Ekstraklasa. Walka o niezłą kasę

W cieniu restartu ekstraklasy trwa walka o podział pieniędzy z kontraktu telewizyjnego. W grze duża stawka.


Według ostatnich informacji Rada Nadzorcza Ekstraklasy SA upoważniła Marcina Animuckiego, prezesa spółki, do negocjacji w sprawie nowego kontraktu telewizyjnego, który upływa za rok. Jest sporo niejasności wokół takiej decyzji, bo nie wszyscy się z nią zgadzają, a forsuje ją przede wszystkim, mająca swoje finansowe problemy Legia. O co chodzi?


Zbyt poważne tematy


Jak donosi Presserwis, Ekstraklasa SA mogłaby przedłużyć kontrakt głównych nadawców Canal+ i TVP w zamian za wypłacenie ostatniej transzy. Transzy, która wywołuje takie emocje i kontrowersje z uwagi na fakt, że czołowa trójka otrzyma od 10 do blisko 19 mln złotych, a kluby z dolnej części tabeli będą musiały się zadowolić znacznie mniejszymi kwotami. Ostatnie głosowanie wygrała Legia, poparta przez m.in. Lechię i Jagiellonię. Dla Legii, która płaci piłkarzom miesięczne pensje w wysokości 200 tysięcy złotych, jak jest to choćby w przypadku Artura Jędrzejczyka, prawie 19 mln złotych z najbliższej transzy jest jak tlen. Prezes Dariusz Mioduski, który zainwestował w klub duże miliony, od dawna postuluje, by największym klubom, które mają aspiracje występów w europejskich pucharach, odkrawać największy kawał tortu z napisem „środki ze sprzedaży praw TV i marketingowych”.


Inni, jak Polski Związek Piłki Nożnej, czy średnie i mniejsze kluby, są w opozycji do takiego podejścia. Interia.pl cytuje Zbigniewa Bońka. Piłkarska centrala jest przeciwna pomysłowi Rady Nadzorczej Ekstraklasy.


– Uważamy, że dzisiaj negocjacje, renegocjacje kontraktu na prawa telewizyjne są kompletnym nieporozumieniem. Kontrakt, który obowiązuje stanowi jasno, że pieniądze z ostatniej transzy i tak muszą być wypłacone. Nikt nikomu łaski nie robi. Zajmowanie się teraz czymkolwiek innym niż restart ligi to zawracanie głowy – mówi twardo prezes Boniek.

Przeczytaj jeszcze: Więcej szumu niż strachu


Z kolei prezes Górnika pytany przez nas o temat odpowiada krótko.


– To są zbyt poważne tematy, aby dyskutować o nich w wąskim gronie. Wszystkie kluby powinny brać udział przy podejmowaniu tak kluczowych decyzji – stwierdza Dariusz Czernik.


Piast walczy o innych


Z nieoficjalnych informacji wynika, że w interesie solidarności klubowej, uwzględniającej także zdanie średnich i małych, stanął Piast Gliwice. Jego przedstawiciele zyskali wiele w opinii większości klubów, gdyż akurat gliwiczanie z ostatniej transzy dostaną sporo – są przecież wiceliderem, z szansą na obronę mistrzostwa Polski. Być może w Gliwicach, jak gdzie indziej, patrzą bardziej dalekowzrocznie. Kończą się za rok kontrakt, który ekstraklasowym klubom za sezony 2019/2020 i 2020/2021 gwarantuje po rekordowe 250 mln złotych za każde rozgrywki (plasuje to ekstraklasę na 8. pozycji w Europie pod względem praw mediowych), może przynieść jeszcze korzystniejsze rozwiązania z uwagi na fakt, że z powodu koronawirusa kibice będą musieli ślęczeć przed telewizorami. Tutaj jest wiele opcji. Zakulisowa walka toczy się i będzie się toczyła dalej, bo ci mniej zamożni niż Legia na pewno nie odpuszczą. Tym bardziej, że teraz dla klubów liczy się każda złotówka. Być może rozwiązaniem byłoby poszerzenie Rady Nadzorczej do 17 przedstawicieli (16 klubów + PZPN). Takie rozwiązanie oczyściłoby atmosferę i sprawiło, że wszyscy mieliby wpływ na podział środków pieniężnych. Na chwile obecną w RN jest siedmiu przedstawicieli, cztery gwarantowane miejsca mają przedstawiciele najlepszych klubów z poprzedniego sezonu, dwóch członków wybranych było na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, a do tego dochodzi przedstawiciel PZPN.


LICZBA


67,7

MILIONÓW złotych. Tyle kluby mają otrzymać z ostatniej transzy, jakie Canal + i TVP wypłaci klubom. Najwięcej ma otrzymać Legia, bo prawie 19 mln. Piast miałby dostać 13 mln zł, a Górnik „tylko” 463 tysięcy złotych, zakładając, że skończy sezon na 12 miejscu, czyli pozycji, na której w tabeli jest obecnie.


Na zdjęciu: W ekstraklasie trwa walka o pieniądze z telewizyjnych transmisji.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl