Ekstraklasa w Radomiu i Niecieczy

Finał pierwszoligowych rozgrywek nie był zaskakujący, ale za to bardzo emocjonujący. Ostatecznie awans wywalczyły Radomiak i Termalica.


Przed niedzielną ostatnią kolejką 1. ligi na czele tabeli był Radomiak oraz Bruk-Bet Termalica Nieciecza. To między tymi zespołami miała się rozstrzygnąć walka o zajęcie pierwszego miejsca. W grze o bezpośredni awans był jeszcze GKS Tychy. Radomiakowi i Termalice wystarczył remis, GKS musiał wygrać i przede wszystkim czekać na wynik meczu w Niecieczy. Przy własnym zwycięstwie i porażce drużyny z gminy Żabno tyszanie już szykowaliby się na grę w ekstraklasie.

Korespondencyjna walka

Oczekiwać nie zamierzali w Radomiu. Piłkarze Dariusza Banasika zdecydowali się zaatakować przeciwników od pierwszej minuty, aby spokojnie dowieźć korzystny wynik do końca. Pomysł na szybkie strzelenie bramki zrealizowali, gdyż już w 2 minucie golkipera Korony pokonał Dawid Abramowicz. To oznaczało, że oddalają się w tabeli od niecieczan na 3 punkty.

W tym czasie na boisku Termaliki trwał spokojny mecz. Zespół Mariusza Lewandowskiego postanowił nie podejmować nagłych prób ataku. Podział punktów był dla nich korzystnym rezultatem, bo nawet w przypadku zwycięstwa tyszan, utrzymaliby swoją pozycję. Jednak remis z całą pewnością nie był wynikiem bezpiecznym.

Korespondencyjny pojedynek pomiędzy dwoma najlepszymi drużynami na zapleczu ekstraklasy zdecydowanie wygrali radomianie. W Niecieczy pierwsza połowa była dość usypiająca, natomiast ekipa z Mazowsza nie zatrzymała się na jednej bramce. Wolała zapewnić sobie zwycięstwo oraz pierwsze miejsce w tabeli już w pierwszej połowie. Dlatego do szatni schodzili z dwubramkowym prowadzeniem, które zapewnił Mateusz Radecki. Wtedy już właściwie nikt nie sądził, że którakolwiek z drużyn będzie w stanie Radomiaka wyprzedzić.

Po 36 latach!

Ważny, ale będący nieco w cieniu, mecz toczył się w Tychach. GKS kilka minut po przerwie zdobył bramkę na 1:0. Jednak przy remisie Termaliki oraz przewadze Radomiaka gol ten niewiele dawał w kontekście walki o bezpośrednie dostanie się do elity. Był to jednak wysłany sygnał, sygnał ostrzegawczy dla piłkarzy z Niecieczy. Od tego momentu każde ich potknięcie mogło sporo kosztować, a ich przeciwnicy z Olsztyna, choć nieskutecznie, to próbowali atakować bramkę Tomasza Loski.

Radomiak był już poza rywalizacją z kimkolwiek. W spotkaniu z Koroną już niewiele się działo. Zawodnikom co prawda udzielały się emocje, ale nie przekładało się to na jakość piłkarską, a na przepychanki. Końcówka spotkania była już jedną wielką paradą radości. Rezerwowi tylko czekali, aby wbiec na boisko po końcowym gwizdku, a cały stadion szalał z radości, gdyż było już pewne, że ekstraklasy Radomiakowi nikt już nie zabierze i po 36 latach wróci do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Tymczasem w Niecieczy musieli do samego końca uważać, aby nie stracić gola. Mogli uspokoić emocje dopiero w doliczonym czasie gry, gdy ŁKS odebrał zwycięstwo GKS-owi Tychy. Wtedy można było odetchnąć z ulgą, bo niecieczanie drugi raz w swojej historii wywalczyli awans do elity. W ten sposób drzwi do ekstraklasy zostały otwarte dla dwóch zespołów, które przed ostatnią kolejką były na czele tabeli.

To jednak radomski klub zapisze się w historii jako zwycięzca rozgrywek. Zaczynający się w lipcu sezon ekstraklasy będzie dopiero drugim w dziejach Radomiaka w najwyższej klasie rozgrywkowej.


Na zdjęciu: Wielka radość w Radomiu, Radomiak po raz drugi w historii w ekstraklasie!

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus