Efektownie i zasłużenie

Mam dość przegranych w dobrym stylu. Wolałbym wygrywać w kiepskim, ale zdobywać punkty – mówił nie tak dawno trener GKS-u Katowice, Piotr Gruszka. I zaczęło się… Najpierw pokonali Trefla Gdańsk, zaś wczoraj nie dali szans lokalnemu rywalowi z Zawiercia. Siatkarze z Katowic są na fali wznoszącej i oby tak prezentowali się do końca sezonu.

Siatkarze GKS-u przystąpili do gry w „Spodku” z mocnym nastawieniem na walkę o każdy punkt. Szybko objęli prowadzenie 7:3 i zatroskany trener Aluronu Virtu, Mark Lebedew, poprosił o pierwszy czas. Uwagi przyniosły efekt – jego podopieczni odrobili straty i przegrywali 6:8. Po raz drugi na taki dystans zbliżyli się przy stanie 16:18, ale to cały czas gospodarze dyktowali warunki, skrzętnie wykorzystując nadarzające się sytuacje do zdobycia punktu. Marcin Komenda nie tylko umiejętnie rozgrywał, ale również był niezwykle aktywny w bloku. Wygrana tej partii nie podlegała dyskusji.

Kolejną odsłonę gospodarze zaczęli z wysokiego „C”. Silnymi atakami sprawiali spore kłopoty rywalom i wypracowali sobie bezpieczną, 4-punktową przewagę. Potem jeszcze ją powiększyli, dlatego trener Lebedew był zmuszony do szukania innych rozwiązań. Na parkiecie pojawili się Waliński oraz Marcin Malinowski, zastępujący Grzegorza Boćka. To jednak nie powstrzymało dobrze funkcjonującego zespołu GKS-u. Komenda kierował piłki na oba skrzydła, gdzie brylowali Karol Butryn oraz Tomas Roussseaux. Kolejny set znów zakończył się pewnym zwycięstwem katowiczan.

Prowadzenie 2:0 jeszcze nie oznacza wygranej, a siatkarze z Zawiercia znani są z ambicji i nieustępliwości. I tak też było. Goście w trzeciej partii podjęli maksymalne ryzyko, a gra toczyła się punkt na za punkt. Przy stanie 19:19 w polu zagrywki pojawił się Malinowski i dwa razy „ustrzelił” Rousseaux. A po chwili posłał tak trudny serwis, że jego koledzy mogli postawić szczelny blok. Goście prowadzili już 22:19, ale tę przewagę błyskawicznie roztrwonili. Malinowski serwisem posłał piłkę w aut, a jego koledzy „skopiowali” ten „wyczyn” trzykrotnie w ataku! Potem jeszcze mieli piłkę setową, ale to gospodarze w drugiej piłce meczowej zapewnili sobie zwycięstwo.

Jest ono niezwykle cenne, bo pozwala realnie myśleć awansie do czołowej „6”. Do końca sezonu zasadniczego pozostało jeszcze 7 spotkań. I trzeba w nich zagrać co najmniej tak, jak wczoraj w „Spodku”.

GKS Katowice – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:0 (25:20, 25:19, 27:25)

KATOWICE: Komenda (2), Rousseaux (18), Krulicki (10), Butryn (14), Quiroga (8), Kohut (4), Mariański (libero) oraz Sobala. Trener Piotr GRUSZKA.
ZAWIERCIE: Masny, Ferreira, Rejno (10), Bociek (6), Semeniuk (8), Gawryszewski (4), Koga (libero) oraz Andrzejewski (libero), Waliński (9), Malinowski (6). Trener Mark LEBEDEW.

Sędziowali: Marek Lagierski (Czeladź) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów 2300.

Przebieg meczu
I: 10:6, 15:11, 20:16, 25:20.
II: 10:6, 15:11, 20:15, 25:19.
III: 10:9, 14:15, 19:20, 27:25.
Bohater – Tomas ROUSSEAUX.