Eksperyment się udał. Rusza budowa „mistrzowskiego” zespołu

Dziesięć zwycięstw i pięć porażek – to dorobek siatkarskiej reprezentacji Polski w pięciu turniejach interkontynentalnych Ligi Narodów zwieńczony awansem do lipcowego turnieju finałowego w Lille – z szóstego, ostatniego premiowanego, miejsca. To niewątpliwie sukces nowego selekcjonera Vitala Heynena oraz szerokiej grupy siatkarzy, którzy występowali w różnych konfiguracjach personalnych. Celowo nie używamy słowa reprezentacja, bo ją Heynen wraz ze swoimi współpracownikami stworzy dopiero przed wrześniowymi mistrzostwami świata w Bułgarii i we Włoszech, gdzie przecież będziemy bronili złotego medalu.

Heynen przed pierwszym turniejem Ligi Narodów zapowiedział, że szansę gry w turniejach eliminacyjnych otrzymają wszyscy kadrowicze i będzie chciał ich sprawdzić w trudnych bojach. I tak też się stało. Ani jeden z siatkarzy nie może mieć pretensji, bo miał okazje zaprezentować swoje umiejętności. W ostatnim turnieju w Melbourne, choć ważyły się losy awansu do Final Six, w zespole pojawił się czwarty z rozgrywających – Marcin Janusz, który pokazał się z dobrej strony i, podobnie jak Marcin Komenda w Japonii, nie zawiódł. Do zespołu powrócił przyjmujący Mateusz Mika, który nadal przechodzi długi proces rehabilitacji po operacji kolana.

Na wszystkich pozycjach – choć można wytypować paru pewniaków – nadal trwa rywalizacja i  jesteśmy ciekawi, jaką drużynę Heynen zestawi podczas turnieju finałowego. Być może skład będzie zbliżony do tego na MŚ, choć zmiany wciąż nie będą wykluczone.

W inauguracyjnym spotkaniu z Argentyną pierwszoplanową rolę odegrali dwaj środkowi: Mateusz Bieniek – Jakub Kochanowski. Obaj wzięli ciężar gry na siebie i z pasją atakowali oraz wykonali solidną pracę w bloku. Gra w tym elemencie odgrywała kluczową rolę we wszystkich spotkaniach w Melbourne. Z Brazylią blokiem zdobyliśmy aż 13 pkt., zaś rywale zaledwie 2, ale z kretesem przegraliśmy w polu serwisowym 1-7. W tym ostatnim elemencie znacznie lepiej było w meczu z gospodarzami, bo zdobyliśmy 4 „oczka” zagrywką.

Gra blok – obrona to solidny fundament naszej drużyny nie tylko podczas meczów w ostatnim turnieju. W przekroju całych eliminacji ten element był na wysokim poziomie, choć przecież w drużynie była spora rotacja.