronie) i za obopólną zgodą dwuletni kontrakt w Szlezwiku-Holsztynie kończy po połowie.

Pogłoski o tym, że popularny „Dzidziuś” trafi do Puław pojawiły się już w lutym, ale wtedy prezes Azotów Jerzy Witaszek zdecydowanie zaprzeczał; w sobotę jednak odkrył karty, ale nie podał, czy umowa Jureckiego z czwartym zespołem minionego sezonu będzie obowiązywać dłużej niż rok.

– Michał znalazł się na liście życzeń, jaką przedstawił nam trener Lars Walther. To jeden z dwóch graczy, których życzyłby sobie nowy szkoleniowiec. Drugim jest bośniacki środkowy rozgrywający Josip Perić.

Na dziś udało nam się dopiąć transfer Michała Jureckiego. Co do gracza z Bośni sprawa na razie jest otwarta, ale raczej będziemy rekomendowali trenerowi budowanie zespołu w oparciu o krajowych zawodników – stwierdził Jerzy Witaszek na oficjalnej stronie Azotów.

Prezentacja Jureckiego w Puławach ma odbyć się, gdy sportowy świat wróci na zwykłe tory.

Na triumfatora Ligi Mistrzów z kieleckim klubem (2016) chrapkę miał też NMC Górnik Zabrze, który trenuje Marcin Lijewski, dobry znajomy młodszego z braci Jureckich z czasów gry w reprezentacji.

Prezesa brązowych medalistów minionego sezonu Bogdana Kmiecika nie było jednak stać, by przebić ofertę klubu z Lubelszczyzny wspieranego przez państwowy koncern. Z powodu wcześniejszego zakończenia sezonu kluby superligi raczej liczą straty, dodatkowo kryzys wywołany pandemią powoduje lęk o utratę sponsorów, a nawet o egzystencję.

– Miałem plany, ale sytuacja zmieniła się o 180 stopni, muszę je odłożyć na bok. Najpierw trzeba ratować siebie i rodzinę, w dalszej kolejności biznes, a dopiero potem jest sport – tłumaczył przed tygodniem Kmiecik na łamach „Sportu”. – Pewnie, że szkoda, ale to trochę zły czas – odparł szef zabrzańskiego klubu na wieść o Jureckim w Puławach.

Azoty poinformowały, że na liście 20 zawodników, z którymi duński trener Lars Walther chciałby współpracować w nowym sezonie, zabrakło byłych rozgrywających reprezentacji Pawła Podsiadły i Bartosza Kowalczyka oraz obrotowego Pawła Grzelaka.

Na zdjęciu: Michał Jurecki wraca do Polski, ale nie do Kielc...

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus