Eliminacje LKE. Debiut Rakowa bez zwycięstwa

Raków Częstochowa tylko bezbramkowo zremisował na Litwie. Na szczęście jest rewanż, który za tydzień rozegrany zostanie w Bielsku-Białej.


Boisko w Mariampolu pozostawiało wiele do życzenia i na pewno nie sprzyjało to szybkiej, kombinacyjnej grze. Jak również drużynie, która częściej znajdowała się w posiadaniu piłki, a takim zespołem był Raków. Gracze Marka Papszuna zaprezentowali przed przerwą więcej piłkarskiej jakości, ale stworzyli zbyt mało klarownych sytuacji bramkowych. Mieli zaledwie jedną za to stuprocentową okazję.

Po świetnym, prostopadłym podaniu Patryka Kuna, Marcin Cebula znalazł się „sam na sam” z golkiperem Suduvy. Makis Giannikoglou świetnie wyczuł jednak jego zamiary i zatrzymał zmierzającą w długi róg piłkę. Co jednak nie zmienia faktu, że pomocnik częstochowskiego zespołu winien w tej sytuacji zachować się zdecydowanie lepiej. To, że w pierwszej połowie Raków nie zagroził więcej bramce rywala, a na dodatek popełnił kilka błędów, po których naraził się na niegroźne – na szczęście – kontry, mogło trochę niepokoić. Kolejnym zmartwieniem dla trenera Papuszna była kontuzja, której na początku spotkania doznał Ben Lederman.

W pierwszym kwadransie drugiej odsłony nic się nie zmieniło. Raków nadal przeważał, niemal wszystkie akcje przechodziły przez Frana Tudora, który starał się regulować tempo gry, ale niewiele z tego wynikło. Podobnie, jak z… gestykulacji Zorana Arsenicia, który dwukrotnie domagał się podyktowania rzutów karnych po starciach z graczami Suduvy. Nic nie wskórał, a wiadomo, że nie mógł też liczyć na VAR. W miarę upływu czasu przewaga Rakowa wzrastała.

Litewski zespół cofał się coraz głębiej i myślał już tylko wyłącznie o tym, by przetrwać do końca spotkania z czystym kontem. Choć jeden z kontrataków był groźny. Wracający Andrzej Niewulis przeciął dośrodkowanie w pole karne i zdjął piłkę z głowy nadciągającego rywala.

W 75. minucie zrobiło się wreszcie, dopiero po raz drugi w tym spotkaniu, groźnie pod bramką Suduvy. Tudor, najlepszy na boisku w tym słabym meczu, dośrodkował w pole karne, ale strzał Iviego Lopeza został zablokowany. Chwilę później trener Papszun zdecydował się na podwójną zmianę, a później wprowadził na plac gry jeszcze Vladislavsa Gutkovskisa, co było czytelnym sygnałem, że chce ten mecz wygrać. Nie udało się.

Bezbramkowy remis częstochowskiego zespołu na Litwie, w kontekście walki o awans do kolejnej fazy i starcia, które za tydzień zostanie rozegrane w Bielsku-Białej, nie jest wynikiem tragicznym. Ale zawsze, gdy polski zespół nie wygrywa z drużynami pokroju Suduvy, to pozostaje pewien niesmak. Na usprawiedliwienie Rakowa niech jednak przemawia fakt, że był to debiut tej drużyny na europejskiej arenie.

Suduva Mariampol – Raków Częstochowa 0:0

Sędziował Ioannis Papadopoulos (Grecja).

SUDUVA: Giannikoglou – Beneta, Kerla, Żivanović, Slavickas (64. Jefremow) – Rommens, Gorobsov, Cases (80. Matuleviczius) – Nyuiadzi (87. Auzmendi), Habran (87. Gargalatzidis), N’Kololo. Trener Victor Manuel BASARDE OROZCO.

RAKÓW: Kovaczević – Arsenić, Niewulis, Rundić – Tudor, Lederman (9. Poletanović), Papanikolaou, Kun – Lopez (79. Arak), Cebula (79. Szelągowski) – Musiolik (83. Gutkovskis). Trener Marek PAPSZUN.
Żółte kartki: Kerla, Gorobsov, Żivanović – Tudor, Arsenić, Poletanović.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus