Energa Basket Liga. Podtrzymać passę

Dwa mecze i dwa zwycięstwa – dąbrowianie lepszego początku sezonu nie mogli sobie wymarzyć. Skazywani byli na walkę o ligowy byt, a okazało się, że zapowiedzi sztabu szkoleniowego i działaczy, że chcą awansować do play offu nie były na wyrost.

To nie znaczy, że w poprzednich starciach z GTK Gliwice i Śląskiem Wrocław wszystko było idealne. Problemem zespołu jest utrzymanie koncentracji. W Gliwicach dąbrowianie po pierwszej połowie prowadzili ponad 20 punktami, ale wygrali dopiero po dwóch dogrywkach, z kolei ze Śląskiem w ostatniej minucie roztrwonili osiem punktów przewagi. – Na razie wygrywamy mecze i z tego się bardzo cieszę. Końcówka znowu nie była rozegrana w sposób idealny, a wręcz słaby. Na szczęście Tavarius Shine znalazł się tam, gdzie powinien i przechwycił piłkę – mówił Michał Dukowicz, trener MKS-u. – Mamy kolejny materiał do analizy i trzeba wyciągać odpowiednie wnioski przed kolejnymi meczami – dodał.
Dąbrowskiego szkoleniowca cieszy za to atmosfera panująca w zespole. Koszykarze tworzą kolektyw.

– Był moment kryzysowy w trzeciej kwarcie, gdzie Śląsk miał nawet cztery punkty przewagi, ale cały czas zespół był razem. Gramy swoją koszykówkę i udało się wygrać Chcę z tych chłopaków wydobyć wszystko, co najlepsze. Dać im możliwość w przyszłości grać w lepszych klubach, bo naprawdę mają ku temu potencjał – podkreślił Dukowicz.

Dąbrowianie dzisiaj zagrają w Lublinie (godz. 15.00). Start rozgrywki również zaczął bardzo dobrze. Też po dwóch kolejkach może pochwalić się kompletem punktów. Zwłaszcza pokonanie Stelmetu Enei BC Zielona Góra w pierwszej kolejce odbiło się szerokim echem. Świetnie prezentuje się zwłaszcza Brynton Lemar, którego średnia wynosi 23 pkt. W strefie podkoszowej brylują natomiast Martins Laksa, Kacper Borowski i przede wszystkim Jimmie Taylor. Dąbrowianie muszą też zatrzymać rozgrywającego Tweety Cartera, który po dwóch spotkaniach ma aż 15 asyst.

Trudne zadanie czeka gliwiczan. Po raz pierwszy wystąpią na wyjeździe. Zmierzą się dzisiaj (godz. `17.00) z Asseco Arką Gdynia. To jeden z kandydatów do złota. A muszą zacząć wygrywać. U siebie dwa razy przegrali. – Może, grając na wyjeździe presja będzie mniejsza i wygramy – z nadzieją w głosie stwierdził [Łukasz Diduszko], skrzydłowy ekipy z Górnego Śląska.

Do Trójmiasta gliwiczanie pojechali podbudowani wysokim zwycięstwem nad BC Adriaoil Skrljevo 107:69 w rozgrywkach Alpe Adria Cup. – To był mecz na przełamanie. Pokazaliśmy, że potrafimy grać. Każdy dał coś od siebie tak w obronie, jak i w ataku. Wpadło też dużo „trójek” i to na dobrym procencie. 107 rzuconych punktów i końcowa przewaga mówią same za siebie – przyznał Kacper Radwański, kapitan GTK. – Teraz gramy z Arką. Tobędzie zupełnie inny, cięższy mecz. Jeśli będziemy jednak dobrze bronić, to może pojawi się szansa, żeby wygrać – dodał.

Gdynianie przeciwko GTK wystąpią bez Phila Greene’a. Amerykanin doznał kontuzji kolana w ostatnim meczu Pucharu Europy z Uniacją Malaga. Przerwa ma potrwać około sześć tygodni.

 

Na zdjęciu: Tavarius Shine (z prawej) i jego koledzy na początku sezonu zadziwiają dyspozycją.