Eliminacje MŚ. Ciężko bez Neymara

Luis Suarez strzelił 63, a Edinson Cavani 51 bramkę dla reprezentacji Urugwaju. Żaden zespół narodowy na świecie nie ma obecnie duetu o tak nadzwyczajnym dorobku.

W dwóch pierwszych, październikowych meczach południowoamerykańskich kwalifikacji do mundialu w Katarze reprezentacja Chile zdobyła tylko punkt. W dodatku wywalczyła go szczęśliwie, bo gola na wagę remisu w meczu z Kolumbią strzelił Arturo Vidal.

Śmiało można rzecz, że bez tego gracza ani rusz, jeżeli chodzi o drużynę prowadzoną przez Reinaldo Ruedę. Chilijczycy w trzecim spotkaniu kwalifikacyjnej kampanii mierzyli się z Peru i to właśnie piłkarz Interu Mediolan o wszystkim przesądził. Najpierw strzelił przepiękną bramkę, bo z ok. 30 metrów trafił idealnie w samo okienko, a golkiper peruwiańskiego zespołu nawet nie drgnął. Później Vidal wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości.

Co ciekawe 33-letni pomocnik wyręczył swojego – od niedawna – klubowego kolegę, Alexisa Sancheza, drugą największą gwiazdę chilijskiego futbolu. 32-latek na boisko wszedł dopiero w końcówce spotkania, a taka decyzja trenera Ruedy była podyktowana tym, że niedawno leczył uraz. Sanchez zdążył jednak jeszcze przed wylotem na zgrupowanie zagrać dwa mecze w Serie A, ale mecz drużyny narodowej zaczął na ławce, co ostatnio zdarzyło mu się w 2017 roku.

Na szpicy chilijskiego zespołu zagrał od pierwszej minuty szerzej w Europie nieznany Felipe Mora. 27-latek nigdy nie występował po „naszej” stronie oceanu. Od niedawna jest zawodnikiem amerykańskiego Portland Timbers, czyli kolegą klubowym Jarosława Niezgody. W drużynie narodowej jednak jeszcze nie zaistniał, choć sam fakt, że grał w miejsce Sancheza, który ma na swoim koncie 133 reprezentacyjne gry, mówi już sam za siebie.
63. bramkę dla Urugwaju strzelił Luis Suarez, a jego zespół – nadspodziewanie łatwo – poradził sobie z Kolumbią. „Urusi” wygrali w Barranquilli aż 3:0, a dla gracza Atletico Madryt był to trzeci mecz w tych eliminacjach z golem.

Tymczasem pierwszą bramkę w kwalifikacyjnej kampanii zdobył Edinson Cavani, bo w październiku, z powodu kwarantanny, na zgrupowaniu go nie było. To 51. trafienie „El Matadora” w narodowych barwach i nie ma na świecie obecnie drugiej takiej reprezentacji, jak Urugwaj, której dwaj czynni napastnicy mieli na swoim tak zawrotną liczbę goli.

Neymar, w brazylijskiej klasyfikacji wszech czasów, ściga Pelego. Do „Króla futbolu” traci 13 trafień, ale wiadomo, że w tym roku swojego dorobku nie poprawi. Gwiazdor PSG pojechał wprawdzie do ojczyzny na zgrupowanie reprezentacji, ale tuż przed meczem z Wenezuelą okazał się, że nie będzie mógł zagrać. Przypomnijmy, że Brazylijczyk kontuzji doznał już pod koniec października, w meczu Ligi Mistrzów z Istanbul Basaksehir, ale kibice w „Kraju kawy” mieli nadzieję, że się wykuruje. Wątpliwości rozwiał jednak sztab medyczny „Canarinhos” i podopieczni Tite musieli sobie radzić bez niego.

I jak się okazało nie było łatwo. Wenezuela to jedna z dwóch najsłabszych południowoamerykańskich drużyn. Tymczasem na stadionie w Sao Paulo „La Vinotinto” bronili się heroicznie. Mistrz Ameryki Południowej miał ogromną przewagę (74 procent posiadania piłki), ale kiepsko poczynał sobie pod bramką przeciwnika.

Brazylijczycy nawet nie strzelali zbyt często, bo tylko trzy razy celnie. Ale tego jedynego gola zdobyć się udało, za sprawą Roberto Firmino. I dzięki temu Brazylia jest jedynym zespołem, który po trzech kolejkach południowoamerykańskiej kampanii kwalifikacyjnej na mundial ma na swoim koncie komplet punktów.




Brazylia – Wenezuela 1:0 (0:0)
1:0
– Firmino (66).

Chile – Peru 2:0 (2:0)
1:0
– Vidal (19), 2:0 – Vidal (34).

Kolumbia – Urugwaj 0:3 (0:1)
0:1 – Cavani (5), 0:2 – Suarez (54. karny), 0:3 – Nunez (73).



Na zdjęciu: Luis Suarez (z lewej) trafił dla reprezentacji Urugwaju już po raz 63. Drugą „pięćdziesiątkę” rozpoczął Edinson Cavani.

Fot. PAP/EPA