Erik Janża: To był dziwny sezon

Rozmowa z Erikiem Janżą, wahadłowym Górnika.


Górnik skończył rozgrywki na 10 pozycji. Jak to ocenić?

Erik JANŻA: – To był dla nas dziwny sezon. Zaliczyliśmy przecież świetny start, a potem było już z meczu na mecz gorzej. Co gorsze, to nie potrafiliśmy z tego kryzysu wyjść, staraliśmy się, ale nie wychodziło. Na koniec trzeba się cieszyć, że nie było jakiś kłopotów z utrzymaniem się w ekstraklasie. Górnik jako klub zasługuje na to, żeby w lidze być na wyższym miejscu, niż miało to miejsce teraz. Ja jeśli chodzi o ten rezultat, to jestem rozczarowany. Z jednej strony nie było kłopotów z pozostaniem w lidze, ale patrząc jak wystartowaliśmy, to na pewno jest niedosyt.

Jeśli by szukać przyczyn, to czemu po takim świetnym starcie i kilku kolejnych zwycięstwa potem przyszedł kryzys, a wiosna była bardzo nieudana? Koronawirus, kontuzje?

Erik JANŻA: – Można tak powiedzieć, ale z drugiej strony z koronawirusem mierzyliśmy się nie tylko my, ale też inni. Każdy miał w tym względzie takie same problemy. U nas trzeba powiedzieć, że cała drużyna nie była w formie, nie wyłączając mnie. Może tylko Martin Chudy przez całe rozgrywki prezentował się dobrze. Wszyscy inni mieli i dobre i złe momenty. To klucz do wytłumaczenia dlaczego nie było tak dobrze, jeśli liderzy nie grają jak powinni, to ma to potem przełożenie na całą drużynę.

Co jeszcze?

Erik JANŻA:– Na pewno to, że nasza ławka nie była czy nie jest zbyt długa, jak to ma miejsce w innych ligowych zespołach. Problem był w nas, w zespole, nie ma co tutaj szukać jakiś wymówek i wytłumaczeń. Jednym z takich kluczowych momentów w rozgrywkach była na pewno porażka w Pucharze Polski z Rakowem. Naprawdę liczyliśmy, że coś osiągniemy w tych rozgrywkach, a skończyło się na porażce. To nie zadziałało dobrze na zespół.

Najtrudniejszy moment w tych rozgrywkach?

Erik JANŻA: – To wiosna, kiedy nie byliśmy w stanie wygrać bodaj siedmiu kolejnych gier. Nie potrafiliśmy się wydobyć z kryzysu. Po każdym takim spotkaniu wiele dyskutowaliśmy, rozmawialiśmy ze sobą, było wiele analiz, ale na niewiele się to zdawało, bo potem było jak wcześniej. Nie wyglądaliśmy dobrze, a jak się jest w takim kryzysie, to nie jest łatwo z tego wyjść. Była to dla nas nowa sytuacja. Teraz jesteśmy bogatsi o to, więc trzeba wyciągnąć, żeby w nowych rozgrywkach tak nie było. Jesteśmy bogatsi także o takie gorsze doświadczenia.


Czytaj jeszcze: Młodzieżowcy przedłużają

Żeby nie było tak pesymistycznie, to może mecz, który z sezonu 2020/21 najbardziej pan zapamiętał?

Erik JANŻA: – Tutaj na pewno wygrana z Legią w Warszawie. Nikt na nas przed tym spotkaniem nie stawiał, nie liczył, mówiono, że Górnik nie ma szans. Pisano, że jesteśmy słabsi od mistrza Polski, bo nie ma w zespole Igora Angulo, a kilku innych graczy też odeszło. Mimo to zagraliśmy świetnie i pokazaliśmy, że Górnik to nie tylko jeden zawodnik, że Górnik to cały zespół, rodzina. To było na pewno niezapomniane przeżycie i zwycięstwo.

Jak pan oceni swoją grę? Wielu spodziewało się po Eriku Janża więcej asyst, niż miało to miejsce teraz.

Erik JANŻA: – To nie jest tak, że automatycznie co sezon masz wiele asyst na koncie. Można też powiedzieć, że i w zakończonych rozgrywkach miałem dobre crossy, ale nie zostały wykorzystane. Igor była klasowym snajperem, prawie wszystko wykorzystywał. Do tego w poprzednich rozgrywkach byli tacy gracze, jak Paweł Bochniewicz, Szymon Matuszek czy Kamil Zapolnik, którzy świetnie wykonywali swoją robotę w tyłach. To wszystko ma potem przełożenie na to jak grasz. Na pewno jednak wcześniej w Zabrzu było lepiej, niż teraz w zakończonych rozgrywkach. Nie było źle, ale mogło być lepiej.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus