Ekstraklasa: Pogoń bardziej chciała

„Portowcy” wygrali w Lubinie skromnie, 1:0, a gol padł dopiero w doliczonym czasie gry.


Gdyby mecz ten rozgrywano pod koniec jesieni, to Pogoń jechałaby do Lubina w roli zdecydowanego faworyta. Zagłębie jednak, pod wodzą Waldemara Fornalika, nabrało zarówno ogłady, jak i wigoru. A, co najważniejsze, oddaliło się od strefy spadkowej. Przed starciem z „Portowcami” odniosło trzy zwycięstwa z rzędu, a taką serię w ekstraklasie „Miedziowi” mieli jesienią, ale… 2021 roku. Pogoń, walcząca o europejskie puchary, grała ostatnio w kratkę, ale od pierwszych minut starcia w Lubinie starała się przejąć kontrolę nad meczem. Goście niespecjalnie protestowali, bo również mieli swój plan na mecz.

W pierwszej połowie zespół Jensa Gustafssona miał dwie świetne okazje bramkowe, a obie wypracował Kamil Grosicki. Najpierw jednak Wahan Biczachczjan nie opanował, w znakomitej sytuacji, piłki po zagraniu reprezentanta Polski, a następnie brakarz Zagłębia, Sokratis Dioudis, zatrzymał futbolówkę na linii bramkowej po strzale Luki Zahovicia. Grecki bramkarz, na początku drugiej połowy, kolejny raz zatrzymał słoweńskiego napastnika, a lubinianie zrozumieli chyba, że nie warto kusić losu i wypadałoby chociaż spróbować zaatakować.

Lewą stroną na przebój ruszył Mateusz Grzybek i zagrał na dalszy słupek, ale świetnie interweniował Dante Stipica. 10 minut później chorwackiego bramkarza, który – dla odmiany popełnił błąd, bo źle wybił piłkę – wyręczył Linus Wahlqvist. Szwed w ostatniej chwili zablokował Damjana Bohara. Ten sam gracz Pogoni, w kolejnej akcji Zagłębia, uprzedził Tomasza Pieńkę i gdyby nie czujność Wahlqvista, to szczecinianie mieliby duże problemy.

W 80. minucie spotkania ani Pontus Almqvist, ani Sebastian Kowalczyk nie byli w stanie skutecznie przeciąć zagrania wzdłuż bramki Leonardo Kourtisa. W odpowiedzi piłka pojawiła się w polu karnym Pogoni i spadła pod nogi Kacpra Chodyny, ale kolejny raz świetnie interweniował Stipica. Choć do końca meczu pozostawało niewiele czadu, to trudno było oprzeć się wrażeniu, że coś wreszcie wpadło. I wpadło, choć najpierw w polu karnym Zagłębia zakotłowało się i Alexander Gorgon trafił w poprzeczkę.

Już w doliczonym czasie gry Pogoń, która wykazała jednak nieco więcej determinacji, dopięła swego. Wahlqvist odegrał z boku do Marcela Wędrychowskiego, a młodzieżowiec w barwach Pogoni pokonał Dioudisa. Zagłębie, kilkadziesiąt sekund później, mogło jeszcze wyrównać, ale Aleks Ławniczak nie trafił w bramkę. Pogoń zgarnęła trzy punkty, a samo spotkanie – mimo iż na gola trzeba było czekać do doliczonego czasu gry – mogło się podobać.

Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)

0:1 – Wędrychowski, 90+2 min

ZAGŁĘBIE: Dioudis – Jach, Ławniczak, Grzybek, Kłudka – Żubrowski (68. Starzyński), Chodyna, Kocaba, Kurminowski (82. Świerczok) – Pieńko, Bohar (82. Żivec). Trener Waldemar FORNALIK.

POGOŃ: Stipica – Wahlqvist, Zech, Malec, Koutris – Biczachczjan (64. Wędrychowski), Dąbrowski, Kowalczyk (87. Gorgon), Łęgowski – Grosicki, Zahović (71. Almqvist). Trener Jens GUSTAFFSON.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 5042. Żółte kartki: Zech, Łęgowski.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus