Eliminacje olimpijskie. Egzotyka nie zaszkodziła

O awansie do finałowego turnieju olimpijskiego, zgodnie z zapowiedziami, zadecyduje niedzielne spotkanie z Holandią.


Mam nadzieję, że nam egzotyka nie zaszkodzi i wszystko rozstrzygnie się w niedzielę podczas meczu z Holandią – te słowa kilka dni temu wypowiedziała członkini światowych władz (IIHF) i naszego związku, Marta Zawadzka. Jej słowa znalazły potwierdzenie w wydarzeniach na lodzie.

W turnieju prekwalifikacji olimpijskiej w Bytomiu Polki najpierw odniosły pewne zwycięstwo z Turcją, a potem z Meksykiem, choć w tej drugiej potyczce biało-czerwone pozwoliły sobie na prezent i w rezultacie przeciwniczki zdobyły honorowego gola. On w końcowym rozliczeniu na pewno się nie będzie liczył, bo przecież ważna jest wygrana z Holandią.

Ivan Bednar, trener biało-czerwonych, dokonał drobnych roszad w składzie, zaś między słupkami stanęła Martyna Sass, wychowanka Kojotek Naprzodu Janów, ale obecnie występuje w zespole Popradu, który prowadzi nasz selekcjoner. Sass za dużo pracy nie miała, ale na 24 sek. przed końcem II tercji skapitulowała po uderzeniu Claudii Telez. Klaudia Chrapek w niegroźnej sytuacji straciła krążek i rywalki wyprowadziły dość niemrawy atak i w końcu zdobyły honorowego gola.

Nim doszło do tej sytuacji wyższość Polek nie podlegała dyskusji. W 1. odsłonie nasze hokeistki grały swobodnie, szybko wychodziły na wolne pozycję oddawały strzały. Monika Renteria, bramkarka Meksyku, momentami czuła się jak na strzelnicy. Nasz zespół po bramkach uzyskanych z dalszej odległości, potem wykorzystały 3 z 4. przewag.

W ostatniej odsłony biało-czerwone znów powróciły do dobrej gry i zaowocowała to 2. golami. Jeden z nich znów zdobyliśmy znów w przewadze. Wszystko było pod kontrolą naszych hokeistek i teraz trzeba jak najlepiej przygotować się, przede wszystkim mentalnie, do meczu z „pomarańczowymi”.

W I tercji zagraliśmy tak jak sobie mówiliśmy w szatni i, najważniejsze, że wykorzystaliśmy przewagi – mówił po meczu trener, Iwan Bednar. – Potem było nieco gorzej, ale po rozmowie w przerwie znów dziewczyny wróciły do dobrej gry. W meczu z Holandią trzeba grać odpowiedzialnie przez 60 minut.


POLSKA – MEKSYK 8:1 (5:0, 1:1, 2:0)

1:0 – Strzelecka – Talanda (3:51), 2:0 – Sikorska – Wieczorek – Tomczok (5:51), 0:3 – Wieczorek – Zielińska – Gogoc (7:18, w przewadze), 4:0 – Czarnecka – Sfora – Strzelecka (8:21, w przewadze), 5:0 – Chrapek – Strzelecka – Czarnecka (15:56, w przewadze), 6:0 – Łąpieś – Talanda (37:48), 6:1 – Tellez – Rojas (39:26), 7:1 – Wieczorek – Tomczok (44:58), 8:1 – Chrapek – Łaskawska – Sfora (52:22, w przewadze).

Sędziowali: Radka Rużiczkova (Czechy) – Anja Klemm (Austria) i Wiktora Kożewnikowa (Rosja). Widzów 300.

POLSKA: Sass; Chrapek – Sfora, Zielińska – Gogoc, Strzeleck – Korkuz (2), Wcisło; Łaskawska – Czarnecki – Późniewska, Sikorska – Wieczorek – Tomczok, Łąpieś (2) – Talanda (2) – Orawska, Łapińska, Dziwok. Trener Ivan BEDNAR.

Kary: Polska – 6 min, Meksyk – 10 min.


Pozostałe wyniki: Holandia pokonała Meksyk 7:1 (1:0, 2:1, 4:0), Holandia – Turcja 23:0 (8:0, 6:0, 9:0).

1. Holandia 2 6 30:1

2. Polska 2 6 20:1

3. Meksyk 2 0 2:15

4. Turcja 2 0 0:35

W niedzielę grają: Holandia – Polska (12.15), Turcja – Meksyk (16.15). (sow)

Liczba

64

STRZAŁY oddały biało-czerwone na bramkę Meksyku, zaś rywalki zalewie 3!


Na zdjęciu: Martyna Sass była zupełnie bez winy przy stracie gola.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus