Emil Bergstroem: To nie jest łatwa liga

Rozmowa z Emilem Bergstroemem, szwedzkim obrońcą Górnika.


Jakie jest pańskie zdanie o polskiej ekstraklasie?

Emil BBERGSTROEM: – Pozytywne. To nie jest łatwa liga do grania. Wiele zespołów jest na podobnym poziomie i każdy może tutaj wygrać z każdym. Jest jakość, jest tez dużo takiego fizycznego przygotowania, walki od pierwszej do ostatniej minuty.

Jak podsumuje pan swoje pięć ligowych występów?

Emil BBERGSTROEM: – Cieszę się, że jestem w Górniku; że mogę być częścią zespołu i udowadniać swoją przydatność (Szwed dwa razy by wybierany przez naszą redakcję do jedenastki kolejki, w tym za ostatni mecz z Widzewem – przyp. red.). Zawsze może być oczywiście lepiej, ale z tych gier mogę być umiarkowanie zadowolony.

Czy ułatwieniem dla pana jest to, że w drużynie z Zabrza jest Richard Jensen? Choć to reprezentant Finlandii, to jest ze szwedzkiej mniejszości w tym kraju.

Emil BBERGSTROEM: – Tak, dokładnie i mówi po szwedzku, to jego pierwszy język. Dzięki temu na boisku możemy się lepiej wspierać i rozumieć. To pomaga. Jesteśmy ze Skandynawii, więc za nami to same futbolowe wychowanie jeżeli chodzi o taktykę, zachowanie na boisku.

Graliście razem w Holandii. Czy spotkaliście się tam na boiskach?

Emil BBERGSTROEM: – Nie, nie było takiej okazji. Ja grałem w innych klubach, a Richard też. Dodatkowo w innych klasach rozgrywkowych.

Jak było z pana transferem do Górnika?

Emil BBERGSTROEM: – Po sezonie zostałem bez klubowego przydziału. Nie znaczy to jednak, że nie trenowałem. Z grupą takich zawodników, jak ja, pracowaliśmy w domu, w Sztokholmie. Mieliśmy swojego trenera i zajęcia odbywały się cztery razy w tygodniu. Do tego sam chodziłem do siłowni, indywidulnie biegałem. Sześć treningowych dni, jeden wolny – tak wyglądał wtedy mój wolny czas. Kiedy trafiłem do Zabrza, to po kilku dniach, po trzech treningach zacząłem grać. To było to, o co mi chodziło. Nie chciałem marnować czasu.

Oprócz grania u siebie w domu w Szwecji występował pan w rosyjskim Rubinie Kazań, szwajcarskim Grasshoppersie i FC Basel czy holenderskich kubach FC Utrecht i Willem II Tilburg. Dlaczego teraz Polska?

Emil BBERGSTROEM: – Były różne propozycje, ale czekałem i chciałem wybrać dobrze oraz mądrze. W tych ostatnich latach nie grałem tyle, ile bym chciał. Nie byłem w miejscu, gdzie by mi całkowicie zaufano. Kiedy Rafał Janicki doznał kontuzji, skontaktowano się ze mną. Rozmawiał ze mną trener Bartosch Gaul. To była długa konwersacja, po której stwierdziłem, że gra w Polsce, w Górniku, będzie dla mnie dobrą opcją. Stąd taka decyzja i podpisanie kontraktu tutaj.

Przed tym konsultował się pan z kimś ze znajomych, którzy grali w naszej ekstraklasie?

Emil BBERGSTROEM: – Tak, grałem z wieloma zawodnikami, którzy występowali w Polsce. Jednym z nich był Kebba Ceesay, który przez kilka lat z powodzenie grał w Lechu Poznań czy inny zawodnik tego klubu Nicklas Barkroth. Z kolei Jesper Karlstroem jest moim biskim przyjacielem, trzy lata graliśmy ze sobą razem. Mówił mi wiele o lidze; o tym jak jest w Polsce, jakie są na miejscu warunki. Kiedy masz takie wiadomości od bliskiej ci osoby, to oczywiście łatwiej podjąć decyzję o grze i przenosinach.

[W sobotę może pan zagrać przeciwko swojemu rodakowi Pontusowi Almqvistov. Co pan o nim może powiedzieć?

Emil BBERGSTROEM: – Kiedy trafił do Utrechtu, mnie już tam nie było. Nie graliśmy razem. To na pewno utalentowany i bardzo szybki gracz, który jeśli zagra przeciwko nam w sobotę, to na pewno trzeba będzie na niego zwrócić uwagę.

Czy to, że piłkarzem Górnik jest Lukas Podolski, ma jakieś znaczenie dla profesjonalnego zawodnika, kiedy ten podejmuje decyzję, żeby grać w klubie z Zabrza?

Emil BBERGSTROEM: – To legenda piłki. Kiedy dorastałeś, oglądałeś go w telewizji. To na pewno świetna sprawa, że teraz jest okazja grać z nim i być w jednej szatni. Może to taki mały czynnik, który sprawia, że chcesz grać w Górniku (śmiech).


Na zdjęciu: Emil Bergstroem udanie wprowadzi się do Górnika i naszej ekstraklasy.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl