Energa Basket Liga. Pójść za ciosem

Dąbrowianie mimo kłopotów mozolnie awnsują w tabeli. Dzięki wygranej w Gliwiach są już na 14 pozycji i w perspektywie 12 kolejnych meczów we własnej hali.


W bieżących rozgrywkach MKS nie ma łatwego życia i od samego początku musi zmagać się z szeregiem problemów. Przede wszystkim z powodu remontu instalacji przeciwpożarowej w swojej hali musiał występować na wyjazdach. I odbiło się to na wynikach. Mimo niezłej gry długo nie potrafił wygrać. Zajmował ostatnie miejsce w tabeli, będąc „pewniakiem” do spadku. A gdy wreszcie niemoc udało się przełamać – zwycięstwo z Anwilem Włocławek – przyszły kontuzje. Najboleśniejsza okazała się strata Sachy Killeya-Jonesa. Amerykanin z brytyjskim paszportem był liderem zespołu i gwiazdą ligi. Uraz, którego się nabawił w końcówce meczu z Polskim Cukrem Toruń, wyeliminował go z gry do końca rozgrywek. Trener MKS-u Alessandro Magro nie może też liczyć na Mikołaja Ratajczaka oraz Vytenisa Ciżauskasa. Litwin, w siedmiu meczach w barwach dąbrowskiego zespołu notował średnio 9,1 punktu 3,3 zbiórki, 3,3 asysty i 1,6 przechwytu na mecz, kontuzji doznał podczas meczu ze Śląskiem Wrocław.

A na to wszystko nałożył się jeszcze intensywny terminarz. W drugiej połowie listopada dąbrowianie grali co trzy dni.

– Niedawny mecz ze Śląskiem pokazał nam, że zawodnicy byli przeciążeni. Graliśmy bowiem bardzo wymagające mecze, szczególnie ten z Polpharmą Starogard Gdański. Drużyna była bardzo zmęczona zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Dlatego dałem zawodnikom 2,5 dnia wolnego, aby odbydować i odświerzyć ich umysł i ciało – zdradził [Alessandro Magro], trener MKS-u.


Czytaj jeszcze: Pogrążeni w derbach

Plan przyniósł efekt. Po powrocie do gry dąbrowianie najpierw o mało nie pokonali Asseco Arki Gdynia – roztwonili 16 punktów pzewagi – i wywalczyli komplet punktów w Gliwcach. Sukces cenniejszy, bo wywalczony również bez M.J. Rhetta.Amerykanin sezon zaczął w GTK i kluby zawarły „dżentelmeńską umowę”, że w spotkaniu przeciwko swojem byłemy zespołowi nie wystąpi.

MKS miał wielu ojców zwycięstwa. Milivole Mijović i Elijah Wilson trafili decydujące rzuty, a Lee Moore znów bliski był wywalczenia triple-double (19 pkt., 11 zbiórek, 6 asyst). Zresztą spotkanie to było popisem pierwszej piątku MKS-u. Podstwowi gracze rzucili aż 80 z 84 zdobytych przez cała druzynę. Z rezerwowych trafił tylko Marek Piechowicz.

Teraz przed dąbrowianami czas prawdy. 12 kolejnych spotkań zagrają we wlasnej hali.


Na zdjęciu: Było wielu ojców zwycięstwa w Glwicach, jednym z nich był Lee Moore.

Fot. Rafał Rusek/pressfocus