Ekstraklasa. Młodzieżowiec po nowemu

Polski Związek Piłki Nożnej zatwierdził przepisy zmieniające dotychczasowe funkcjonowanie wzbudzającego wiele kontrowersji przepisu.


Środowisko piłkarskie nadal jest spolaryzowane, jeśli chodzi o podejście do przepisu o młodzieżowcu. Wciąż można znaleźć zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników nakazu, aby drużyny musiały mieć na boisku piłkarzy w kategorii wiekowej U-22. Zmiany, które wprowadziła Komisja ds. Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej, bynajmniej ów sporu nie zasypały.

Miał być zniesiony

Spekulacje dotyczące przepisu o młodzieżowcu pojawiały się już od kilku tygodni. W Polsce jednak biurokracja ma się dobrze, w związku z czym działacze nie spieszyli się zbytnio z zaakceptowaniem nowelizacji, mimo że sezon startuje już w piątek. Początkowo mówiło się, że być może PZPN całkowicie zrezygnuje z obowiązku grania jednym młodym zawodnikiem. Prezes Cezary Kulesza odciąłby się tym samym od jednego z naczelnych pomysłów, jakie wprowadził jego poprzednik, Zbigniew Boniek.

Niektórzy ucieszyli się z takiej idei, inni przeciwnie. Krytykować ten pomysł zaczęli nawet… krytycy przepisu o młodzieżowcu, zauważając, że ciągle zmiany, wprowadzenia i rezygnacje nie są korzystne. Lepiej zostawić coś na kilka lat i dopiero potem rozliczyć – przekonywali. Przypomnijmy, że obligatoryjną grę młodzieżowcem wprowadzono do ekstraklasy po raz pierwszy w sezonie 2019/20.

Można kombinować

Ostatecznie jednak zdecydowano się na półśrodek – czyli korektę zapisu. PZPN poinformował, że od nowej kampanii ligowej na najwyższym szczeblu kluby nie będą musiały wystawiać młodzieżowca w każdym spotkaniu. Wystarczy, że suma minut rozegrana przez takich piłkarzy wyniesie w całym sezonie 3000. Zastrzeżono jednak, że maksymalny limit, który może zostać zaakceptowany, wynosi 270 rozegranych minut na jedno spotkanie – czyli jeśli czterech młodzieżowców zagra w meczu od początku do końca, klub nie doliczy sobie 360, a jedynie 270 minut.

Oczywiście dla łatwiejszej matematyki w tym rachunku nie są brane pod uwagę minuty doliczone przez sędziego w pierwszej i drugiej połowie.

W czystej teorii istnieje więc możliwość, że klub, który dysponuje mocnymi młodzieżowcami, może granicę przekroczyć po 11 pełnych i kawałku 12. meczu, gdzie do rozegrania są 34 kolejki. Oczywiście taki scenariusz to tylko mało prawdopodobna możliwość. Jeśli dana drużyna będzie się trzymać poprzedniej formy przepisu i jej młodzieżowiec będzie zaliczał dokładnie 90 minut w każdym kolejnym spotkaniu, 3000 przekroczy… dopiero w 34. kolejce.

Możliwości do kombinowania jest tu więc sporo. Można sobie wyobrazić sytuację, w której kluby dysponujące większą liczbą uzdolnionej młodzieży będą łapać minuty w spotkaniach z teoretycznie słabszymi rywalami, by w meczach z najmocniejszymi, jak Lech lub Raków, czy w grach szczególnej rangi, jak walka o utrzymanie, wystawiać skład bez młodzieżowca.

Będzie liczone

Kalkulatory pójdą więc w ruch, ale co w sytuacji, gdy ktoś nie najlepiej radzi sobie z arytmetyką? PZPN przewidział kary dla tych, którzy nie wyrobią obowiązkowych limitów. 3 miliony złotych kary zapłacą kluby, jeśli liczba minut rozegranych przez ich młodzieżowców wyniesie 999 lub mniej. Analogicznie – 2 miliony kary przy czasie gry od 1000 do 1999 minut; 1 milion kary przy czasie gry od 2000 do 2499 minut; 500 tys. kary przy czasie gry od 2500 do 2999 minut. W teorii można więc wyobrazić sobie sytuację, gdy bogatsze kluby darują sobie te ostatnie parę minut, jeśli gra będzie warta świeczki, ale czy faktycznie tak się stanie – to pokaże już sezon.

PZPN zastrzegł także: „Suma wpłat, o których mowa powyżej, zostanie przeznaczona na wskazane przez PZPN zadania związane ze szkoleniem młodzieży. Brak realizacji opłaty może być przedmiotem postępowania prowadzonego przez Komisje Dyscyplinarną PZPN i/lub Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN” – czytamy w oświadczeniu. Dodatkowo należy wspomnieć, że zmianę wprowadzono również w rozgrywkach Pucharu Polski. Do tej pory drużyny musiały mieć tam na boisku w jednej chwili dwóch młodzieżowców, podczas gdy obecnie będzie im wystarczył jeden (czyli tak, jak było do tej pory w lidze).

Przypomnijmy, że w nadchodzącym sezonie ekstraklasy status młodzieżowca będzie przysługiwał piłkarzom posiadającym obywatelstwo polskie, urodzonym w 2001 roku lub później. Na zapleczu z kolei tyczy się to graczy z rocznika 2002 i młodszych.


Na zdjęciu: Ariel Mosór (z lewej) urodził się w roku 2003 i będzie ważnym młodzieżowym ogniwem Piasta Gliwice.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus