Iwan: Lewandowski był przemotywowany

Adam GODLEWSKI: Podobał się panu mecz z Nigerią?

Andrzej IWAN: – Nieszczególnie. A na myśli mam nie tylko końcowy rezultat. Pewnie, że wyniki w meczach towarzyskich nie są najważniejsze, ale zwycięstwa budują atmosferę w drużynie, klimat wokół niej, a przede wszystkim pewność siebie zawodników. Po porażce z Nigerią będzie o to wszystko trudniej.

Jakie wychwycił pan podstawowe mankamenty w grze biało-czerwonych?

Andrzej IWAN: – Przede wszystkim za mało było składnych akcji. Zwłaszcza do pewnego momentu, bo piątkowe spotkanie podzieliłbym na dwa osobne okresy – z Robertem Lewandowskim w składzie, i po jego zejściu. Tym razem nasz kapitan za dużo chciał robić sam. W sytuacji, gdy wyraźnie nie miał swojego dnia. I jakby zupełnie zablokował Piotra Zielińskiego, który później, gdy po zejściu Lewego został ustawiony wyżej, wreszcie na dobre… pojawił się na boisku. To zresztą znamienne i rzucające się w oczy, że Zieliński – gdy ma przed sobą Roberta, a za plecami Grzegorza Krychowiaka – praktycznie nie istnieje. Nie wiem, czy obaj liderzy pokrzykują nieustannie, bądź cały czas ustawiają Piotra; wiem natomiast, że nasza narodowa drużyna wiele zyskuje, kiedy zawodnik Napoli zaczyna grać swobodnie. Wówczas dyktuje partnerom konstrukcje na jeden, dwa kontakty. A wtedy jest na co popatrzeć.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Lewandowski przypominał we Wrocławiu reprezentanta sprzed kadencji Nawałki. Miał dwie stuprocentowe sytuacje, ale niepotrzebnie kombinował przy ich wykańczaniu. Zwłaszcza przy drugiej. Pierwszą, po kapitalnym podaniu Rafała Kurzawy, Lewy w zwykłej dla siebie formie psychicznej też powinien wykorzystać. Odnoszę wrażenie, że Robert wyszedł na boisku mocno przemotywowany. Szarpał się strasznie, niepotrzebnie holował piłkę, za mało odgrywał z klepy, wprowadzał sporo chaosu do pierwszej linii, a przede wszystkim – grał pod siebie. Nie wierzę, że przy wspomnianej drugiej bramkowej okazji nie dostrzegł lepiej ustawionego Zielińskiego. Zawodnik tej klasy ma znakomity ogląd sytuacji, więc Robert po prostu uznał, że sam będzie w stanie skończyć tę akcję. Wybrał jednak zły wariant, potężny bramkarz Nigeryjczyków już prawie leżał, więc aż prosiło się o podcinkę nad nim. Bo resztą sektorów mierzący 198 centymetrów golkiper blokował ogromnym ciałem. Napastnik w pełni formy, a przede wszystkim z zupełnie czystą głową, z automatu wybrałby tę opcję. Lewandowski powinien wychodzić na boisko w meczach reprezentacji ze świadomością, że dla rodaków od dawna jest bohaterem i nic już tego nie zmieni. A jeszcze lepiej zostanie zapamiętany przez kibiców, jeśli pogra teraz przede wszystkim dla drużyny. We Wrocławiu takiego nastawienia ewidentnie zabrakło.

W sumie pańska ocena jest mocno dołująca, skoro dotyczy współpracy i – generalnie – postawy dwóch kluczowych zawodników dla naszej ofensywy.

Andrzej IWAN: – Bez przesady, nie popadałbym w melancholię. Zdobyliśmy niesłusznie nieuznaną bramkę, po której mecz ułożyłby się pewnie zupełnie inaczej. Nigeria okazała się wartościowym sparingpartnerem, zagrała w towarzyskim spotkaniu zupełnie nie jak drużyna… z Afryki. Rywale byli bardzo zdyscyplinowani taktycznie, ręka niemieckiego szkoleniowca widoczna była do końcowego gwizdka. Co dla mnie stanowiło niespodziankę. Bo że to rywal znakomicie przygotowany siłowo oraz motorycznie i potrafiący zrobić użytek ze świetnych warunków fizycznych, można było się domyślać. Goście zagrali agresywnie, nie stronili od wysokiego pressingu, na co długo nie potrafiliśmy właściwie zareagować. Dopiero po zejściu Lewandowskiego gra szybkimi podaniami, bardziej płynna niż wcześniej, okazała się skuteczna. I naprawdę dobre momenty też były, Kuba Świerczok też przecież miałby szansę, ale ewidentnie spóźnił się ze strzałem po dobrze rozprowadzonym ataku. Co najmniej dobre były stałe fragmenty autorstwa Kurzawy, którego występ trzeba uznać za obiecujący. Przyzwoicie zaprezentowali się też Dawid Kownacki i Przemek Frankowski, więc jest nadzieja, że Adam będzie miał przed mundialem szersze pole manewru.

Ustawienie 3-4-3 uważa pan przyszłościowe dla naszego zespołu?

Andrzej IWAN: -Sądzę, że z Koreą Południową reprezentacja wróci do schematu 4-4-2, ponieważ ten wariant także może się przydać w Rosji. I także wymaga przećwiczenia. To jednak dobrze, że nie gramy jednym tylko systemem. Stosowanie drugiego daje element zaskoczenia, ale i możliwość dostosowania stylu pod konkretnego rywala. Czasu na eksperymenty nie było wiele, ale selekcjoner zdążył wykorzystać w tym celu dostępne terminy. Choć oczywiście pozycja Łukasza Piszczka nie jest na stoperze, to raczej miejsce dla Artura Jędrzejczyka w tym schemacie; piłkarz Borussii powinien grać – i tak docelowo będzie, nie mam co do tego wątpliwości – na wahadle. Słabiej niż reszta zawodników w destrukcji zaprezentował się w piątek Marcin Kamiński, po meczu z Nigerią już wiadomo, że w Rosji nie będzie zawodnikiem pierwszego wyboru na lewą stronę trzyosobowego bloku; o tę praktyczną wiedzę trener Nawałka jest bogatszy po meczu z Nigerią. Michał Pazdan także przyzwoicie operuje lewą nogą, dużo nad tym pracował. A poza tym – nie trzeba na szczęście być naturalnie lewonożnym, żeby dobrze wypełnić zadania na tej pozycji…