„El Tri” bez lidera

Gerardo Martino, selekcjoner reprezentacji Meksyku, od wielu miesięcy jest otwarcie w tym kraju krytykowany za to, jak prowadzi drużynę.


Po meczu z Argentyną, przegranym 0:2, padły kolejne ciężkie słowa w kierunku trenera. Również ze strony kibiców. Po spotkaniu zauważono bowiem, że szkoleniowiec, który przecież jest Argentyńczykiem, z uśmiechem rozprawiał ze swoim vis a vis, czyli Lionelem Scalonim. Warto przypomnieć, że w przeszłości Martino był upominany m.in. za to, że zbyt mało czasu spędza w Meksyku, nie przygląda się rozgrywkom tamtejszej ligi i dokonuje złych wyborów w procesie selekcyjnym. Wielu nie może mu darować tego – sprawa wraca, jak bumerang – że nie zabrał na turniej Javiera Hernandeza. Tym bardziej, że – co widać, jak na dłoni – Meksyk ma w Katarze ogromne trudności w ofensywie.

Zarówno w meczu z Polską, jak i w starciu z Argentyną, „El Tri” nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji. Ciągle nie może grać Raul Jimenez, a duet napastników Hirving Lozano – Alexis Vega nie potrafi zagrozić bramce przeciwnika. Dodatkowo na mecz z Argentyną, Martino zdecydował się wystawić piątkę defensorów. – On nie chciał tego meczu wygrać – powiedział były reprezentant Meksyku, Francisco Fonseca. – Aby przypadkiem nie wyeliminować Argentyny i Messiego z mundialu. Wtedy byłby w swoim kraju „persona non grata”. Chciał ten mecz zremisować, aby w ostatniej kolejce to Meksyk i Argentyna zapewniły sobie awans do kolejnej fazy rywalizaji – powiedział „Kikin”, który w reprezentacji Meksyku strzelił 21 bramek i był z drużyną na mundialu w 2006 roku.

Meksyk w starciu z Argentyną stracił wiele pod koniec pierwszej połowy, gdy boisko musiał opuścić lider tego zespołu, Anders Guardado. Rozgrywał 179 mecz w drużynie narodowej, ale z powodu urazu mięśniowego nie dokończył spotkania. Jest już przesądzone, że zawodnik ten nie zagra w meczu z Arabią Saudyjską. Czeka go 10-dniowa przerwa, a zatem niewiele wskazuje na to, by na mundialu w Katarze jeszcze wystąpił. Chyba, że Meksykanie wyjdą z grupy, a następnie awansują do ćwierćfinału. Chyba niewielu kibiców meksykańskich w to wierzy, choć oczywiście taka ewentualność istnieje. W pierwszej kolejności „El Tri” muszą jutro pokonać Saudyjczyków.

Po meczu a Argentyną głośno zrobiło się w Meksyku z jeszcze jednego powodu. Otóż w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak Lionel Messi kopie meksykańską koszulkę. Argentyński gwiazdor szczególnie tym niefortunnym gestem naraził się pewnemu Meksykaninowi. Chodzi o wielokrotnego zawodowego mistrza świata w boksie i jednego z najpopularniejszych obecnie pięściarzy na świecie, Saula „Canelo” Alvareza. Człowiek, który jest bożyszczem Meksykanów i symbolem całego kraju zareagował na zachowanie Messiego słowami, które mogą powodować dreszcze. – Niech prosi Boga, bym go nie spotkał – napisał w mediach społecznościowych „Canelo”.


Fot. PressFocus