Eliminacje LKE. Obiecująca zaliczka

Piłkarze Śląska zaaplikowali Araratowi Erywań cztery gole, ale gra obronna wrocławian pozostawiała wiele do życzenia.


Stare porzekadło mówi, że zwycięzców się nie sądzi. Trzymajmy się tej zasady, bo chociaż w grze Śląska Wrocław w meczu przeciwko Araratowi Erywań było mnóstwo mankamentów, to dwubramkowa zaliczka wypracowana przez podopiecznych trenera Jacka Magiery powinna wystarczyć do awansu do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy.

Przez pierwszy kwadrans meczu rozgrywane w Giumri korzystniejsze wrażenie zrobili Ormianie. Gospodarze wysoko atakowali rywali, a piłkarze Śląska grali bardzo nerwowo i niedokładnie. Pierwszą groźną sytuacje do zdobycia gola wrocławianie wypracowali w 19 minucie – Rafał Makowski podawał do Erika Exposito, ale Hiszpan miał problemy z przyjęciem futbolówki. Zgarnął ją Robert Pich i stanął oko w oko z Wsiewołodem Jermakowem, ale bramkarz sparował piłkę po strzale pomocnika Śląska na korner. Spod chorągiewki centrował Krzysztof Mączyński, a pod bramką rywali kapitalnie spisał się Wojciech Golla, posyłając futbolówkę do siatki.

Po stracie gola piłkarze Araratu rzucili się do ataku. W 25. minucie świetnym, prostopadłym podaniem do Segrsa Deble popisał się Alik Arakeljan, ale golkiper Śląska Michał Szromnik wygrał pojedynek sam na sam z Iworyjczykiem. W podobnej sytuacji znalazł się w 32. minucie Fabian Piasecki (podawał Mączyński), ale Jermakow obronił nogami strzał napastnika wrocławian.

Jednobramkowa zaliczkę podopieczni jacka Magiery roztrwonili na początku II połowy. Wprawdzie w 47. minucie Szromnik udanie interweniował po strzale Dimitrije Pobulicia z dystansu, lecz chwilę później wyciągał piłkę z siatki. Z rzutu rożnego centrował Edgar Malakjan, a niepewne wyjście z bramki Szromnika wykorzystał Juan Bravo, który z bliska skierował piłkę głową do bramki. Minutę później polski zespół ponownie objął prowadzenie. Exposito na lewej flance zatańczył z obrońcami Araratu, a Piasecki głową po raz drugi zaskoczył Jermakowa.

Kiedy w 70. minucie Pich po solowej akcji strzałem lewą nogą zdobył trzeciego gola (piłka odbiła się jeszcze od słupka), wydawało się, że gościom nie może już się stać krzywda. Nic bardziej błędnego. Usatysfakcjonowani dwubramkowym prowadzeniem wrocławianie jakby stanęli w miejscu, a to było wodą na młyn ambitnie walczących Ormian. Ich starania zostały zwieńczone zdobyciem drugiego gola, którego autorem był Razmik Hakobjan. Remnis dosłownie wisiał na włosku, bo gospodarze dostali wiatru w żagle i wściekle atakowali, chcąc doprowadzić do remisu. Ostatnie słowo należało jednak do Śląska. Po indywidualnej akcji Exposito i jego dośrodkowaniu z lewej strony boiska Pich strzałem głową pogrążył rywali.


Ararat Erywań – Śląsk Wrocław 2:4 (0:1)

0:1 – Golla, 20 min (głową), 1:1 – Bravo, 49 min (głową), 1:2 – Piasecki, 50 min (głową), 1:3 – Pich, 70 min, 2:3 – Razmik Hakobjan, 84 min, 2:4 – Pich, 90 min (głową).

Sędziował Nikoła Popow (Bułgaria).

ARARAT: Jermakow – Bravo (80. Robert Hakobjan), Prijević, Mkojan, Margarjan – Arakeljan (61. Manojan), Pobulić (71. Stanojević), Muradjan, Malakjan (61. Razmik Hakobajn) – Deble (71. Silue) – Kone. Trener Vardan BICHAKCHCZJAN.

ŚLĄSK: Szromnik – Lewkot, Golla, Sztiglec – Janasik (74. B. Pawłowski), Mączyński (81. Mączyński), Makowski, Garcia – Pich – Piasecki (65. Sobota), Exposito. Trener Jacek MAGIERA.

Żółte kartki: Kone (27. faul), Deble (28. faul), Malakjan (32. faul), Bravo (54. faul) – Lewkot (68. faul), Sztiglec (82. faul), Szromnik (86. opóźnianie gry), Golla (90+4. faul).


Na zdjęciu: Festiwal strzelecki Śląska w Armenii rozpoczął stoper Wojciech Golla. Jego radość była uzasadniona.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus