Ekstraklasa dla Czechów i Słowaków to idealny kierunek?

Obarczanie winą za mizerny poziom ekstraklasy piłkarzy z Czech i Słowacji to wygodne, uogólnione stwierdzenie-wytrych każdej dyskusji. Z racji sąsiedztwa od zawsze mnóstwo zawodników tych narodowości grało w naszej lidze i choć często dodawali jej kolorytu, wielu było takich, którzy nie wnosili prawie nic.

Tani i bezrobotni

W ostatnich latach dużo mówi się o konieczności poprawy szkolenia – a jak ogrywać polskiego juniora, skoro jego miejsce zajmuje ktoś zza południowej granicy? Oczywiście żaden trener podczas wybierania składu nie ma przyłożonego pistoletu do głowy. Realia krajowego futbolu są jednak takie, że choć długość pracy szkoleniowców w klubach uległa ostatnio poprawie (patrz Brosz, Fornalik, Probierz, Stokowiec czy Runjaić), wielu wciąż walczy o przetrwanie i nie może sobie pozwolić na serię wpadek – woli więc postawić na bezpieczniejszego, bardziej ogranego gracza, co niekoniecznie wiąże się z eksplozją jakości.

– Było tak głównie w przeszłości, choć teraz też jest wielu zawodników, którzy nie wyróżniali się na czeskim czy słowackim rynku, a grają u nas – skomentował stereotypowy zalew Paweł Golański, były piłkarz, ekspert telewizyjny, związany z agencją menadżerską INNfootball.

– Przyjeżdżają do Polski, bo albo są bez klubów, albo są trochę tańsi w utrzymaniu. Trzeba się zastanowić czy to jest dobra droga. Ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu, żeby gracze innych nacji trafiali do Polski, ale niech robią różnicę. W piłce czasem bywa też tak, że zawodnik dobrze się prezentuje, a po przejściu do innego państwa jest zaprzeczeniem tego, co było wcześniej – zauważa Golański.

Miodem i mlekiem płynąca

Dla Czechów i Słowaków polska ekstraklasa to idealny kierunek. Podobny język, kultura, bliskość domu i przede wszystkim: lepsze pieniądze. Polska liga gwarantuje im dużo wyższe zarobki. Jak wszędzie, kluczowa jest tutaj telewizja i płacone przez nią kwoty, które w Polsce przekraczają 50 mln euro. Czesi mogą liczyć na kilka milionów, Słowacy na jeszcze mniej. Średnie obroty klubów także są tam niższe, choć – patrząc indywidualnie – praskie Slavia i Sparta, z racji bogatych właścicieli, wyraźnie dominują pozostałych.

Ale to tylko wyjątki, bo cała reszta może polskim klubom pozazdrościć. Ściągnięcie gotowego Czecha i Słowaka to dla ekstraklasowej drużyny szybki i tani ruch, dlatego graczy tej narodowości jest tu obecnie 29. Jedni robią wrażenie złe, inni dobre, a przoduje tutaj Cracovia, która – walcząc o mistrzostwo – ma w kadrze pięciu Słowaków i jednego Czecha. Przy Kałuży na Peskovicia, Jablonsky’ego czy Siplaka raczej nikt nie narzeka.

– Piłkarze trafiający do ekstraklasy czasem są anonimowi, tak jak było choćby z Tomasem Petraszkiem, który przyszedł do Rakowa Częstochowa, a teraz jest jednym z najlepszych obrońców ligi. Można wymieniać piłkarzy, którzy bardzo dobrze się tutaj czują, co przekłada się potem na wysoką formę – powiedział Golański, podsumowując czesko-słowacki stereotyp następująco:

– To nie jest kwestia tego, czy to są Czesi, czy Słowacy. To tyczy się wszystkich narodowości i ogólnie piłkarzy przeciętnych.

Na zdjęciu: Lukasa Haraslina (w białym) od stycznia już w ekstraklasie nie ma, ale był on idealnym przykładem na to, że Słowak potrafi być w Polsce gwiazdą.

Słowacy w ekstraklasie – 21

Lukas HROSSO (Cracovia)
Michal PESKOVIĆ (Cracovia)
Michal SIPLAK (Cracovia)
Milan DIMUN (Cracovia)
Tomas VESTENICKY (Cracovia)
Martin CHUDY (Górnik)
Erik JIRKA (Górnik)
Roman PROCHAŻKA (Górnik)
Andrej KADLEC (Jagiellonia)
Martin KOSTAL (Jagiellonia)
Erik PACINDA (Korona)
Lubomir SZATKA (Lech)
Duszan KUCIAK (Lechia)
Jaroslav MIHALIK (Lechia)
Frantisek PLACH (Piast)
Jakub HOLUBEK (Piast)
Tomas HUK (Piast)
Matus PUTNOCKY (Śląsk)
Robert PICH (Śląsk)
Lubomir TUPTA (Wisła K)
Lubomir GULDAN (Zagłębie)

Czesi w ekstraklasie – 8

David JABLONSKY (Cracovia)
Martin POSPISZIL (Jagiellonia)
Tomas PRZIKRYL (Jagiellonia)
Michal PAPADOPOULOS (Korona)
Tomas PEKHART (Legia)
Tomas PETRASZEK (Raków)
Daniel BARTL (Raków)
Petr SCHWARZ (Raków)