Eliminacje IO. Słodki smak zwycięstwa…

Białorusini nie unikną gniewu oraz poważnych konsekwencji ze strony prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który nie znosi porażek.


Polscy hokeiści w finałowym turnieju kwalifikacji do igrzysk byli w Bratysławie postrzegani jako dostarczyciele punktów. Kopciuszek jednak zagrał na nosie reprezentacji Białorusi, która miała wielki apetyt na występ w Pekinie 2022. A jednak biało-czerwoni, za sprawą szaleńczej konsekwencji w grze, wygrali po „złotym” golu Filipa Komorskiego. A po meczu niezwykle uradowani gromko odśpiewali hymn.

Wszyscy zasłużyli na brawa, ale pierwszeństwo w naszej ekipie należy się Johnowi Murrayowi, który interweniował z dużym spokojem i sporym szczęściem. Naszych hokeistów ten mecz kosztował wiele sił, ale były tego efekty. Jakże słodki smak ma długo oczekiwana wygrana nad rywalem ze światowej elity.

Właściwy wybór

Ustawienie biało-czerwonych nie było zaskoczeniem, choć ciekawi byliśmy, kto wystąpi między słupkami. Szkoleniowcy zaufali Murrayowi, który był głównym sprawcą awansu podczas turnieju w Nur-Sułtanie, kiedy wygraliśmy 3:2 z Kazachami, a on obronił 52 strzały. I w meczu z Białorusinami również był bohaterem. Amerykanin z polskim paszportem w meczach „na szczycie” nie zawodzi.

Trener Robert Kalaber przed wyjazdem do Bratysławy powtarzał, że nie stać nas na otwartą grę z wyżej notowanymi rywalami. Trzeba solidnie pracować we własnej strefie oraz szukać szans w kontrach. I tak też było, choć rywale od początku mocno natarli i naszym hokeistom przez długi czas przyszło się bronić we własnej tercji. Murray był czujny i bronił z dużym wyczuciem.

W 16 min do boksu kar powędrował Mateusz Bryk i byliśmy pełni obaw, czy w osłabieniu zdołamy utrzymać bezbramkowy rezultat. Tymczasem Grzegorz Pasiut na 20 sek. przed zakończeniem kary znalazł się w dogodnej sytuacji; niestety, nie zdołał zaskoczyć Danny’ego Taylora. W I tercji Białorusini oddali 14 strzałów, zaś biało-czerwoni o połowę mniej.

Konsekwencja

Polacy z „żelazną” konsekwencją realizowali nakreślony przez trenerów plan. Białorusini w krótkim odstępie dwa razy przebywali na ławce kar (Shane Prince oraz Jegor Szarangowicz). W 25 min Pasiut zamiast strzelać, próbował podać do Pawła Zygmunta, ale ten był blokowany. Kapitan GKS-u Katowice w 33 min znów znalazł się w dogodnej sytuacji, ale górą był Taylor. Chwilę później okazję do zmiany rezultatu miał padający na lód Krystian Dziubiński, jednak jego blokowany strzał wyłapał Taylor. Potem Białorusini odzyskali przewagę i mieli dwie świetne sytuacje Ilji Sołowiowa oraz Nikity Komarowa. Przy pierwszym uderzeniu Murray nie dał się zaskoczyć, a za drugim razem krążek minął minimalnie bramkę.

Filip – szczęściarz

Obawialiśmy się, że ostatnia tercja to będzie jedno wielkie natarcie ze strony białoruskiej drużyny. Podziwialiśmy naszych hokeistów, którzy zaciekle się bronili. W tej odsłonie pierwszy strzał – Arkadiusza Kostka – oddaliśmy dopiero w 50 min, zaś rywale mieli już bodaj 12 uderzeń. Minutę później Bartosz Ciura z ostrego kąta trafił w poprzeczkę. Z kolei w 53 min Bryk podał wprost na kij Geoffa Platta, ale ten z bliskiej odległości nie potrafił pokonać Murraya.

W 55 min krążek na czerwonej wywalczył Komorski i przekazał do Alana Łyszczarczyka, który wjechał odważnie do tercji rywala i oddał do wyjeżdżającego na wolną pozycję Komorskiego. Środkowy III formacji, występujący w tym sezonie w I-ligowym HC Frydek-Mistek, niewiele się namyślając oddał strzał, po którym krążek przetoczył się między nogami Taylora do siatki. Kilkanaście sekund później Pasiut trafił w słupek!

Na tym jednak emocje się nie skończyły. W 55:51 min na ławę kar powędrował Patryk Wajda i znów musieliśmy się bronić. Trener Białorusinów w ostatniej minucie wycofał bramkarza, ale bez efektu.

To był triumf taktyki naszych szkoleniowców pod kierunkiem Kalabera, a „Jasiek Murarz” był ścianą, od której odbijali się Białorusi oraz ich naturalizowani sprzymierzeńcy zza oceanu. Cieszmy się z cennego zwycięstwa – w kronikach rodzimego hokeja zapisane ono zostanie tłustym drukiem.


BIAŁORUŚ – POLSKA 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)

0:1 – Komorski – Łyszczarczyk (54:59).

BIAŁORUŚ:]Taylor; Bailen – Koniaczonok; Lisovec – Jeromienko, Gotowiec – Korobow, Sołowiow – Sapego; Szarangowicz (2) – Prince (2) – Protas, Platt – Pare – Demkow, Stas – Bunicki – Kodoła, Pawłowicz – Usow – Komarow. Trener Craig WOODCROFT.

POLSKA: Murray; Kolusz – Ciura, Kostek – Wajda (2), Bryk (2) – Górny, Wanacki – Jaśkiewicz; Paś – Dziubiński – Chmielewski, Wronka – Pasiut – Zygmunt, Łyszczarczyk – Komorski – Urbanowicz, Michalski – Starzyński – Przygodzki. Trener Robert KALABER.

[Kary:] Białoruś – 4 min, Polska – 4 min

[W piątek grają:] Białoruś – Austria (15.15), Słowacja – Polska (19.15).

Liczby

46

STRZAŁÓW obronił John Murray. Natomiast Taylor miał 18 udanych interwencji.

2

TYSIĄCE złotych otrzymają hokeiści za zwycięstwo z Białorusią.


Na zdjęciu: Filip Komorski „złotym” golem zapewnił sensacyjne zwycięstwo z Białorusią!

Fot. Rafał Rusek/PressFocus