Energetyczne wampiry

Mecze Cracovii nie należą do wielkich widowisk, w spotkaniach z udziałem Pasów pada najmniej goli. Ale w grze zespołu Michała Probierza coś drgnęło. O ile do niedawna mała liczba goli w meczach Cracovii wynikała w dużym stopniu z nieporadności, to teraz w jej grze jest coraz więcej wyrachowania. Tydzień temu ograła Lecha, a teraz z Gdyni wywozi pewną wygraną nad Arką.

Klątwa przełamana

Goście wyszli na prowadzenie po rzucie karnym i niby nic w tym niezwykłego, ale Pasy miały ostatnio wielki problem z wykorzystywaniem „jedenastek”. W tym sezonie drużyna Michała Probierza miała trzy rzuty karne i żadnego nie wykorzystała. Dwa zmarnował Michał Helik, a kolejnego Javi Hernandez. A i w końcówce poprzedniego sezonu jednego rzutu karnego nie wykorzystał Krzysztof Piątek. Po drodze były jeszcze dwa pudła z „wapna” w meczach sparingowych.

Klątwę w Gdyni przerwał Airam Cabrera, jednak i Hiszpan był blisko pomyłki. Nie był to zbyt dokładny strzał, w efekcie Pavels Steinbors był bliski skutecznej interwencji. – Cieszę się, że w końcu udało się przełamać – mówi Probierz.

Arka bez atutów

Arka nie była w stanie ugryźć nieźle grającej Cracovii. Pasy skutecznie zablokowały lewą stronę Arki, z drugiej strony aktywny był Luka Zarandia, ale brakowało mu precyzji. Gruzin nie potrafił wykorzystać słabszych okresów gości. A Pasy były bardzo efektywne. Po pół godzinie gry Ołeksij Dytiatjew popisał się precyzyjnym przerzutem na drugą stronę boiska. Mateusz Wdowiak szybko wrzucił piłkę w pole karne, tam byli Cornel Rapa i Luka Marić. Dośrodkowana piłka odbiła się od ręki chorwackiego obrońcy Arki, co zmyliło Steinborsa i piłka spokojnie wtoczyła się do bramki.

– Zniwelowaliśmy atuty Arki, która przecież potrafi grać bardzo ciekawy futbol. Mamy swoje problemy, ale zespół się zgrywa, a co najważniejsze, wreszcie zaczęliśmy strzelać bramki – ocenia Probierz.

Odmiana po derbach

Wynik 2:0 do przerwy bywa groźny, bo w szeregi piłkarzy wdziera się rozluźnienie, ale Probierz dobrze sobie z tym poradził. Arka znów nie potrafiła przedostać się pod bramkę gości. Najgroźniej było w 51. minucie, gdy Michał Janota zdecydował się na strzał z 16 metrów, a Peszkovicz musiał dać z siebie wszystko, by zbić tę piłkę na róg. Cracovia wszystko umiejętnie kasowała, ekipa Probierza zabiła ten mecz. Zbigniew Smółka wpuszczał na boisko kolejnych ofensywnych piłkarzy, a nie wynikało z tego zupełnie nic.

A Cracovia mogła podwyższyć prowadzenie, ale zaspał Piotr Lasyk. Nie zauważył, że Christian Maghoma przewrócił w polu karnym Cabrerę, gdyby nie to, Hiszpan zapewne sięgnąłby piłki. Arkę dobił jego rodak. W doliczonym czasie gry Javi Hernandez zabawił się z obroną Arki, pohasał z piłką po kolu karnym i wreszcie posłał piłkę do siatki.

I tak oto Cracovia wygrała drugi mecz z rzędu, a z takimi wynikami może wkrótce wkroczyć do górnej części tabeli. Od przegranych derbów Krakowa Pasy rozegrały siedem ligowych spotkań, zdobyły w nich 14 punktów, a straciły raptem dwa gole.

Arka Gdynia – Cracovia 0:3 (0:2)

0:1 – Cabrera 23 min (rzut karny), 0:2 – Marić (sam.), 0:3 – Hernandez 90+4 min (bez asysty)

ARKA: Steinbors – Zbozień, Maghoma, Marić, Marciniak – Nalepa (64. Siemaszko), Deja – Zarandia, Janota, Jankowski – Aankour (65. Młyński). Trener: Zbigniew Smółka. Rezerwowi: Staniszewski, Socha, Danch, Sołdecki, Da Silva.

CRACOVIA: Peszkovic – Ferraresso, Datković, Dytiatjew, Siplak – Gol, Dimun (90. Serafin niesklas.) – Rapa, Hernandez, Wdowiak (82. Strózik niesklas.) – Cabrera (83. Piszczek niesklas.). Trener: Michał Probierz. Rezerwowi: Stępniowski, Budziński, Pestka, Helik.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom)  Asystenci: Krzysztof Myrmus (Skoczów) i Bartłomiej Lekki (Zabrze). Widzów: 4223. Czas gry: 94 (45 + 49). Żółte kartki: Maghoma (66. faul)

Piłkarz meczu: Javi HERNANDEZ