Emocje się skończyły

Raków Częstochowa zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią. Wynik ten sprawia, że Legia jest pewna mistrzostwa Polski.


Obrońcy tytułu z Łazienkowskiej trzymali kciuki za Rafała Grzyba i jego ekipę. Każdy wynik inny niż zwycięstwo Rakowa zapewniał im kolejne mistrzostwo Polski do gabloty. Mimo stawki meczu trener Marek Papszun zaryzykował wystawiając w pierwszym składzie debiutanta. Był nim Iwo Kaczmarski, który dwa tygodnie temu skończył 17 lat.

W pierwszej połowie o ogromnym pechu mógł mówić Pavels Szteimbors. Doświadczony Łotysz kilkukrotnie ratował Jagiellonię przed stratą bramki. W jednej z takich sytuacji najpierw odbił piłkę, która po rykoszecie szybowała w kierunku jego bramki, by następnie zatrzymać dobitkę Jarosława Jacha. Na swoje nieszczęście Szteimbors kilka minut później poprosił o zmianę. Problemem okazał się mięsień dwugłowy uda. Zmienił go Xavier Dziekoński.

Po drugiej stronie ratować swój zespół musiał również Dominik Holec. Na samym początku spotkania czubkami palców odbił uderzenie głową jednego z zawodników gospodarzy. To była jedyna trudna interwencja bramkarza Rakowa w pierwszej połowie. Gdyby nie decyzja sędziego Bartosza Frankowskiego, to prawdopodobnie musiałby także stanąć twarzą w twarz z rywalem podczas rzutu karnego. W polu karnym padł Jesus Imaz po zderzeniu z Jachem. Arbiter pierwotnie wskazał na wapno, ale po interwencji VAR-u zmienił swoją decyzję. Mimo to lepszym zespołem był Raków. Brakowało tylko konkretów. Vladislavs Gutkovskis nie trafił w piłkę w najlepszej dla częstochowian sytuacji w pierwszej połowie.

Chwilę po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę Łotysz sfaulował rywala i otrzymał żółtą kartkę, a kilka minut później opuścił murawę. Jego zmiennik, Jakub Arak mógł świetnie wprowadzić się na boisko, jednak jego podania nie wykorzystał Marcin Cebula. On z kolei zmienił Davida Tijanicia. Na placu gry po przerwie zameldowali się także Ben Lederman oraz Petr Schwarz. Dla czeskiego pomocnika było to setne spotkanie w barwach częstochowskiej drużyny. Nie miał on jednak zbyt wielu powodów do zadowolenia. Owszem Raków miał sytuację, której nie wykorzystał Cebula, jednak na tym sytuacje dla częstochowian się skończyły.

Tempo spotkania zdecydowanie spadło. Raków nie był w stanie zaskoczyć gospodarzy. Co gorsza nie mogli nawet podejść pod bramkę Dziekońskiego. Defensywa Jagiellonii działała w odpowiedni sposób, choć pod sam koniec meczu mogła sama zabrać sobie punkt. Dośrodkowanie Frana Tudora trafiło na nogę Błażeja Augustyna. Obrońca Jagiellonii skierował je w kierunku własnej bramki. Świetną interwencją popisał się Dziekoński, który zatrzymał piłkę jedną ręką. Raków poczuł w tym momencie swoją szansę. Podopieczni Marka Papszuna zaczęli coraz silniej nacierać na połowę Jagiellonii. Doskonałą okazję mieli częstochowianie. W akcji dwóch na dwóch zaatakowali Arak i Tudor. Wcześniej doskonale interweniował Holec. Arak jednak nie zagrał do idealnie ustawionego Tudora. W ten sposób Raków zakończył swoje nadzieje na mistrzowski tytuł, a Legia już oficjalnie sięgnęła po 15 tytuł najlepszej drużyny w Polsce.


Jagiellonia Białystok Raków Częstochowa 0:0

JAGIELLONIA: Szteinbors (40. Dziekoński) – Prikril, Augustyn, Mazur, Wdowik – Kwiecień, Romanczuk, Wrzesiński (65. Puljić), Mystkowski (65. Pospiszil), Bida (64. Bitok) – Imaz. Trener Rafał GRZYB. Rezerwowi Makuszewski, Twardek, +Matysik, Twarowski, Orpik

RAKÓW:
Holec – Arsenić, Niewulis, Jach (46. Schwarz) – Tudor, Poletanović, Kaczmarski (46. Lederman), Kun – Tijanić (46. Cebula), Gutkovskis (51. Arak), Lopez (72. Wdowiak). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi Pindroch, Papanikolaou, Długosz, Mikołajewski.

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Asystenci: Marcin Boniek (Bydgoszcz) Jakub Winkler (Toruń). Mecz bez udziału publiczności. Czas gry: 98 min (50+48). Żółte kartki: Mazur (77. faul)Arsenić (6. faul), Gutkowskis (46. faul), Lederman (50. faul).

Piłkarz meczu – Patryk KUN


Fot. Michal Kosc / PressFocus