Eliminacje ME. Awans mimo porażki

Polacy nie zdołali pokonać mistrzów świata z Hiszpanii, ale i tak zagrają w przyszłorocznym EuroBaskecie.


Biało-czerwoni i Hiszpanie do meczu przystępowali bez specjalnego stresu. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego okazało się bowiem, że oba zespoły mają pewne miejsce w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego awans wywalczyli wcześniej, w poprzedniej, listopadowej „bańce” w Saragossie.

Ich trener Sergio Scariolo przywiózł więc do Gliwic mocno eksperymentalny skład. Zabrakło najlepszych. Do Polski nie przyjechał żaden mistrz świata i było tylko czterech graczy, którzy zagrali z naszym zespołem w poprzednim spotkaniu w Saragossie. Znalazło się za to trzech debiutantów.

Awans przed meczem

Biało-czerwoni z kolei o tym, że zagrają w EuroBaskecie dowiedzieli się tuż przed wyjściem na parkiet. W pierwszym meczu turnieju w Gliwicach Izrael zagrał dla Polaków. Pokonał Rumunię. A to oznaczało, że koszykarze z Bałkanów stracili wszelkie nadzieję na wyprzedzenie w tabeli grupy A naszego zespołu.

Mimo że w Hiszpanii nie było największych gwiazd, Polaków czekała trudna przeprawa, z czego doskonale zdawali sobie sprawę. W kraju koszykówka jest bardzo popularna i świetnych graczy w nim nie brakuje. – Mamy wielki szacunek do Hiszpanów. W Saragossie odnieśliśmy wspaniałe zwycięstwo i to daje nam pewność siebie, ale znów będziemy musieli zagrać bardzo dobrze, by ich pokonać.

Jestem zadowolony z postępów zespołu i tygodniowych przygotowań. Jesteśmy przygotowani i możemy się zaprezentować z dobrej strony. Hiszpania to świetny zespół. Ostatnio trochę ją zaskoczyliśmy. Teraz chcemy ich znów pokonać – podkreślił Mike Taylor, trener biało-czerwonych.

Popisy Slaughtera

Grając bez specjalnej presji oba zespoły postawiły na ofensywną i radosną koszykówki. Od pierwszej minuty koszykarze dużo i chętnie biegali. Nie bawili się też w zawiłe rozgrywanie akcji. Szybko starali się oddawać rzuty. Zaczął Michał Michalak, trafiając „trójkę”. Hiszpanie nie byli dłużni i równie ładnym rzutem popisał się Dario Brizuela.

Polaków napędzał A.J. Slaughter. Naturalizowany Amerykanin spisywał się fantastycznie. Imponował szybkością i technikom. Rywali mijał niczym slalomista tyczki i to nieważne czy miał przed sobą jednego, dwóch czy nawet trzech rywali. Wbijał się pod kosz i kończył akcje spod kosza. Równie skuteczny był z dystansu. Po pierwszej kwarcie miał na koncie aż dziewięć punktów. On trzymał wynik, bo Hiszpanie nie odstawali. Grali równie skutecznie.

Prowadzenie zmieniało się praktycznie co akcja. Największa przewaga naszej drużyny to trzy punkty, rywali cztery. Ale pierwsza połowa skończyła się remisem (43:43), bo równo z końcową syreną zza linii 6,75 m trafił Jonathan Barreiro. Polacy sami sobie byli winni. Zagapili się. Zbyt długo gratulowali pierwszych punktów w kadrze debiutantowi Aleksandrowi Dziewie i na czas nie wrócili do defensywy.

Zabójcze „trójki”

Na drugą połowę biało-czerwoni wyszli mocno zmotywowani. Zdobyli sześć punktów z rzędu (49:43), zmuszając Scariolo do prośby o przerwę. Nakazał swoim podopiecznym mocniejszą defensywę. Hiszpanie wskazówki wypełnili wspaniale. Odrobili straty i tym razem Taylor musiał reagować.

A potem znów trwała wymiana ciosów. Po naszej stronie wciąż szalał Slaughter, na którego rywale nie potrafili znaleźć sposobu. Świetną robotę pod koszem wykonywał natomiast Adam Hrycaniuk, ostro walcząc ze środkowymi Rubenem Guerrero Pino oraz Franem Guerra.

Hiszpanie natomiast rozstrzelali się w rzutach z dystansu. Najwięcej krwi naszym zawodnikom napsuli Jonathan Barreiro i Ferran Bassas. Ten pierwszy w trzeciej kwarcie trafił trzy „trójki’ pod rząd i na decydującą część to goście wychodzili prowadząc 70:65.

Decydujący faul

Biało-czerwoni w ostatniej kwarcie cały czas gonili wynik. Na niespełna półtora minuty przed końcem wreszcie „dopadli’ rywali. Najpierw Slaughter przechwycił piłkę i wykorzystał oba rzuty osobiste, a po chwili Adam Waczyński trafił „trójkę”. Biało-czerwoni wygrywali 85:83.

Końcówka dostarczyła mnóstwo emocji. W ostatnich 20 sekundach trzypunktowymi rzutami popisali się Bizuela i Michalak. Na 0,6 sek. przy stanie 85:85 przed końcem Waczyński faulował Guerrę. Hiszpan trafił już za pierwszym razem, dając wygraną swojej ekipie.


Grupa A

Polska – Hiszpania 88:89 (27:26, 16:17, 22:27, 23:19)

POLSKA: Balcerowski 7, Michalak 10 (2×3), Slaughter 27 (2×3), Sokołowski 9 (1×3), Cel 2 – Koszarek 3 (1×3), Hrycaniuk 4, Dziewa 2, Waczyński 11 (1×3), Olejniczak 2, Marcel Ponitka 11 (1×3). Trener Mike TAYLOR

HISZPANIA: Barreiro 24 (4×3), Bassas 11 (3×3), Lopez-Arostegui 13 (3×3), Brizuela 21 (3×3), Pino 2 – Salvo 2, Pauli 1, Parta 4, Garcia 3 (1×3), Fernandez 4, Arreaga, Guerra 4.

Trener Sergio SCARIOLO.

Sędziowali: Aleksandar Glisić (Serbia), Zdravko Rutesić (Czarnogóra) i Andris Aunkrogers (Łotwa).


Rumunia – Izrael 71:79 (17:22, 14:23, 18:17, 22:17)

1. Izrael 5 10 5/0 414:364

2. Hiszpania 5 8 3/2 423:375

3. POLSKA 5 7 2/3 402:372

4. Rumunia 5 5 0/5 307:435

Następne mecze 21.02.: Polska – Rumunia, Hiszpania – Izrael.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus